JustPaste.it

Człowiek czeka na upadek

 Było o nim głośno, hałas rozbrzmiewał dookoła na swój bardzo specyficzny sposób. Warczenie rozwścieczonego i zaplutego jadem gada denerwowało mnie, przyprawiając o lekką bezmyślność lub raczej beznadzieje. Ten świat schodzi na psy, tylko kto był, kto jest, a kto będzie psem, ciężko jednoznacznie określić.

           Ein Volk wartet auf seinen Untergang, czyli historia człowieka czekającego na swój koniec. A wszystko skończyło się w Berlinie w roku 1945 – tutaj też wziął się początek tego artykułu. Mowa o głośnym w ostatnich czasach dziecku niemieckiej kinematografii, czyli o „Upadku” w reżyserii Oliviera Hirschbiegel’a. Wiele doszło mych uszu jeszcze przed oficjalną polską premierą. Po incydencie z niemiecką grą komputerową propagującą nazizm i ukazującą zapitych Polaków wiedzieliśmy, że kolejne uderzenie już niebawem. Postanowiłem się nadstawić by przyjąć cios. Ten niestety mnie ominął i celnie trafił w ksenofobicznych Polaczków.

           26 grudnia 2004, dzień premiery w moim małym zaściankowym kinie. Drugi dzień świąt, więc zainteresowanie filmem dość znikome – z wiadomych względów, jak tu grzeszyć w dwa dni po pasterce. Na sali może 15 osób, to i tak sukces. Widownia sprawiała wrażenie dość inteligentnej i najwidoczniej zainteresowanej tematem – przeważają raczej ludzie młodzi… właściwie tylko tacy przyszli. Chwila reklam, przygotowanie na najgorsze, zaczynamy.

           Film nakręcony bardzo ładnie, można powiedzieć z typowym dla Hollywood rozmachem, aczkolwiek z racji swego pochodzenia trochę mniejszy budżet. Widać jednak doskonałą grę aktorów, przynajmniej mnie przypadła bardzo do gustu. Bruno Ganz jako Hitler, Ulrich Matthes w roli Goebbelsa oraz Corinna Harfouch, czyli Frau Goebbels wypadli bardzo dobrze i świetnie pasowali do swoich ról, pozostałym również nie można nic zarzucić. Muzyka zrobiła odpowiedni klimat, a Niemieccy żołnierze wreszcie posługujący się narodowym językiem spotęgowali wrażenie. Dość mroczny film, głownie w scenerii bunkra oraz ruin Berlina. Scenografia odtworzona zgodnie z realiami, nawet sceny wręczania medali młodym obrońcom Berlina kręcone w identyczny sposób jak sama kronika, która to ukazuje. Za przygotowanie techniczne ocena bardzo dobry.

           Teraz przejdźmy do ważniejszego aspektu, czyli tzw. wartości duchowej. Przedstawienie przeżyć mieszkańców schronu lekko przybliża nas do postaci faszystów tak znienawidzonych w innych podobnych produkcjach. Większość moich znajomych przed obejrzeniem filmu również powielała opinię o nadmiernym faworyzowaniu nazistów. Film lekko długawy i dla niektórych nudny, co zauważyłem oglądając ponownie w następnym dniu, choć to pewnie było uwarunkowane inną widownią, która strasznie się denerwowała i nie mogła doczekać końca – bynajmniej nie by zobaczyć zakończenie. Rzeczywiście, niepotrzebne przedłużanie scen jest lekką wadą, ale można to wybaczyć, zwłaszcza, że sprzyja lepszemu poznaniu problemu i daje czas na rozmyślania. Wszystko zniosłem dwukrotnie bez większego zażenowania. Wbrew opiniom przedpremierowym i biciu na alarm moich rodaków, którzy ostrzegali przed subiektywną niemiecką interpretacją drugiej wojny światowej doszedłem jednak do wniosku, że Niemcy to naród solidny i nadzwyczaj obiektywny, potrafiący spojrzeć prawdzie w oczy.

           W ostatecznym rozrachunku, Hitlerów i Goebbelsów przedstawiono jako zarozumialców, i żyjących we własnym świecie chorych psychicznie. W szczególności odnosi się to do Hitlera całkowicie oderwanego od świata zewnętrznego w ostatnich dniach swego życia. Drastyczne sceny samobójstw poszczególnych osób oraz rzeź niewinnych dzieci państwa Goebbels dokonana przez samą ich mać przyprawiają o zawroty głowy. Nie potrafimy tego zrozumieć, jednak uświadamiamy sobie, jak straszne rzeczy działy się w umysłach tych ludzi. Jajecznica zamiast mózgu, bezwzględna wierność do samego końca tej cynicznej, genialnie inteligentnej, zbrodniczej świnii Goebbels’a to przykład całkowitego fanatyzmu i zaślepienia –„To oni sami nas wybrali, a teraz poderżną im gardziołka”.

2f14862289b4e72833bdefae3db8719b.jpg
© Monolith Films


           Z drugiej strony, wreszcie ktoś odważył się przedstawić wojnę w innym świetle. Chodzi tutaj głównie o szeregowych Niemców i cywilów. Wśród żołnierzy było pełno czarnych owiec, w SS nawet przeważały. Zachowując polityczną poprawność film ukazuje cierpienia także obywateli Berlina. Pociski zabijające dzieci i rozpacz matek. Oburzenie Niemców wywołane uczestnictwem w walkach dzieci z Hitlerjugend. A także cierpienia wielu wywołane nadgorliwością innych szeregowych faszystów. Jak słusznie zauważył mój znajomy: „Film pokazuje, że po drugiej stronie też byli ludzie”.

c59cc1cce36bbdcd3e44978552b13d74.jpg
© Monolith Films




           Miłe zaskoczenie i całkowita utrata zaufania do polskich zaślepionych recenzentów, cudowny film, którego jeszcze nie było. Żaden tekst nie jest w stanie oddać klimatu panującego w kinie, żadne opowiastki znajomych nie zastąpią własnego empirycznego doświadczenia na sali kinowej. Naprawdę warto obejrzeć.

Przemysław Piela

 

źródło: ateista.pl 

 

Autor: Przemysław Piela