JustPaste.it

Koszmar przywiązania

Rozmyślania na temat roli Ego i Przywiązania jakie pojawiają się w miłości międzyludzkiej. Jakie są tego mechanizmy. Jakie konsekwencje.

Rozmyślania na temat roli Ego i Przywiązania jakie pojawiają się w miłości międzyludzkiej. Jakie są tego mechanizmy. Jakie konsekwencje.

 

Kiedy jesteś z kimś cennym dla twojego życia i serca, często popełniasz podstawowy błąd. Ulegając miłości, pozwalasz jednocześnie by w sprawę wtrącał się największy chochlik twojej fałszywej osobowości - twoje Ego. Ma ono to do siebie że nie potrafi się zakochać w kimś w taki sposób jak robisz to Ty. Nie potrafi się zatracić całkowicie w czymś oceanie istnienia. Kiedy się w kimś zakochujesz, lub kiedy czujesz coś potężniejszego do kogoś z rodziny, do swego mentora, przyjaciela, możesz powiedzieć w prost że kogoś kochasz. Jednak Ego nie potrafi kochać. Coś co jest fałszywym tworem, mutantem społecznych zobowiązań i dogmatów, narzuconym stylem życia, który dominuje Tobą przez 80% świadomego czasu wydając się Twoim prawdziwym "Ja", tak naprawdę nie potrafi kochać.

Ego jest sztuczne. Jest wykreowane. Skoro samo jest sztuczne, nie potrafi również tworzyć prawdziwych doznań. Całe życie wodzi nas za nos, wpychając w kłótnie i przeróżne tarapaty. Realizuje tylko sobie znane cele, które są sprzeczne z naszą naturą. Stąd też tzw. "moralny kac". Ego tak naprawdę realizuje cele społeczeństwa, które je stworzyło. Środowiska w jakim powstało. Swoją drogą jest to świetny sposób na kontrolę wielkich mas. Uczyć każdego młodego człowieka, rzeźbić jego Ego w szkołach i na uniwersytetach w jeden konkretny sposób: "Ucz się. Bez tego nie ma pracy. Bez pracy nie ma kasy. Kasa = Bóg, władca."

Wróćmy jednak do głównego wątku. Ten istny "terminator" i "dominator" twojej prawdziwej osobowości, i jeszcze na dodatek oszust podszywający się pod Ciebie, nie potrafi kochać. Ale skoro my się zakochujemy, to i on coś zrobić musi! Przecież jak to? "Całe życie podaje się za tego frajera, w którym siedzę a teraz nie wiem co zrobić? Zdemaskuje mnie. Odkryje jakąś drugą połówkę, która nie potrafi się zakochać...i zrozumie! Zniszczy mnie!"

Ego wpada w panikę i musi jakoś rozwiązać swój problem. Zaczyna więc małpować. Tworzy całkowitą karykaturę miłości, jej krzywe zwierciadło. Nie potrafiąc tworzyć a jedynie niszczyć i chełpić się sobą, Ego tworzy namiastkę miłości ale całkowicie zgodną ze swoją naturą, czyli "wchłanianiem do wewnątrz". W ten właśnie sposób powstaje Przywiązanie.

Jednak początkowo Ego jest za słabe. Ma już plan, jednak na chwilę obecną nie ma wystarczająco siły aby zaaranżować swój scenariusz i przejąć kontrolę nad "zakochiwaniem się". Miłość jest ślepa. Miłość to chaos. Jest to jeden z niewielu stanów kiedy człowiek potrafi żyć całkowicie. Logika jest odstawiana na bok, a Ty stajesz się prawdziwym istnieniem. Nie zaśmiecasz sobie głowy myślami, nie zastanawiasz się co powiedzą inni. Po prostu jesteś i działasz. Ego tego nie potrafi. Ono nie potrafi nawiązać do źródła. Nie potrafi być naturalne i pierwotne. Nie jest do tego zdolne ponieważ jest iluzją, tworem syntetycznym. Zdając sobie z tego sprawę, Ego czeka. Spoczywa w trybie uśpienia do momentu kiedy Twój logiczny umysł zacznie znów wracać do łask. Kiedy pierwsza fala namiętności życia zacznie z Ciebie opadać. Siedzi w kąciku i cierpliwie czeka na moment, w którym zaatakuje...

Kiedy mija kilka miesięcy, dochodzi do pierwszej sprzeczki, pierwszego "ostudzenia", pierwszych tarć w związku, które są oczywiście rzeczą naturalną i konieczną do zdrowego istnienia, wtedy Ego stara się po cichutku podsunąć pod Twój nos swoją własną wersję miłości - Przywiązanie.

