JustPaste.it

Czy Moskowia wciąż szkoli terrorystów?

332eb28927a6b5df3e270818a532c851.gifMotto

Jeśli Rosja ma przestać być plagą, gotową zawsze spaść na kościół, na cywilizację, na świat, to jest na to tylko jeden sposób: doprowadzić ją do zupełnej niemocy. Wszelki pokój zawarty przed tym ostatecznym rezultatem, pogorszy tylko sytuację i pchnie nieprzyjaciela do nowych i straszniejszych wysileń. Upokorzony, ze zdartą maską, ale nie osłabiony, chwyci się on innej broni i zanim powtórzy swój chybiony zamach na Konstantynopol, przygotowuje sobie inne drogi, ciemniejsze a skuteczniejsze. Poda rękę wszystkim tajnym stowarzyszeniom, wszystkim konspiracjom i skrytym konszachtom. Będzie je opłacał swoim złotem a popierał swoimi intrygami. Słowem odda całą swą potęgę na usługi rewolucji socjalnej, aby obalić trony tych dynastii, co świeże zerwały z nim przymierze, albo nim wzgardziły

Zygmunt Krasiński, Memoriał do Napoleona III, 1854

Nie jest żadną tajemnicą, że Moskowia w swoim okresie komunistycznym, kiedy w relacjach międzynarodowych używała wobec siebie nazwę Союз Советских Социалистических Республик, szkoliła terrorystów. Terroryści przeszkoleni przez Moskowię byli potajemnie przerzucani za granicę zgodnie z interesami, planami i zamierzeniami Moskowii, gdzie dokonywali akty terroru, mordowali niewinnych cywilów, okaleczali, porywali, torturowali, niszczyli mienie, siali strach i zamęt.

Szkolenia terrorystów miały miejsce nie tylko w samej Moskowii, ale także w innych Krajach Demokracji Ludowej, w tym także w prylu. Np. terroryści palestyńscy w Warszawie, na Bemowie. Niektórzy z nas nawet to pamiętają. Byli specjalni taksówkarze do ich wożenia. Były specjalne prostytutki dla nich. Niektórzy Palestyńczycy z kursów terrorystycznych załatwiali sobie prostytutki na własną rękę. Widzieliśmy ich krążących w przejściu podziemnym pod rondem na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich (obecnie im. Romana Dmowskiego). Przechadzali się wolnym krokiem w prawych rękach trzymali małe mahometańskie pętle z nanizanymi koralikami, z chwostem, którymi miarowo uderzali się po spodniach z czarnych, delikatnych, cienkich tkanin, obszerniejszego kroju, co było umówionym znakiem. Morderców biorących udział w zamachu na życie Jego Świątobliwości Jana Pawła II prowadziły specsłużby z Bułgarskiej Republiki Ludowej.

W hotelu Victoria w Warszawie została przeprowadzona próba zamachu na życie jednego z przywódców palestyńskich. Odniósł pięć ran postrzałowych, ale przeżył. Pierwsze podejrzenie padło, oczywiście, na Mosad. Znajomi Żydzi odpowiadali, nie bez pewnej chełpliwości, że gdyby to był Mosad, to by nie przeżył.

Są ludzie, którzy przyznają się do współpracy z terrorystami.

„[…]

W bagażniku wiozę ręczny granatnik przeciwpancerny RPG‑7 i pięć granatów. Całość starannie zawinięta. Wszystko razem mam umieścić w skrytce. Granatnik waży 6 kg. Każdy granat — 2.200 g. Do tego dochodzi waga samego opakowania. Łącznie ponad 20 kg w jednym szarym opakowaniu. Dla kogo przeznaczony jest ten granatnik? Nie mam pojęcia. Jadę zakopać go w górach, w skrytce, za którą łaziłem sześć dni. Ktoś komuś kiedyś przekaże szczegółowy plan i oznakowanie, wskazujące miejsce kryjówki. Adresat zawsze dostaje opis skrytki dopiero po tym, jak materiał został w niej umieszczony, nawet gdyby chciał nas zdradzić, nie zdoła tego uczynić. Otrzyma opis i pospieszy w umówione miejsce, ale mnie już tam nie zastanie. Ani ja sam, ani moja dyplomatyczna rezydentura, ani radziecki wywiad wojskowy, ani cały Związek Radziecki — nie mamy z tym nic wspólnego. Leżał granatnik w ziemi i tyle. Był tu chyba od zawsze, był tu od początku świata. Że radzieckiej produkcji? A może Amerykanie zdobyli go w Wietnamie i chowają teraz w Alpach?

