JustPaste.it

Ile waży koń trojański?

5d38e5b0b6a26118be9baff632216004.jpg    Jak miło i przyjemnie udać się do kina na film, choć polskie realia kinowe – szczególnie fotele są mało miłe i mało przyjemne (no może zależy, w którym kinie i w jakim mieście). Jestem zdania, że jednak warto. A na co? Na komedię! Bo tu już na wstępie zakładamy, że miło i śmiesznie być powinno. Akurat ostatnio było…

     Ile waży koń trojański? To polska komedia Juliusza Machulskiego, która wbrew pozorom (tytułowi) nie rozczula się nad wagą, budową czy broń Boże składem chemicznym mitycznego konia a porusza tematy wszystkim nam bardzo bliskie.

     Co do fabuły… ciekawa, choć można powiedzieć dziecinna – podróż w czasie. Główna bohaterka w dniu swoich 40 urodzin (jednocześnie jest to dzień 31 grudnia 1999 roku – Sylwester), w wyniku krótkiego spięcia w przewodach elektrycznych przenosi się w czasie do roku 1987. Dokładnie 12 lat, bo akurat takie miała życzenie urodzinowe. Ponieważ jest kobietą bardzo zakochaną w swoim obecnym mężu, dochodzi do wniosku, że skoro przeniosła się w czasie to może sprawić tak, że ona i jej obecny mąż mogą poznać się o wiele szybciej – niż miało to miejsce w rzeczywistości. Niestety los jest przekorny i jak mówią „co ma wisieć nie utonie” albo inaczej „co ma być jutro nie może wydarzyć się dziś”. No właśnie… Przyśpieszanie tego, co i tak nieuniknione może nieco pogmatwać nam życie. Czy bardzo? To już należy sprawdzić osobiście. Nie, nie przenosząc się w czasie – oglądając film! Poza tym Polska 12 lat temu wyglądała zupełnie inaczej niż dziś. Dzięki perypetiom głównej bohaterki reżyser mógł ukazać PRL–owską rzeczywistość widzianą oczami współczesnego człowieka.

     Mogę zdradzić czego dowiedziałam się z filmu. Po pierwsze – uważaj czego sobie życzysz w dniu urodzin, bo gdy marzenie się spełni możesz żałować. Po drugie – powinniśmy być wdzięczni za to, w jakich czasach żyjemy, bo wiemy, że wcześniej wcale nie było lepiej i nie wiemy czy później nie będzie gorzej. I wreszcie po trzecie – wydaje mi się, że niektórzy ludzie po prostu są sobie pisani… i nie ważne kto i jak bardzo namiesza w ich życiu.