Powoli w miłości pojawia się logika. Twoje zyski i straty. Opłacalność pozostawania w tym związku. Logika nie jest obecna w miłości. W prawdziwej miłości jest bycie. Istnienie w istnieniu. Nie ma logiki. Jeśli pojawia się logika, to jest pewne że miłość została zdublowana, a Przywiązanie zostało aktywowane.

Od tego momentu zaczyna się twoja wewnętrzna walka. Oczywiście nie jesteś tego świadomy. Cały czas nazywasz swój związek z drugą istotą miłością, podczas gdy prawda jest całkiem inna. Twój związek został rozbity. Jest w jakiejś części miłością a w jakiejś przywiązaniem i dominacja Ego. Analogicznie jest z Tobą. Prawdziwy Ty również schodzi gdzieś na bok i Ego wraca z powrotem na tron. Wszystko "wraca do normy".

Zazwyczaj w tym momencie związku u człowieka pojawia się po raz pierwszy powiedzonko: "Co ja do cholery robię? Nigdy się tak nie zachowywałem dla niej/niego!". Owszem. Bo wcześniej kiedy kierowałeś się nie zakażoną miłością do drugiej osoby, brakiem logiki i zasad, faktycznie tego nie robiłeś. Jednak teraz już nie jesteś sam. Jesteś Ty i twoje Ego. Walczycie. Momentami kłócisz się by za chwilę zdać sobie sprawę że z osoba, którą się kocha nie trzeba się sprzeczać o układ ziemniaków na talerzu, kolor prześcieradła na łóżku, czy kubek do herbaty. Te błahostki nie są tego warte. Jednak nie dla Ego. Dla tego "mściciela" każdy powód jest dobry aby uwidocznić swoją przewagę nad "inną" istotą. Napisałem inną w cudzysłowiu, bo tylko Ego może myśleć w ten sposób. Tylko ono nie umie postrzegać świata jako całości...organizmu.

Jest tu pewna pułapka. Postawa przywiązania, czyli egoizmu może zarazić Twoje prawdziwe istnienie. Jak? Uzależnić. Rabunkowa natura Ego, jeśli nie będziesz uważny, zarazi Cię mimochodem. Będąc cały czas obok drugiej istoty w prawie każdej godzinie swojego życia, uzależniasz się od jej energii. Niczego nie świadomy, wchłaniasz to co Ci ofiaruje. Robisz to coraz agresywniej. W pewnym momencie wręcz domagasz się energii w momentach, w których nie jest Tobie dobrowolnie dawana.

Miłość i partnerstwo „złem” w żadnym stopniu oczywiście nie są. Sam jestem zaszczycony możliwością towarzyszenia mojej własnej żonie w tej lekcji życia. Jednakże bardzo często borykam się z przywiązaniem. Prawdziwy ja i prawdziwy Ty to altruiści (zakładam z początku że istota STS w ogóle w miłość nie wchodzi) ale już nasze Ego jest egoistą. Przez przywiązanie pozwalasz dominować Ego. Stajesz się Ego. Toniesz w nim coraz bardziej i coraz mniej jesteś prawdziwym sobą. Oczywiście są jakieś przebłyski prawdziwej miłości i prawdziwej natury ale już nikłe i mało znaczące. Coś jak jeden żołnierz przeciw całej armii.

Egoizm. Przywiązanie to egoizm. Miłość to totalność. Istnienie w istnieniu. Prawdziwa miłość, ta która jest byciem i istnieniem, całkowicie szanuje wolną wolę. Zezwala osobie, która kochasz na całkowitą swobodę. Właśnie dlatego że ją kochasz. Kanony społeczne jakie kształtują naszego dyktatorskiego towarzysza, nasze Ego, nie pozwalają zaakceptować totalnej wolności partnerskiej. Społeczeństwa skazują dwie kochające się osoby, na bycie swoimi własnymi więźniami. Więzienie kogoś daje poczucie władzy. Władza pobudza Ego. Łechta je. Ten wyuczony schemat kieruje Ego w ten sposób aby stworzyło własną imitację miłości opierającą się na tych właśnie ograniczeniach. Kieruje Ego aby stworzyło Przywiązanie.

"Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest to."

Te słowa wypowiedział mistrz Yoda w III epizodzie Gwiazdnych Wojen. Mówił to do Anakina Skywalkera, kiedy ten opowiedział mu o swoich koszmarach na temat śmierci ukochanej. Bał się tego. Bał się straty. Doprowadzało go to do obłędu. I nie była to miłość. Do obłędu przygnało do Przywiązanie. Spowodowało ono zazdrość. Lęk przed utratą. Lęk przed utratą jest myśleniem o sobie. Kiedy boisz się śmierci swoje matki, albo żony lub kogokolwiek Ci bliskiego, myślisz o sobie. Jesteś egoistą. Kiedy umarł ktoś kogo bardzo kochałeś a Ty rozpaczasz, myślisz o sobie. Jesteś egoistą. Dlaczego? Bo tak naprawdę rozpaczasz z własnego powodu. Z powodu braku kogoś. To Ty czujesz się źle. Osoba która umarła czuje się fantastycznie. Prawdziwa miłość cieszyła by się z "oświecenia" zmarłej osoby. Ego rozpacza.

