JustPaste.it

Ciemna strona Google

Kto by nie znał słowa „Google”? Bardzo wiele osób korzysta z Gmail, Picassa czy Google Desktop. Z wyszukiwarki niemal każdy – wszystko to dopracowane i za darmo! Podejrzane?

Kto by nie znał słowa „Google”? Bardzo wiele osób korzysta z Gmail, Picassa czy Google Desktop. Z wyszukiwarki niemal każdy – wszystko to dopracowane i za darmo! Podejrzane?

 

Czytaj dalej..

Wstawka z Wikipedia

„Google Inc. została założona w 1998 roku przez dwóch doktorantów Uniwersytetu Stanforda, Larry'ego Page'a i Sergeya Brina. Opracowali oni nowatorską metodę analizy powiązań hipertekstowych - algorytm BackRub, potem przemianowany na PageRank - którą wykorzystali w swoim prototypie wyszukiwarki internetowej. Firma przetrwała załamanie rynku dot-comów i rozwijała się od tego czasu dzięki wsparciu prywatnych inwestorów; w roku 2004 spółka weszła na amerykańską giełdę, i od tej chwili doszło do znacznego przyspieszenia jej ekspansji, zakupu serwisów YouTube, Writely i przejęcia kilku innych mniejszych firm.
Obecnie Google zatrudnia ponad 20 000 pracowników w kilkunastu krajach, wykazuje przychody na poziomie 10 miliardów i zyski rzędu 3 miliardów dolarów rocznie. Korporacja znana jest ze swobodnego klimatu pracy, nietypowych przywilejów dla pracowników oraz zasady biznesowej don't be evil ("nie czyń złego" / "nie bądź zły"). „

Kto ma do czynienia z handlem w sieci wie, że w zasadzie wszystko zależy od Google. Klienci chcąc trafić na nasz sklep czy portal musi być on odpowiednio wysoko wypozycjonowany. Oknem na wirtualny świat jest przeglądarka, ale bez wyszukiwarki to jak patrzenie przez mglę. Google posiada ponad 90% udziałów na runku internetowych szperaczy – praktycznie monopol. Zastanów się – znasz jakaś inną? W USA niekiedy korzysta się z Yahoo, MSN czy NetSprint. Ale to w USA. Unia Europejska w 2007 podjęła nowy projekt, którego celem było zbudowanie przeglądarki europejskiej, która miała być alternatywą dla Google. Informacje o projekcie Theseus - http://theseus-programm.de Minęło kilka lat, a nikt nie słyszał ani nie widział niczego takiego jak „Tezeusz”. Innymi słowy mamy do czynienia z nieoficjalnym królem Internetu. Jest to jedna z najprężniej rozwijających się korporacji, która ma szanse zdominować świat z epoki społeczeństwa informacyjnego. Co w tym złego?

don’t be evil

To naczelna zasada Google. Niektóre z praktyk stosowanych przez firmę stały się powodem kontrowersji jak np. niejasny sposób pozyskiwania i przechowywania danych dotyczących indywidualnych użytkowników czy zarzut wspierania cenzury w Internecie.

W Chinach Google, wraz z innymi dużymi firmami z branży IT, podporządkowało się ograniczeniom narzucanym przez tamtejszy rząd, w zamian za możliwość dostępu do rynku. Ograniczenia te polegają m.in. na blokowaniu dostępu do niepożądanych stron dla obywateli Chin (np. związanych z protestami na placu Tiananmen w 1989 roku, stron wspierających ruchy niepodległościowe w Tybecie czy Tajwanie itp.).

Francuscy sędziowie zadali bolesny cios firmie Google. Amerykański gigant został skazany na zapłacenie blisko pół miliona euro odszkodowania dwóm paryskim biurom podróży za to, że nie spieszył się z ich wyszukiwaniem w globalnej sieci wyświetlając pod nazwą firmy adresy konkurencji, która opłaciła reklamę.

