JustPaste.it

Dlaczego "umiera" miłość?

Czułości, pocałunki, czułe słowa... Tak było kiedyś a teraz tylko pieluchy, płacz dziecka, brudne gary, ciągła harówa i gonitwa za pieniądzem.

Czułości, pocałunki, czułe słowa... Tak było kiedyś a teraz tylko pieluchy, płacz dziecka, brudne gary, ciągła harówa i gonitwa za pieniądzem.

 

   Nie ma czasu na rozmowy, brakuje siły na czułości.  Kiedyś się kochaliśmy... a teraz? Wtedy to była miłość mówiliśmy patrząc sobie w oczy. Była? Skoro była to gdzie jest teraz?   Wiele małżeństw zadaje sobie coraz częściej takie pytania. 

Ktoś mądry powiedział "nie pielęgnowana miłość umiera tak, jak nie pielęgnowane kwiaty". Dlaczego miłość "umiera"?

    To nie codzienność niszczy miłość. To my niszczymy ją sami. Wymówki "nie mam siły na pocałunki bo jestem zmęczona", "nie pójdziemy na  kolacje do restauracji bo trzeba oszczędzać",  "denerwuje  mnie bo ciągle cię nie ma" albo "denerwuje mnie bo ciągle siedzisz w domu i nic nie robisz", "koledzy są ważniejsi niż żona", „dawniej dbałaś o siebie a teraz wyglądasz staro i brzydko” ....... to właśnie niszczy miłość!

a68cbea8764a4d36c6c536bc0df2a5bf.jpg

 

    Psycholodzy wyróżniają cztery obszary małżeńskich konfliktów:

-wychowanie dzieci,

-sposób spędzania wolnego czasu,

-wydawanie pieniędzy

-i seks.

    Rzeczywiście gdy dopada nas szara codzienność i monotonia życia, nagle to co było piękne i łączyło teraz jest tym, co dzieli. Nie jestem totalną pesymistką ale statystyki mówią same za siebie:

    * liczba rozwodów:

 

    rok 2000: 43 tys.

    rok 2001: 45 tys.

    rok 2002: 45 tys.

    rok 2003: 49 tys.

    rok 2004: 56 tys.

    rok 2005: 67,6 tys.

    rok 2006: 71,9 tys.

    rok 2007: 66,6 tys. (26,8% liczby nowo zawartych małżeństw)

 

   To bardzo smutne ale prawdziwe. Czy w takim razie miłość jako związek dwóch dusz, jedność dwóch ciał, uczucie którego nie sposób opisać słowami nie istnieje? A jeśli istnieje, to czy może tak po prostu się zakończyć?

    To prawda, że kochać i być kochanym jest wielką sztuką. Należy pokonać swoje słabości i często iść na kompromis… a kłótnie? Jaki świat byłby bez nich - trochę nudny i monotonny. Jednak, gdy przychodzi moment pojednania, dwoje kochających się ludzi patrzy sobie głęboko w oczy i widać w nich iskierkę płomiennego uczucia, więc czego chcieć więcej?

     Przecież mąż może a nawet powinien patrzeć na żonę z tym samym błyskiem w oku, jak na pierwszej randce. Żona powinna na równi dzielić miłość między dzieci i męża. Tzw. "obowiązek małżeński" to wcale nie powinien być obowiązek tylko przyjemność. Jaki sens ma wypruwanie sobie żył i harowanie na rodzinę, której tak naprawdę nie ma... bo rodzina bez miłości to nie rodzina.  

     Jak przetrwać kryzys? Jak nie poddać się monotonii? Jak walczyć o swoją miłość? … Nie wiem. Nie ma na to jednej i skutecznej recepty. Mam tylko pomysły.

     Może wystarczy wziąć się w garść; przypomnieć sobie najpiękniejsze chwile naszego związku i starać się sprawić żeby jeszcze wróciły.

     Może wystarczy aby mąż powiedział żonie od czasu do czasu, że pięknie wygląda. Kupił kwiaty bez okazji, umył naczynia, pobawił się z dzieckiem i pozwolił żonie być kobietą a nie tylko kucharką, sprzątaczką i matką swoich dzieci. A żona była czuła dla męża (faceci tego potrzebują), pozwoliła mu posiedzieć z kumplami przy piwku i nie robiła awantury bez powodu, zadbała o siebie, ubrała się ładnie tylko dla niego, uśmiechała się często a tym uśmiechem zarażała i jego. 

     Może wystarczy zastanowić się czy warto rezygnować z czegoś co było dla nas tak ważne i cenne.

 

1193a9f641f8e054ed164f03c53eb73a.jpg