JustPaste.it

Kupujemy prezenty

Bo jest okazja: imieniny, parapetówka, rocznica, Gwiazdka. Bo ludzie te momenty zaznaczają upominkiem.

Bo jest okazja: imieniny, parapetówka, rocznica, Gwiazdka. Bo ludzie te momenty zaznaczają upominkiem.

 

 

 

Bo tak nas nauczono. Bo nie potrafimy inaczej. Bo mamy frajdę z wymyślania, szukania, wybierania, obserwowania reakcji osoby. Bo wolimy tak okazywać. Bo wypada, mimo że nie znosimy. Bo działa czar zasady wzajemności. Bo ktoś czeka lub nie. Bo nie ma okazji.

Jest w podarunkach jakaś magia. Działa na pewno – szczególnie tostatnimi czasy, kiedy od listopada zewsząd atakowali nas Mikołaje, choinki, światełka. Badania donoszą: ok. 70% Polaków ulega w okresie przedświątecznym zakupowemu szaleństwu.

Same zakupy to realizacja wszelkich potrzeb. Dzięki nim możemy zaspokoić głód, pragnienie, ale i poczuć się bezpiecznym, należącym do, nietuzinkowym. Gwiazdkowo centra handlowe mistrzowsko rozbudzają wyższe potrzeby. Umożliwiają poczucie się wyjątkowo, przekonują, że zasługujemy na, że dzięki czemuś będzie inaczej niż zwykle, znają receptę na świąteczność.

Kupowaliśmy, bo Boże Narodzenie to czas, kiedy nie chce się pamiętać o kredytach, niedostatku, oszczędzaniu. Łatwiej zapomnieć się w swych zachciankach, życzeniach bliskich, wejść w skórę Św. Mikołaja.

Prezent…

Drogi i ekskluzywny zaznacza pozycję, status, gwarantuje, choć na chwilę, przynależność do jakiejś grupy. Mężczyźni, nawet ci, zwykle deklarujący zakupowy wstręt, wkraczają do sklepów z większą niż zwykle gotowością kupna czegoś luksusowego. Razem z biżuterią czy zapachem Dior’a nabywają poczucie męskości, dominacji, zaznaczają swą obecność.

Prezent tani i zwykły (bo nie ma sensu lub ochoty eksperymentować) zaznacza pamięć, bycie, intencje. W okolicach Gwiazdki znika ze sklepów więcej czekoladek, mydełek, butelek z alkoholem.

Souvenir wymyślny i niecodzienny (statystycznie raczej nie marzymy o skarpetach, garnkach, zwyczajnościach – wolimy to, co na co dzień przegrywa z nieświątecznym rozsądkiem, wskazującym groźnym paluchem praktyczniejsze i niezbędniejsze) to wyraz kreatywności, inwencji, starań, serca. Zwłaszcza kobiety tęsknią za wyjątkowością. Szukają jej w blasku sklepowych świateł, kolorów, wystroju, opakowań, muzyki – często trafiających skomasowanym atakiem w ich czuły punkt: rodzinność. Większe rozrzewnienie wywołuje reklama ze świątecznie szczęśliwą właśnie dzięki temu masełku rodziną. Pieniądze zostawią chętniej w sklepach po prostu ładnych, a marketingowy dorzucą jakiś gratis, by poczuły się jednocześnie obrotne i sprytne.

Dla maluchów wizja św. Mikołaja jest spójna z obrazem świata. List do niego to rytuał uczący nazywać pragnienia (dla dużych okazja ich poznania), których jeszcze nie potrafią okiełznać. Gdy wiara w Świętego (i rózgę) mija, dzieci marzą, czekają, węszą, uczą się cieszyć i… dawać.

Dla jednych sednem jest otrzymywanie, bycie rozpieszczanym – powstrzymują się przed przeszukaniem zakamarków przed Wigilią, rozdzierają z euforią opakowania, ubóstwiają mniej / bardziej zaskakujące niespodzianki.

Obdarowywanie to sedno dla drugich – uwielbiają dawać, rozpieszczać, często ostatni rozpakowują swoje prezenty spod choinki, może nawet nie potrafią się nimi cieszyć. Jednak dla większości prezenty to zaspokojenie mieszanki altruistyczno – egoistycznych zapędów. Ważne tylko, by dla żadnych pierwsza gwiazdka nie spadała bardziej w chwilach dreptania po sklepach niż przed wigilijną kolacją, by kupując prezenty bliskim nie czuli się bliżej nich niż 24. grudnia, kiedy patrzą im w oczy, by Święta nie kończyły się razem z ukończonym nurkowaniem pod choinką.

A może masz podobnie, jak ja - czekasz z wielkim utęsknieniem na pensję i czasem spoglądasz wstecz na ostatnie Święta i dopada Cię pytanie: czy było warto?

 

mf