Innym częstym zarzutem pod adresem Google jest wieloznaczna polityka prywatności, która do niedawna nie podawała żadnych ograniczeń dotyczących tego, jak długo firma przechowywać będzie zapytania użytkowników i stosowanie ciasteczek do powiązania ze sobą kolejnych wizyt danej osoby. W roku 2007 firma zmodyfikowała nieco swoją politykę w tym względzie.

W 2007 roku Christian Institute oskarżyło Google o dyskryminację organizacji chrześcijańskich i zasad wolności światopoglądowej wyrażonej w brytyjskiej ustawie z 2006 roku z powodu odmowy zamieszczenia płatnych ogłoszeń do swoich internetowych stron pro-life. Reklamy miałyby pojawiać się po wpisaniu hasła "aborcja". Firma Google broniła się tym, że przyjęta przez nią polityka zabrania reklamowania i promowania stron, które łączą religię z takimi kwestiami jak właśnie aborcja. Przewód sądowy zakończył się we wrześniu 2008 r. ugodą i wycofaniem Google z zajmowanego stanowiska.

Podobny przypadek miał miejsce w Polsce, kiedy firma Google odmówiła zamieszczenia reklamy zleconej przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi. Reklama miała zachęcać do protestu przeciwko przyjęciu w Polsce Karty Praw Podstawowych.

gserv1

Google teraz

Obecnie polityka prywatności Google mimo wszystko wydaje się kontrowersyjna. Zagłębiając się w pajęczynę linków http://www.google.com/intl/pl/privacypolicy.html#information możemy wyłowić kilka informacji ogólnej polityki Google. Przeglądarka na podstawie plików Cookie, które służą do identyfikacji nas, jako użytkownika oraz w tzw. dziennikach, gdzie przechowuje się informacje wysyłane przez naszą przeglądarkę(adres IP – jednoznaczny adres naszego komputera, informacje o przeglądarce oraz język) kolekcjonuje informacje o nas i naszej aktywności i przechowuje je w swojej bazie. Często podajemy także dane osobowe (np. zakładając skrzynkę), co wiąże ze sobą kolejne dane. Zaczyna się budować nasza „kartoteka” gdzieś na serwerach w USA regularnie uzupełniana w zależności od naszej aktywności w sieci. Niepokojące jest np. stwierdzenie z regulaminu:

„Niekiedy dane osobowe mogą być przez nas przetwarzane w imieniu podmiotów trzecich, takich jak nasi partnerzy reklamowi, i zgodnie z ich instrukcjami.”

Więcej ciekawostek możemy jednak znaleźć w zakładce Warunki http://www.google.com/accounts/TOS

„4.3 Użytkownik przyjmuje do wiadomości, że w ramach wprowadzanych innowacji spółka Google może zaprzestać (trwale lub okresowo) udostępniania Serwisów (lub któregokolwiek z elementów Serwisów) na rzecz Użytkownika lub wszystkich użytkowników, wedle uznania spółki Google, bez konieczności uprzedniego informowania Użytkownika o takim zaprzestaniu i na sytuację taką wyraża zgodę. Użytkownik może zaprzestać korzystania z Serwisów w dowolnym czasie. Nie istnieje konieczność informowania spółki Google o zaprzestaniu korzystania z Serwisów przez Użytkownika.
4.4 Użytkownik przyjmuje do wiadomości, że w razie zablokowania konta Użytkownika przez spółkę Google, nie będzie mógł korzystać z Serwisów, nie będzie miał dostępu do szczegółów swojego konta, dokumentów lub innych treści znajdujących się na koncie Użytkownika i na sytuację taką wyraża zgodę.
4.5 Użytkownik przyjmuje do wiadomości, że o ile w chwili obecnej spółka Google być może nie ustaliła ograniczeń w zakresie przesyłania danych przez Użytkownika za pomocą Serwisów ani miejsca do przechowywania danych, wykorzystywanego na potrzeby któregokolwiek z Serwisów, spółka Google może takie ograniczenia wprowadzić w dowolnym czasie wedle własnego uznania i na sytuację taką Użytkownik wyraża zgodę.„

Któregoś pięknego dnia chcąc np. sprawdzić pocztę może się okazać, że tracimy nasze wszystkie emaile, które nagromadziliśmy na naszym koncie Gmail. Nie można protestować, bo na wszystko wyrażamy zgodę. Podobnie z dostępem do naszych danych i z ograniczeniami, które może na nas nałożyć Google, np. jak najbardziej ograniczeniem jest blokowanie danych witryn w wynikach wyszukiwania Google lub nie wyświetlanie ich w ogóle w przeglądarce Chrome.