Powiesz: "To nie prawda. To normalne że za kimś płaczę. Przecież odszedł. Żal mi go". Ale zastanów się. Jak może Ci być żal kogoś kto już nie jest związany ziemskim planem? Przecież on już nie cierpi. On już zna większość tajemnic o jakich Ty możesz pomarzyć. On zna swoje wszystkie doświadczenia. Odpoczywa. Przygotowuje się. To nie jego jest Ci żal. I nie Tobie jest żal. To Twoje Ego rozpacza nad własnym losem. To Twoje uzależnienie i Twoja chciwość rozpacza nad stratą. Ty jesteś biedny. Ty jesteś załamany. Jaka to Ciebie spotkała strata. Pomijam fakt jak bardzo rozpaczą możesz zaszkodzić zmarłej osobie, ale to już materiał na inny tekst.

Wróćmy teraz do zazdrości, o której mówił Yoda. Często prowadzi ona do oskarżeń, gniewu, dociekliwości i naruszania wolności poglądów drugiej osoby. To kolejny krok, do którego prowadzi przywiązanie. Do kolejna cegiełka do zniewolenia. Wewnętrzna emocjonalna cenzura.

Świadomi tego że doprowadzić to może tylko do zniewolenia jednej osoby względem drugiej lub zerwania więzi dwóch istot, postanowiliśmy jakiś czas temu zaeksperymentować z żoną. W wielkim skrócie zdecydowaliśmy się przede wszystkim szanować własny plan doświadczeń, pozwalając sobie na wzajem absolutnie na wszystko.

Tutaj dla większości ludzi pojawia się problem. Będą oni mówić: "Jak tak można. Przecież małżeństwo to wierność i bla bla bla..." A ja odpowiem na to tak: jeśli jesteś z kimś komu nie ufasz i Cię to męczy to z nim po prostu nie bądź. Nie jest sposobem trzymanie się wzajemnie na łańcuchu własnego Ego dla zaspokojenia swojego wewnętrznego spokoju.

Większość osób nie potrafi zrozumieć podstawowego paradoksu tej sytuacji. Właśnie w takim momencie, kiedy ściągasz ze swojej ukochanej osoby wszelkie blokady i nakazy twojego kumpla-dyktatora (Ego) rodzi się między wami prawdziwe zaufanie. A tak naprawdę ono się nie rodzi. Ono zawsze tam w Was było. Tylko Ego je zasłaniało. Ego powodowało że nie byłeś w stanie go dostrzec. Ego wywołało przywiązanie, które przerodziło się w zazdrość, zazdrość w kontrolę, a kontrola w brak zaufania. To nie jesteś Ty. To nie jest miłość.

Ta większość osób, która nie potrafi zrozumieć paradoksu większa wolność - większe zaufanie, tak naprawdę boi się że zbyt dużo wolności zaszkodzi związkowi. Tylko warto zwrócić uwagę na jedno. Wolność bez kontroli to brak logiki. Nie ma zysków i strat. Jest wolność. Jest nie-logika. A nie-logika to miłość. Ten paradoks to powrót do korzeni. Powrót do "pierwszego zakochania". I tego właśnie boi się Ego. Tworzy ono coraz to nowe mechanizmy zazdrości i kontroli. Dlaczego? Bo oto pojawia się okazja że jej imitacja miłości znów zostanie zastąpiona chaosem. Że przywiązanie (logika) zostanie wyparte przez oryginalny pierwowzór, czyli miłość (chaos). Ego boi się straty. Nie chce być kimś nie znaczącym. Tupie jak małe dziecko. Jednak jeśli nie poddamy się jego kaprysom i jeśli nie wciągniemy się w jego zabawę i nie będziemy snuć absurdalnych oskarżeń, które niszczą zaufanie, właśnie wtedy się nam uda. Właśnie wtedy przyłożymy do głowy Przywiązania karabin. Teraz pozostanie już tylko pociągnąć za spust i powrócić do korzeni.

Lecz co się wtedy stanie? Zabijemy Przywiązanie. Co wtedy będzie? Całkowita wolność. Wyznaniowa, poglądowa, emocjonalna, ekspresyjna, seksualna. Ta wolność, ten chaos sprawi że dwie doświadczające tego wcielenia istoty, będą radosne przebywając ze sobą, ponieważ będą wiedzieć że właśnie z takim partnerem, który szanuje moją wolę, mogę całkowicie spełnić plan swojej inkarnacji.

