JustPaste.it

Komercja a masy

Choć byś nie wiem jak się zapierał, przeczył, klął, bił – nie zaprzeczysz. Jesteś częścią mas. Podlegasz pewnym zależnościom , żyjesz w określonym społeczeństwie. Czy można uciec?

Choć byś nie wiem jak się zapierał, przeczył, klął, bił – nie zaprzeczysz. Jesteś częścią mas. Podlegasz pewnym zależnościom , żyjesz w określonym społeczeństwie. Czy można uciec?

 

100475703b1b6f103b291b116deea7e6.jpgWielcy ludzie usiłowali wybrnąć z bagna komercji, konsumpcji i mas. Janis Joplin i Kurt Cobain – na pewno kojarzysz te dwie postaci. I z pewnością pierwsze, co rzuca się na myśl zaraz po tym, że byli wielkimi muzykami – to tragedia, która je łączy. Dlaczego będąc w szczycie swojej sławy zmarnowali swoje życia? Janis zmarła z powodu przedawkowania narkotyków, a Kurt strzelił sobie w głowę. Płyty obojga artystów w momencie ich śmierci królowały na listach przebojów. Mieli świat u swoich stóp. Jakie mieli powody, by skończyć z życiem?
Przegrali walkę. Występując przeciw komercji, pożywce dla mas, sławie – padli ich ofiarami. Oboje brzydzili się konformizmem – oboje mu ulegli.


Wpływ komercji widać na co dzień. Każdy przecież wie, co to nasza-klasa, kto by nie kojarzył słowa iPod czy nie wiedział, kim jest Doda (nie wiem czy nie bardziej pasuje „co to”). No tak, ale co w tym złego? Przecież iPod to fajna i ładna zabawka. Nasza-klasa pozwoliła mi trafić do starych dobrych znajomych. Doda ładny głos ma i śmieszne z nią awantury w telewizji.


Podejście do komercji zależy od tego, jakimi ludźmi jesteśmy. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że najczęściej dajemy jej się porwać do tego stopnia, że przestajemy mieć swoje zdanie – płyniemy z prądem wtopieni w masę. Robimy coś niekoniecznie, bo tak chcemy, ale bo jest to modne. Słuchamy muzyki nie próbując wyłapać geniusz artysty, ale dlatego, że wtłoczyło w nas ją radio i telewizja. Wszędzie się ją gra. Teledyski są przyjemne dla oczu, a nakłady finansowe niektórych przewyższają budżety polskich produkcji filmowych. Nie zdajemy sobie sprawy, że to nie potrzeba artysty uczucia, jakie chciał przelać na dźwięki, lecz wyreżyserowane przedsięwzięcie zrealizowane przez fabrykę, w której zespoły specjalistów pracują nad tym, by piosenka stała się hitem.


Podobnie z filmami. Kampania reklamowa w mediach, aktorzy z pierwszej ligi i mamy film roku. Nawał amerykańskich filmów wypaczył kino. USA uderzyło w sektory najłatwiej przyswajalne dla ludzi. Repertuary uginają się od filmów o bohaterach i superbohaterach. Nie brakuje komedii, w których nie znajdzie się już świętości, której nie zbezczeszczono. Wszystko to da się obejrzeć zostawiając mózg w lodówce. Niechętnie oglądamy trudne, ciężkie filmy, gdzie wymaga się interakcji widza. Przyzwyczajeni do amerykańskiej (czy ostatnio modnej – indyjskiej) tandety przestawiamy się do tego stopnia, że nie bawi nas film, w którym efekty specjalne nie zalewają ekranu, nie ma emocjonujących pościgów i strzelanin, a kobiety nie mają przynajmniej 90/60/95. Dorosły uśmiechnie się pod nosem i tyle. Ale na to wszystko patrzą dzieciaki. Podświadomie tworzy im się w głowie jakaś postawa, naśladują jakieś wzorce – przykra sprawa.
Wiele pięknego i oryginalnego nie może trafić do ludzi, bo nie ma siły przebicia. Stąd mamy to, co mamy – Dodę, M jak miłość, Gwiazdy na lodzie, Jolę Rutowicz, etc. Można by się zastanawiać, czy przykre jest to, że ktoś coś takiego robi? Czy, że ma na to odbiorców? Jedno jest oczywiste i naprawdę przykre – mamy taki poziom sektora rozrywkowego, jaki zaspokaja potrzeby społeczeństwa.