„11.1 Użytkownik zachowuje prawa autorskie i wszelkie inne przysługujące mu prawa do Treści, które Użytkownik dostarczał, publikował lub wyświetlał w Serwisie lub za jego pośrednictwem. Poprzez dostarczanie, publikowanie lub wyświetlanie treści Użytkownik udziela spółce Google bezterminowej, nieodwołalnej, obowiązującej na całym świecie (globalnej), bezpłatnej i niewyłącznej licencji na reprodukowanie, dostosowywanie, modyfikowanie, tłumaczenie, publikowanie, publiczne wykonywanie, publiczne wyświetlanie i rozpowszechnianie Treści dostarczanych, publikowanych lub wyświetlanych przez Użytkownika w Serwisie lub za jego pośrednictwem. Wyłącznym celem tej licencji jest umożliwienie spółce Google wyświetlania, rozpowszechniania i promowania Serwisów; licencja może zostać odwołana w odniesieniu do niektórych Serwisów, zgodnie z Dodatkowymi Warunkami ich dotyczącymi.
11.4 Użytkownik potwierdza i zapewnia spółkę Google, że posiada wszelkie prawa, kompetencje i upoważnienia konieczne w celu udzielenia powyższej licencji.”

Gdzie Treść to:

„8.1 Użytkownik rozumie, że za wszystkie informacje (takie jak pliki danych, teksty, oprogramowanie, muzyka, pliki audio i inne dźwięki, zdjęcia, pliki wideo oraz inne obrazy), do których ma dostęp korzystając z Serwisów lub za jego pośrednictwem, wyłączną odpowiedzialność ponosi osoba, od której pochodzi taka treść. W dalszej części niniejszego dokumentu informacje takie będą nazywane „Treścią”.”

A Serwis:

„1.1 Korzystanie przez Użytkownika z produktów, oprogramowania, usług i stron internetowych spółki Google (łącznie w niniejszym dokumencie zwanych „Serwisami”, z wyłączeniem usług świadczonych na rzecz Użytkownika przez spółkę Google na podstawie odrębnej pisemnej umowy) (...)”

Każda treść, każdy email, załącznik do emaila, każde zdjęcie lub film wideo zamieszczony w elektronicznym albumie Google – Picassa lub choćby przetwarzane w tym programie, każdy tekst, który tłumaczymy za pomocą Google Translate i wiele innych w świetle tych punktów należy także do Google drogą wieczystej licencji, jakiej udzielamy godząc się na warunki użytkowania produktów Google. Firma może kopiować, powielać, przetwarzać i sprzedawać nasz każdy załącznik w Gmail, każdy materiał na Picassa, a po wypuszczeniu na rynek przeglądarki (Chrome) – każdy plik i treść, która przez nią przejdzie!!

„13.2 Jeżeli Użytkownik pragnie rozwiązać umowę ze spółką Google, może dokonać tego poprzez (a) zawiadomienie spółki Google w każdym czasie i (b) zamknięcie kont wszystkich Serwisów, z których korzysta, o ile spółka Google zapewniła Użytkownikowi taką możliwość. Użytkownik powinien przesłać zawiadomienie w formie pisemnej na adres spółki Google podany na wstępie.
13.3 Spółka Google może w każdym czasie rozwiązać umowę z Użytkownikiem, jeżeli:(...)
(E) zdaniem spółki Google udostępnianie Użytkownikowi Serwisów przez spółkę Google przestało być opłacalne.”

