JustPaste.it

Integracja zamiast kija i marchewki.

Wszyscy wiedzą, o co chodzi z kijem i marchewką. Jest osiołek, na osiołku
zamocowany jest kijek, na kijku wisi sznureczek a na sznureczku dynda ulubiona przez
osiołka marchewka. Z reguły też na tym osiołku siedzi Twój szef. Czasami udaje
Ci się zjeść marchewkę, bo biegniesz tak szybko, że się ona rozbuja na tyle
żebyś ją pochwycił, czasami też szef pozwala zatrzymać się osiołkowi a i
zdarza się, że kijek się złamie i złapiesz marchewkę zanim zauważy to szef i
zamocuje nowy. I tak jest w kółko, starasz się za każdym razem przypodobać
swojemu szefowi. Taki schemat zapętla się, aż osiołek padnie ze zmęczenia i
szef stwierdzi, że potrzebuje nowego osiołka do zamocowania kijka.

I tutaj pada pytanie czyja to wina, że taki jest. Szefa, czy pracownika, nie wiem.
Odpowiedź na to pytanie leży pewnie jak zwykle gdzieś po środku. Każdy z nas
przecież stara się wykonywać swoją pracę jak najlepiej i z pełnym
zaangażowaniem, tak samo szef jak i jego podwładni (przynajmniej ludzie w moim
otoczeniu tak pracują), ale tak naprawdę się nie znają.. W końcu chcemy
zarobić jak najwięcej. Dotyczy to przecież każdego, to jest czymś naturalnym.
Czy nie jest warto wyjść z pudełka i wprowadzić swoje pomysły w życie? Szef
jeśli widzi potencjał – jeśli jest odpowiednią osobą – prawdziwym
managerem, a my to dobrze mu sprzedamy wówczas mamy mnóstwo marchewek…

Myślę, że w dzisiejszych czasach wielu ludzi nie potrafi się zmotywować
wzajemnie. Pracujemy razem i tak naprawdę łączy nas tylko praca, nic poza tym.
Wychodzimy z biura, każdy wsiada do swojego samochodu, jedziemy do domu i tak mija
dzień za dniem. I dlatego właśnie potrzebna jest integracja. Poznajmy się
lepiej.

 

Źródło: http://hardwork.pl/blog