JustPaste.it

Michael Reagan, Trzecia kadencja Clintona

„Jedynym doświadczeniem Obamy w rządzeniu było zetknięcie z elitą polityczną Chicago, która - podobnie jak on - styl »ojca chrzestnego« uważa za swój”

„Jedynym doświadczeniem Obamy w rządzeniu było zetknięcie z elitą polityczną Chicago, która - podobnie jak on - styl »ojca chrzestnego« uważa za swój”

 

ec014efe8e47de1949086dcced9fedb2.jpg

Uważny obserwator dokonywanych przez Obamę nominacji do rządu i organizacji współpracujących z administracją szybko dojdzie do wniosku, że w styczniu rozpocznie się trzecia kadencja Billa Clintona, a nie pierwsza Baracka Obamy.

Miałem nadzieję, że kłamał w sprawie podatków. Również gdy zapowiadał, że wycofa wojsko z Iraku w ciągu szesnastu miesięcy. Miałem nadzieję, że cały ten ultralewicowy program jest jednym wielkim blefem. Wygląda na to, że moje modlitwy zostały wysłuchane.

Obama, inaczej niż kiedyś Clinton, przesunął się do centrum, zanim jeszcze objął swój urząd, a nie po dwóch latach, jak to zrobił Bill.

Wygrana Baracka Obamy niemal dla nikogo nie była wielkim zaskoczeniem. Partia Republikańska, jeśli chce wygrać, musi prowadzić kampanię XXI wieku, a nie z poprzedniego stulecia. Przesłanie kandydata powinno znajdować się we wszystkich wirtualnych miejscach.

Lewicowiec w centrum


Wielu wyborców wybrało socjalizm. Tak bowiem przedstawia się program nowego prezydenta. Jednak nie jest wcale pewne, czy rzeczywiście będzie go realizował. Już w drodze do Białego Domu przydarzyła mu się zabawna historia. Lewicowy organizator społeczności Barack Obama nagle musiał skręcić w stronę centrum. Jego administracja nie wygląda więc jak biuro polityczne Hugo Chaveza z Wenezueli czy Fidela Castro z Kuby, na co się zanosiło.

23667b7fe06cfceb2ff980ebce95e0e7.pngJego marzenia zderzyły się z twardą rzeczywistością i niebawem dostępujący inauguracji (stanie się to nastopniach Kapitolu 20 stycznia) prezydent zdał sobie sprawę, że dużo łatwiej jest złożyć obietnice zmian, niż rzeczywiście ich dokonać, przestrzegając demokratycznych reguł. Uważny obserwator dokonywanych przez Obamę nominacji do rządu i organizacji współpracujących z administracją szybko dojdzie do wniosku, że w styczniu rozpocznie się trzecia kadencja Billa Clintona, a nie pierwsza Baracka Obamy. Prezydent-elekt powynajdywał zapomniane dawno postaci z lat dziewięćdziesiątych i powołał na nowo do życia zaufanych ludzi Clintona, a z jego żony uczynił sekretarza stanu. Jak długo ten związek przetrwa, wie chyba tylko niebo. Oczywiste jest, że współpraca Hillary – Barac nie będzie przebiegać jak po maśle. 

Oceniając działania prezydenta-elekta, komentatorzy przywołują postać prezydenta Lyndona Johnsona. Kiedy Johnson powołał na urząd w swojej administracji zaprzysięgłego wroga, wytłumaczył swoją decyzję tak: lepiej, gdy wielbłąd z namiotu sika na zewnątrz, niż żeby stał na zewnątrz i załatwiał się na namiot.

Powyborczy pragmatyzm

Żadna z dotychczasowych nominacji nie zadowoliła twardogłowej lewicy. Sądziła ona bowiem, że wybrała sobie człowieka, który zamieni Biały Dom w nowy Kreml, a następnie z nich wszystkich zrobi członków biura politycznego nowej Socjalistycznej Republiki Ameryki. Barack Obama, choć był pilnym uczniem radykała marksistowskiego Saula Alinskiego, wydaje się, że zapomniał o jego radzie: "żadnych wrogów na lewicy". Za każdym razem, gdy nominuje kogoś ze stajni Clintonów, stwarza sobie nowych wrogów po lewej stronie. Jednak ani Alinsky, ani przyjaciel - terrorysta Bill Ayers nie rozumieli, że jedynym doświadczeniem Obamy w rządzeniu było zetknięcie z elitą polityczną Chicago, która - podobnie jak on - styl ojca chrzestnego uważa za swój, umie żyć w warunkach totalnego skorumpowania, a pragmatyzm ma w genach. Jeśli coś działa, zrób to; jeśli nie, to nie tykaj tego - tak brzmi jej motto życiowe.

Wszystko, co Obama zrobił od wyborów, było ćwiczeniem się w pragmatyzmie - gorąca retoryka o zmianach i reformie to już tylko wspomnienie. Teraz mierzy swoją polityczną przyszłość według jednego kryterium - praktyczności i użyteczności. Rozczarowane i rozgniewane masy lewicowe nie pojmują, że wielu wyborców głosowało na Obamę z przekonaniem, że chce on coś zrobić w duchu konserwatyzmu. Po zatrzymaniu Roberta Gatesa i wyborze Paula Volckera na doradcę ekonomicznego spełnia obietnice dane konserwatystom. Obama inaczej niż kiedyś Clinton przesunął się do centrum, zanim jeszcze objął swój urząd, a nie po dwóch latach, jak to zrobił Bill.

Obama odmieniony

W czasie kampanii modliłem się, by kłamstwem okazały się wszystkie zapowiedzi i obietnice wpisane w jego program. Miałem nadzieję, że kłamał w sprawie podatków. Również gdy zapowiadał, że wycofa wojsko z Iraku w ciągu szesnastu miesięcy. Miałem nadzieję, że cały ten ultralewicowy program jest jednym wielkim blefem. Wygląda na to, że moje modlitwy zostały wysłuchane.

Mimo wszystko spodziewam się, że wygłodniałym i gniewnym masom lewicowym Obama rzuci kilka kości. Będzie naciskał, aby została uchwalona okropna ustawa "Wolność wyboru", która zrobi z aborcji najwyższe prawo na tej ziemi i zmieni prawo we wszystkich stanach w tej kwestii, potem spróbuje rozbić konserwatywne radio. Ale Obama dobrze wie, że skoro Partia Demokratów nie ma wymaganej większości w Senacie, będą to puste gesty.

Republikanie zablokują próby tych zmian. Ale Demokraci trochę podyskutują. Obama właśnie odkrywa, czym różni się kampania wyborcza od procesu stawania się prezydentem. Teraz właśnie otrzymuje wszystkie informacje, które dostaje Bush - i na ich podstawie musi podejmować swoje decyzje. I o dziwo, często nadaje na tych samych falach co Bush. Zadziwiające jest, w jakim stopniu niewielkie posmakowanie władzy prezydenckiej zmieniło Obamę, zanim jeszcze zdążył zderzyć się z prawdziwymi trudami prezydentury, od których przecież nie ucieknie.

e2293299a8f05a9f54397484363bcce0.jpgMichael Reagan publicysta, dziennikarz radiowy. Jego programu „Michael Reagan Show” słucha codziennie kilka milionów Amerykanów. Opublikował ostatnio „Twice Adopted” i „In the Words of Ronald Reagan”, które znajdują się na liście bestsellerów „New York Timesa”. Jest synem byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Wilsona Reagana.

Zobacz też

 

Źródło: Michael Reagan