Możemy okazać się nieopłacalnym klientem dla Google i nagle tracimy wszystkie usługi, z których korzystaliśmy. Ciekawe zasady użytkowania. Google gromadzi i przetwarza sporo informacji o nas samych. Znając daty, czas trwania, lokację i hasła, jakich wyszukujemy można naprawdę nas „poznać”. Taki profil „cybermetryczny” każdego z nas leży gdzieś w bazie Google. Każdy email jest skanowany na potrzeby „świadczenia usług” – dzięki tym informacjom G wie, jakie reklamy do nas kierować, jakim jesteśmy odbiorcą i klientem. Czy na pewno tylko w takim celu? Niewyobrażalnym jest, jaki ogrom ludzi jest posegregowany i zaksięgowany w tym ogromnym systemie. Robi się wrzawę z powodu N-K, gdzie jest parę milionów użytkowników, a użytkownicy Google to setki milionów internautów z całego świata. Google zna ich każde poczynania w sieci, bo przecież większość z nas szuka wszelkich informacji w Google. W międzyczasie komputery G przeczesują całą sieć zbierając dane o wszystkich witrynach, ich strukturach, treści i plikach, by posiadać cały czas aktualną bazę, na której działa mechanizm wyszukiwania. Oprócz zaawansowanych funkcji wyszukiwania, jak pliki graficzne lub wideo można dzięki temu również wyszukiwać pliki multimedialne, jak filmy, mp3 – wystarczy mała sztuczka pokazana tutaj – http://www.youtube.com/watch?v=AxYkuECOPqM&hl=pl

 

Powszechność, intuicyjność i dobra jakość, to cechy, które sprawiają, że Google ma z dnia na dzień coraz więcej klientów. Kolejnym ważnym elementem jest integralność usług. Gmail, Picassa, Google Desktop to doskonale uzupełniające się narzędzia i wzajemnie powiązane. G prowadzi także prace nad własnym systemem operacyjnym na telefony i pda – Android.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Król wyszukiwarek prowadzi szeroko zakrojone badania w różnorodnych dziedzinach. Ekspansja Google obejmuje także medycynę, biotechnologię, genetykę, badania kosmosu oraz energię odnawialną. Sporo informacji można znaleźć na http://google.org

Na zdrowie!

Google Health to usługa oferująca stworzenie własnego profilu medycznego. Możliwe jest zamieszczenie różnego rodzaju informacji, które dotyczą schorzeń, chorób, badań, przebytych szczepień, etc. Celem tego przedsięwzięcia jest posiadanie przez każdego takiej bazy w sieci, by można było ją w każdej chwili przedstawić lekarzowi. Nie ważne gdzie się znajdujemy, mamy dostęp do historii i przebiegu naszych chorób, celem np. przedłożenia lekarzowi. Być może idea jest szczytna, ale dane medyczne to dane poufne i jeśli w warunkach użytkowania znajdą się podobne haczyki, jak te opisane powyżej to GH będzie poważnym narzędziem w rekach takiej korporacji. Tym bardziej, że GH integruje się z naszymi usługami osobistymi, co po dopisaniu do informacji już posiadanych przez Google tworzy jeszcze pełniejszy profil człowieka. Takie dane to także prawdziwy skarb dla koncernów farmaceutycznych. Co jeśli by wyciekły?

Źródła odnawialne

Między innymi korporacja inwestuje mnóstwo pieniędzy w dziedzinie źródeł odnawialnych, jak energia słoneczna oraz źródła geotermalne. Siedziba główna Googleplex doskonale pokazuje intencje firmy – cała pokryta jest panelami słonecznymi. Wszystko zgodnie z najnowszym trendem dbania o środowisko, klimat i ludzi.

23andMe

To firma zajmująca się badaniami genetycznymi założona przez żonę jednego z „ojców” G. Oferuje analizę i badanie kodu genetycznego, a także wyjaśnienie cech genetycznych i możliwość porównania genomów przy pomocy aplikacji internetowych. Korporacja z Mountain View dołączyła też do grona inwestorów w firmie Navigenics. Firma ta oferuje odpłatne testy genetyczne, dzięki którym określa się potencjalne ryzyko wystąpienia jednej z 18 chorób również analizując milion markerów genetycznych. Navigenics jest więc jednym ze współkonkurentów dla 23andMe, ale to nie pierwszy przypadek, że jakaś firma wspiera, można rzec podkupuje swoją konkurencję. Sam Google ściśle współpracuje w obszarze IT z fundacją Mozilla Foundation, która jest twórcą przeglądarki internetowej Firefox będącej konkurentem do wypuszczonej niedawno na rynek przeglądarki Chrome - produktu Google.