Komu potrzebny jest ten granatnik? Nie mam zielonego pojęcia. Jedno pewne: nie jest to rezerwa na wypadek wojny. Do długotrwałego przechowywania stosuje się ciężkie kontenery, a ten ma całkiem lekkie opakowanie. To znaczy, że w najbliższych dniach ktoś go stąd zabierze. Niewykluczone, że niebawem zostanie użyty. W przeciwnym razie musiałby dłuższy czas u kogoś leżeć, a to zawsze niebezpieczne. Jasny gwint, przecież ja w tej chwili tworzę Historię! Może mój granatnik odwróci bieg dziejów ludzkości? RPG‑7 to potężna broń, lekka i prosta w obsłudze. Wszyscy zachodni przywódcy pochowali się za pancernymi szybami. A jeżeli rąbnąć w was, panowie, granatem PG‑7W? Nie ostatnie się żadna kuloodporna limuzyna. Ależ będzie wrzasku. Ciekawe, kogo też upatrzyło sobie Akwarium? Dla kogo przeznaczyło te pięć granatów? Dla głowy państwa? Generała? Papieża? A przecież można rąbnąć nie tylko w samochód. Obrońca środowiska naturalnego może na znak protestu palnąć w cysternę z gazem trującym albo w reaktor atomowy. Obrońca pokoju może zaczaić się na konwój z amerykańskimi głowicami bojowymi — i spokojnie nacisnąć spust. Szum się zrobi na cały świat. Do eksplozji jądrowej oczywiście nie dojdzie, ale prasa podniesie taki rwetes, że Zachód nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko się rozbroić.

[…]”

Wiktor Suworow, Akwarium, tłumaczenie Andrzej Mietkowski.

Przyjęło się uważać, że po oficjalnym rozpadzie СССР, po oficjalnym rozwiązaniu КПСС, po zmianie nazwy z KGB na FSB i po innych zabiegach rodem z salonu piękności, Moskowia terrorystów już nie szkoli, chociaż na rzecz tej tezy nie został postawiony żaden argument.

Zastanówmy się, czy prawdą jest, że Moskowia zaprzestała szkolenia terrorystów.

Zestawmy dwa cytaty.

„[…] »Gloryfikujemy (czy też czcimy — po ang. `desire’) śmierć, tak jak wy gloryfikujecie życie« — oświadczył jeden z przywódców Hamasu. […]”

Jacek Kwieciński, Gazeta Polska, nr 2 [807], 14 stycznia 2009, s. 31, Publicystyka, Odcinki.

Już na pierwszy rzut oka widać nigdzie indziej niespotykany stosunek do śmierci.

Ludzie często poświęcają swoje życie w imię spraw, które uważają za ważniejsze od swojego życia. Męczennicy giną za wiarę, żołnierze giną na wojnie, obrońcy ojczyzny giną za ojczyznę, ratujący topielców topią się, ratujący z pożaru spalają się, poddający się ryzykownym eksperymentom giną z różnych przyczyn. Ludzie giną nie tylko z powodów szlachetnych, ale także z błahych, śmiałkowie niejednokrotnie przeceniają swoje siły, możliwości, doświadczenie i z tego powodu ponoszą śmierć. Dzieje się tak nie tylko podczas zdobywania gór, schodzenia w morskie głębiny, bicia rekordów, ale nawet podczas brawurowej jazdy samochodem. Ludzie giną tez z powodów haniebnych, złoczyńcy giną podczas napadów z rąk policji, strażników, a nawet ofiar podejmujących obronę konieczną.

We wszystkich przypadkach wymienionych powyżej oraz innych, niewymienionych, śmierć nie jest celem samym w sobie, zawsze chodzi o jakiś inny cel, a śmierć, można powiedzieć, zdarza się przygodnie. Zawsze, kiedy ludzie giną śmiercią gwałtowną, chodzi nie o śmierć, tylko o życie. O życie wieczne w przypadku męczeństwa za wiarę, o życie osób ocalonych dzięki poświęceniu bohatera. Nawet w przypadku śmierci z powodów niegodnych, nawet w przypadku przestępców, chodzi przynajmniej o poprawę materialnych warunków życia.

A co z samobójcami?

Nie wszystkie motywy samobójstw są znane, w przypadku niektórych samobójstw, których przyczyny są znane, śmierć też nie jest celem, tylko środkiem do osiągnięcia innych celów, np. ofiary zbiorowych samobójstw popełnionych w ramach sekt religijnych wierzyły, że dzięki samobójstwu spotka ich jakieś dobro, zabierze ich latający spodek, przejdą do innego, lepszego świata, itp. Tak więc nawet tu chodzi o, wprawdzie rozumiane bardzo pokracznie, ale jednak życie. Niejednokrotnie samobójcy swoim aktem desperacji chcą coś zamanifestować, a więc wpłynąć na życie innych ludzi. A poza tym, do samobójstw nie dorabia się teorii, jak Hamas do śmierci, jeżeli dorabia się teorie, to nie do samego samobójstwa, tylko do celu, jaki za pomocą samobójstwa zamierza się osiągnąć. Samo samobójstwo i śmierć są tylko środkami, a nie celami.