Jestem jeszcze dość młodym człowiekiem, ale pamiętam czasy, gdzie funkcjonowało to na zupełnie innym poziomie. Gale i programy rozrywkowe prowadzone były przez ludzi z klasą, o wysokim poziomie kultury. Np. dżentelmeni i gawędziarze jak Kydryński czy Młynarski. Dziś mamy m.in. „leszcza” Miecznikowskiego, Kamela, Ibisza, młodego Koterskiego i buźką świeci Cichopek albo inna młoda gwiazdeczka. Podobnie było z występującymi. Ewa Demarczyk, Anna German, Irena Santor, Kalina Jedrusik czy Zbigniew Wodecki lub Jerzy Połomski – ikony, które miały styl, smak i klasę. Podobnie Kabaret Starszych Panów, Piwnica Pod Baranami. Można by wymieniać i wymieniać. A w tamtych czasach mieliśmy bardziej państwową telewizję i mniej swobody w mediach. Mimo wszystko te postaci i wzorce przez nie kreowane trzymały poziom tak wysoki, że dziś mamy dno i 7 metrów mułu. Divę dzisiejszych czasów, która ma styl i piękny głos można było zniszczyć jednym hymnem państwowym. Mowa oczywiście o Edycie Górniak. Do pewnego czasu wydawało mi się ze i Justyna Steczkowska trzyma fason, ale po występku na lodzie zmieniłem nieco zdanie. Mało tego – słyszałem, że ta sprzeczka była zaaranżowana i opłacona. Jakoś mnie to nie dziwi.


Nie należy oczywiście zapominać o fali z USA. Muzyka, w której wokal stanowi dodatkowy instrument, Rihana przygarnie pod parasol każdego, a Timbalanda pokocha każda, mimo, że nie ma pieniędzy, karty kredytowej i motorówki jak niosą słowa „Way I are”. Mało kto tłumaczy sobie teksty amerykańskich „hiciorów”. Może i nawet lepiej.


Efekt uboczny komercji to przejmowanie kultury. Kiedyś w Polsce przeżywaliśmy okres fascynacji Francją. Teraz kolej na USA. Dlaczego w Polsce nie można fascynować się Polską? Każdy mówi „ok”czy „sory”. Bardzo rzadko słyszę słowo „przepraszam”. Nie ważne czy od kogoś znajomego, czy od przechodnia, który nieumyślnie trąci mnie ramieniem. Zazwyczaj pada puste „sory”. Czy sekret tkwi w krótkości tych słów? Długie słowo mogłoby w gardle utkwić. A może to jakaś duma w Polaku, która zostanie nadwyrężona czasem wypowiedzi takiego słowa? Szybciej przemknie „sory”. Było minęło. Skąd mamy Halloween? Dzień zakochanych? Made In USA. Kolejne okazje, w które z wystaw sklepowych i półek marketowych schodzą tony wyrobów okolicznościowych.


Komercja przenika wszystkie sfery naszego życia. Nie oszukujmy się – pieniądz to siła napędowa dla większości, a jeśli nie napędowa, to przymusowa. Nie uciekniemy przed nią. Będzie nas zalewać i oblepiać. Nie będziemy oglądać reklam w TV, nie będziemy patrzeć na bilboardy, nie będziemy spoglądać na stopki reklamowe w gazetach. Nie ważne. Podświadomie nasz mózg i tak koduje te informacje. Możemy zmniejszyć jedynie stopień oddziaływania uświadamiając sobie, czym naprawdę jest to, co odbieramy naszymi zmysłami. Spoglądajmy na świat z różnych perspektyw, trzeźwo i wnikliwie, a z pewnością zauważymy prawdziwe piękno i geniusz niekoniecznie robiony na zamówienie i napędzany pieniądzem czy chęcią zysku.

rzuber

http://otworz-oczy.org

Kopiowanie: mozesz powielać ten tekst, pod warunkiem, że zamieścisz informację o autorze i link do strony: http://otworz-oczy.org

 

Źródło: http://otworz-oczy.org/?p=133