Personal Genome Project

Google wspiera badania prowadzone przez amerykańskiego biologa i genetyka George’a Churcha, który zajmuje się odszyfrowaniem ludzkiego genomu. W pierwszym etapie projektu przewidziana jest analiza kompletnych genomów należących do 10 różnych osób i upublicznienie tych wyników w postaci zanonimizowanej w Internecie. Dane te mają być dostępne dla innych badaczy i dzięki temu możliwe będzie poznanie wielu chorób i przyspieszenie prac w celu opracowania różnych leków. Oto inne projekty z zakresu biotechnologii i genetyki wspierane przez korporację: - The Carter Center i program na rzecz walki w Ghanie z drakunkulozą, pasożytniczą chorobą wywoływaną przez nitkowca Dracunculus medinensis, - Rotary Foundation i program walki z polio (chorobą Heinego-Medina) - ONE Action Campaign i program walki z malarią oraz UC San Francisco i badania naukowe w tej dziedzinie

Google odpłatne?

Tego nie wiadomo, jednak eksperyment przeprowadzony w listopadzie na 5 tys internautów z USA i UE przyniósł następujące rezultaty:

 

  • ponad połowa badanych zgodziłaby się płacić 2$ za korzystanie z wyszukiwarki Google
  • 20% zgodziłoby się płacić podobną sumę za korzystanie z YouTube
  • troche mniej płaciłoby za korzystanie z Wikipedii i Yahoo

Kto wie, czy nie będzie tak, że pojawi się usługa wyszukiwania i "lepszego" wyszukiwania. Czas pokaże.

Namierzanie

Nowa usługa Google jeść dość zaskakująca. Pozwala zlokalizować naszych przyjaciół, którzy korzystają z usługi Google Latitude. Funkcja ta jest dostępna w telefonach komórkowych oraz jako gadżet dla strony iGoogle. Będzie wspomagana przez telefony z systemami Android, Windows Mobile, Symbian, telefony Apple oraz Blackberry. Lokalizacji można dokonaćprzez SMS lub np. na Google Maps poprzez przeglądarkę internetową. System Latitude działa tak, ze możemy w dowolnym momencie wyłączyć naszą lokalizację, podobnie jak możemy wybrać komu chcemy udostępniać nasze dane lokalizacyjne.

Mamy więc niemal komplet - wiedzą, czego szukamy, po jakich stronach wędrujemy, znają nasz plan dnia, wiedzą co piszemy w mailach, mogą oglądać nasze zdjęcia, znają nasze położenie i historię przebytych chorób. My sami niejednokrotnie wiemy mniej ;)

Więcej informacji http://googleblog.blogspot.com/2009/02/see-where-your-friends-are-with-google.html

 

Deser

 

Ostatnio pojawiła się także plotka, ze Google zainteresowane jest kupnem Skype, którego właścicielem obecnie jest eBay. Ekspansja i gwałtowny wzrost, jaki przechodzi Google jest nie do ukrycia i nie do zlekceważenia. Warto przemyśleć, czy chcemy udostępniać tyle danych jednej korporacji i na zasadach, jakie oferuje. W dzisiejszym świecie nie ma nic za darmo, a haczyki zawsze są ukryte w zawile spisanych umowach, które nie są nam przedstawiane wprost, ale figurują gdzieś w sieci po przejściu kilku odnośników. Najśmieszniejsze jest to, że byt Google w branży IT zależy od użytkowników – czyli nas, bo nie używając tej przeglądarki nie ma do kogo kierować reklam i nie ma czyich danych kolekcjonować, jednak ciężej byłoby nam bez Google, niż odwrotnie. Na zakończenie polecam film – Google Master Plan http://www.youtube.com/watch?v=6y--NwmcUBo&hl=pl

 

rzuber

 http://otworz-oczy.org