Lecz teraz, kiedy większość twojej świadomości to Ego, już sama taka myśl powoduje że panikujesz. Ale pamiętaj. Nie panikujesz Ty, tylko dyktator, który w Tobie siedzi. Co osiągniesz jeśli jednak się zdecydujesz? Będziesz żył u boku pomocnika, przyjaciela i kochanka, który jednocześnie nie krępuje Cię na żadnej płaszczyźnie.

Jednak pamiętając o naszym największym przeciwniku, sobie samym, swoim Ego, cały czas musimy być czujni. Ego nie zniknie. Będzie knuło dalej. I jeśli nie będziesz ostrożny to stworzy kolejny model Przywiązania. Przywiązanie ver 2.0. Tym razem inną wersję. Elegancką, przyjazną, wesołą. Nie taką która rządzi, ale taką która pasożytuje. Wtedy, z czasem dostrzeżesz że każdy "brak" drugiej osoby doprowadza Cię do obłędu. Że nie potrafisz bez takiej osoby funkcjonować. I nie mam bynajmniej na myśli zwykłej tęsknoty. Objawy jakie temu towarzyszą można nazwać "mocnymi". Złe samopoczucie, kiepski humor, uczucie wewnętrznego wybrakowania. Jesteś rozbity i apatyczny. Znów Przywiązanie (ver 2.0) sączy swój jad, jednak tym razem w pięknym przebraniu.

Kiedy Przywiązanie staje się jeszcze silniejsze, twoje Ego działa jeszcze mocniej. Jednak tym razem jest ostrożne. Nie wychyla się. Daje Ci poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad sytuacją. Nie kłócicie się, jesteście wolni, ale jednak związani. Kiedy staje się to jeszcze silniejsze, pojawiają się różne negatywne myśli kreowane przez twojego dyktatora. Wystarczy że osoba, którą kochasz spóźnia się o pięć minut, a Ty już snujesz scenariusze co okropnego mogło się jej przydarzyć. Kiedy druga osoba choruje, już zastanawiasz się jaka nieuleczalna choroba może to być. „Jak poradzisz sobie sam?”. W pewnym momencie przybiera to formę obłędu. Wariactwa i jakiegoś koszmaru, z którego nie możesz się wyrwać. Trafiasz na tą samą zwariowaną karuzelę destrukcji, na którą trafił Anakin Skywalker w III części Gwiezdnych Wojen.

Zaczynasz naginać rzeczywistość do panicznej potrzeby ochrony drugiej osoby. Tej której obiecałeś wolność. I nagle Ego znów triumfuje. Znów zniewalasz osobę, którą kochasz. Znów do tego dochodzi, tyle że Ego użyło podstępu. Sposobu.

Tego typu zachowania są specyficzne dla mocnego przywiązania. Warto żebyś też zwrócił uwagę na to że w większości przypadków są to myśli egoistyczne, albo do takich prowadzące. Są to zmartwienia kreowane przez Ego. "Nie potrafię bez Ciebie żyć", "Nie zniosę tego", "Nie poradzę sobie", ja, Ja, JA JA! Wszędzie Ja.

Jak wszędzie tak i tu konieczny jest złoty środek. A najlepiej brak logiki i totalna wolność. Zezwalajmy sobie na wszystko, pomagajmy i cieszmy się chwilą. Jednocześnie bądźmy czujni aby za bardzo nie związać się z energią drugiej osoby i nie uzależnić się od niej. Pewien mądry człowiek powiedział kiedyś w telewizji: "Kiedy żona nie może spać bez męża gdy ten jest w delegacji to nie jest miłość - to okropne przywiązanie". I miał całkowitą rację. Na koniec jeszcze raz przytoczę wypowiedź Yody ale tym razem w całości:

"Śmierć jest naturalną częścią życia. Ciesz się kiedy Ci, którzy Cię otaczają przekształcają się w Moc. Za nimi nie rozpaczaj. Za nimi nie tęsknij. Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest to. [...]Lęk przed utratą jest ścieżką ku Ciemnej Stronie. [...]Trenuj siebie aby puścić wszystko czego boisz się stracić."

"Death is a natural part of life. Rejoice for those around you who transform into the Force. Mourn them, do not. Miss them, do not. Attachment leads to jealousy. The shadow of greed that is. [...]The fear of loss is a path to the Dark Side. [...]Train yourself to let go of everything you fear to lose."


Więcej naszych artykułów znajdziesz na: thelinked.pl

 

Źródło: http://thelinked.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=111&Itemid=55