Hamasowcy są postrzegani, jako mahometanie, a skądinąd wiemy, że wśród mahometan trafiają się zamachowcy samobójcy, którzy zadają śmierć i sobie i innym ofiarom. Może więc gloryfikowanie śmierci przez Hamas jest tym samym, co samobójcze akty terroru?

Po pierwsze, należy zauważyć, że wśród mahometan skłonności do ataków samobójczych nie są takie powszechne, jak by to mogło się wydawać. Niejedno zdaje się wskazywać na to, że przynajmniej w Iraku zasoby ochotników na samobójców mogły ulegnąć wyczerpaniu. Ostatnio do zamachów terroryści używali osoby niezrównoważone psychicznie. Niektóre z osób użytych do przeprowadzenia zamachów terrorystycznych były nie tyle zamachowcami, co raczej ofiarami, miały ręce przytwierdzone do kierownic samochodów, żeby nie uciekły. Skojarzenia z soviet’ami przykuwającymi cekaemistów kajdankami do cekaemów nasuwają się same.

Dla mahometańskiego terrorysty samobójcy śmierć nie jest celem samym w sobie. Celem jest danie swoiście rozumianego świadectwa swojej wiary i odebranie wiecznej nagrody. Mahometański samobójca zamachowiec gdyby miał wybór, pewnie wolałby polec z szablą w ręce, w otwartej walce z wrogiem. Samobójstwo wybiera, bo otwarta walka jest nieskuteczna. A nawet gdyby walczył otwarcie i przeżył, to pewnie nie miałby niczego przeciwko dożyciu późnej starości.

Gloryfikacja śmierci przez Hamas nie jest tym samym, co mahometańskie samobójcze zamachy terrorystyczne.

Ponieważ dotychczasowe poszukiwania nie przyniosły rezultatu, pora na zapowiedziany cytat drugi.

„[…]

Miesiąc później stoimy obaj na balustradzie mostu kolejowego. Hen, w dole — zimna, ołowianoszara rzeka wolno niesie swoje wody, zwija się pod betonowymi przęsłami w potężne pierścienie, jak wielki wąż. Już się nauczyłem i wiem, że człowiek potrafi chodzić nawet po drucie telegraficznym napiętym nad otchłanią. Wszystko zależy od psychicznej zaprawy. Człowiek musi mieć pewność, że nic złego się nie przydarzy, i wtedy wszystko przebiega normalnie. Cyrkowcy potrzebują wielu lat na opanowanie rzeczy elementarnych. Mylą się. Nie mają naukowego podejścia. Opierają swoje przygotowania na ćwiczeniach fizycznych, lekceważąc psychologię. Dużo trenują, ale nie chcą myśleć o śmierci, boją się jej, starają się ją obejść bokiem, zapominając, że można czerpać przyjemność nie tylko z cudzej śmierci, ale także ze swojej własnej. I tylko ludzie nie lękający się śmierci mogą dokonywać cudów.

— Głupcy powiadają, że nie należy patrzeć w dół! — krzyczy do mnie. — Jakaż rozkosz oglądać wiry z tej wysokości!

Spoglądam w czeluść, i stopniowo przestaje mnie przyciągać, jak zahipnotyzowaną żabkę paszcza gadziny. I moje dłonie przestaje pokrywać obrzydliwa zimna wilgoć.

[…]”

Wiktor Suworow, Akwarium, tłumaczenie Andrzej Mietkowski.

Trafiliśmy. I w Specnazie, i w Hamasie mamy do czynienia z tym samym, nigdzie indziej niespotykanym stosunkiem do śmierci.

Skąd w Hamasie wzięła się gloryfikacja i czczenie śmierci takie samo jak w Specnazie?

To pytanie należy zadać wobec Hamasu, bo kiedy Spacnaz zaczynał szkolić gloryfikowanie i czczenia śmierci, Hamas jeszcze nie istniał.

Może Hamas wpadł na to niezależnie. Ta ewentualność jest mało prawdopodobna. Hamas w swoich poszukiwaniach skutecznego szkolenia bojowego byłby podobny raczej do wspomnianych przez Suworowa cyrkowców. Dla Hamasu nie pracują instytuty badawcze z ambicjami akademickimi, jakie są w Moskowii i Hamas nie może korzystać z ich badań.

Może w Hamasie terrorystów samobójców szkolą weterani kursów terrorystycznych, szkolonych w Moskowii przed oficjalnym rozpadem СССР. I to też jest mało prawdopodobne. Wtedy zamachy terrorystyczne miały inny charakter i uczenie przyszłych terrorystów gloryfikowania oraz czczenia śmierci nie było potrzebne, a Moskowia znana jest z ograniczania do minimum przekazywania niezbędnej wiedzy.

Pozostaje trzecia ewentualność, hamasowcy nauczyli się gloryfikowania i czci śmierci od Moskowii na kursach terroryzmu, które są przeprowadzane współcześnie.

Warszawa, 21 stycznia AD 2009

 

Zobacz też:

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne