JustPaste.it

Portret miniaturzysty

Miniaturzysta to taki dziwny hobbysta, który buduje domki dla lalek w skali 1/12, domki nieprzeznaczone jednak dla dzieci ani do zabawy.

Miniaturzysta to taki dziwny hobbysta, który buduje domki dla lalek w skali 1/12, domki nieprzeznaczone jednak dla dzieci ani do zabawy.

 

PORTRET MINIATURZYSTY

 

Kim jest miniaturzysta? To ten od domków lalek i innych niepoważnych drobiazgów, powiecie. I macie oczywiście rację, ale...

Jest w nim trochę z naukowca i trochę z marzyciela.

Możecie go zobaczyć ślęczącego w bibliotece nad grubymi tomiskami o historii, sztuce i architekturze. Być może spędza długie godziny w poszukiwaniu potwierdzenia dokladnej daty wynalezienia i rozpowszechnienia adapterów szpulowych. Albo raczej zgłębiającego tajniki konstrukcji XVIII-wiecznych sekretarzykow. Inny będzie studiował ze szkicownikiem w ręku albumy starodawnej mody czy jakieś archaiczne już czasopisma. Nieobce mu książki kucharskie, szczególnie te z obrazkami. Spotkać go można w kolejce do ksero z roziskrzonym wzrokiem oczekujacego na odbitkę plakatu z lat 20-ych, koniecznie w pomniejszeniu. Lub tkwi przed monitorem komputera, przeglądając fotografie bakłażana.

Wszystko może okazać się dla niego interesujące. Jeśli dostrzeże wyrzucane na śmietnik stare gazety, nie omieszka ich zagarnąć. Jeśli wpuścicie go do domu, będzie się bacznie rozgladać i dopytywać, czy aby na pewno nie chcemy się pozbyć tego dziwacznego pudełeczka, które tylko kurz zbiera, a jemu by się tak bardzo przydało.

Spotkacie go niejednokrotnie w sklepie elektrycznym, badającego z dziwnym wyrazem twarzy metalowe końcówki i mruczącego pod nosem: „hm, suszarka do włosów?”. W pasmanterii będzie przebierać godzinami materiały i tasiemki, a kiedy już zawędruje do kasy z naręczem tkanin, poprosi o najmniejszą ilość, jaką zechcą mu sprzedać. Kolorowe koraliki i ozdobne guziki przyprawią go o zawrót głowy, a obdarowany kolekcją starej sztucznej biżuterii będzie się cieszył jak dziecko.

Zresztą nie trudno mu sprawić przyjemność. Jeśli zbliża się Gwiazdka, wystarczy zapelnić kartonowe pudło lub jeszcze lepiej drewnianą skrzynkę (a nuż nada się na scenkę) wszystkimi niepotrzebnymi resztkami i całym przewalającym się po domu śmietniskiem: pozostałościami okleiny i tapet (byle wzorki nie były za duże), wstążeczkami i koronkami, skrawkami materiału i delikatnej skórki, starymi szpulkami i pudełkami po zapałkach, buteleczkami po lekach, kapslami, drutem, patykami i kamykami, drobnymi muszelkami z wakacji, starym zegarkiem, niesprawnymi żarówkami z choinki, kolorowym papierem i bibułą, co tylko wpadnie nam w ręce. I żaden szanujący się miniaturzysta nie odrzuci takiego prezentu, wprost przeciwnie, będzie uszczęśliwiony.

Szaleniec? Być może. Czasami zastaniecie go siedzącego w zamyśleniu nad rozłożonym wokół śmietniskiem złożonym z pozornie niepotrzebnych rupieci, a czasami po prostu gapiącego się przed siebie tym niewidzącym wzrokiem. Czasem przerwie w pół zdania i pogna do kuchni, by ratować ciasteczka z modeliny, o których zupełnie zapomniał. Czasami otworzy drzwi umazany klejem i farbą, z jakimiś deseczkami poprzyklejanymi do ubrania i włosów, z pędzlem w zębach i kieszeniami wypchanymi sznurkami i sznureczkami.

Jeśli przez przypadek polubicie kogoś takiego, przygotujcie się od razu na serię rozmaitych niespodzianek. Przez rok będziecie jadać posiłki na stojąco lub gdzie bądź, gdyż stół kuchenny zostanie przekształcony w nieustający warsztat pracy, a za przesunięcie najdrobniejszego kawałka drewna czy pędzelka na tymże stole grozic będzie karczemna awantura.  W piekarniku zamiast kurczaka na obiad będzie się piec całe mnóstwo malutkich, rumanych kurczaczków, niestety zupelnie nienadających się do spożycia, a każda zużyta torebka herbaty zostanie wyrwana z ręki, żeby przypadkiem nie znalazła się w śmietniku, bo wysuszona herbata świetnie imituje ziemię. I nie dziwmy się, gdy stojące dumnie pośrodku miniaturowego salonu eleganckie fotele wydzadzą się podejrzanie znajome, lepiej nie szukać tego starego krawata... Brak tuszu w drukarce może oznaczać tylko jedno: wzmożoną pracę nad kolejnym projektem i zapotrzebowanie na miniaturowe opakowania, tapety i inne niezbędne pomoce.

Miniaturzysta bowiem to pasjonat, przekształcający rzeczy pozornie nikomu  nieprzydatne w małe arcydzieła, tworzący coś z niczego, ścigający marzenie. To artysta i badacz, fantasta i praktyk, odtwórca istniejącej rzeczywistości i twórca całkiem nowej.

Rzeczywistość tę może traktować poważnie, jak i z przymrużeniem oka, nadając jej żartobliwy, niefrasobliwy charakter.Możliwości ma przeogromne. A jedyne granice wyznacza mu jego własna wyobraźnia.