JustPaste.it

Co wiemy o muzułmanach?

Muzułmanie kojarzą nam się tylko i wyłącznie z terroryzmem. Czy faktycznie przeciętny muzułmanin to "wcielenie diabła"?

Muzułmanie kojarzą nam się tylko i wyłącznie z terroryzmem. Czy faktycznie przeciętny muzułmanin to "wcielenie diabła"?

 

Do napisania tego krótkiego tekstu natchnął mnie autor wielu artykułów na eiobie o tematyce chrześcijańskiej. Silna promocja religii chrześcijańskiej (a jak mniemam głównie tej z nurtu kościoła rzymsko – katolickiego) może spowodować zakłamanie rzeczywistości. W artykułach tego Pana trudno o obiektywizm, gdyż jest on mocno zaangażowany w Boga i kościół, a to w jednym z artykułów doprowadziło właśnie do skrzywienia rzeczywistości. Autor przywołał islam, odniosę się wiec do tej religii. Moim celem nie jest obrona islamu, ani jego promocja, gdyż z żadną religią, a tym bardziej z islamem, nie jestem bliżej związany, ale jedynie przedstawienie kilku informacji dla zachowania równowagi. Autor artykułu, który sprowokoławł mnie do napisania na szybko tego tekstu, zawarł w swoim materiale pogląd, iż różne religie, a m.in. islam, głosi nauki sprzeczne z powszechnie przyjętym systemem wartości. Skąd to przypisanie jedynego słusznego systemu wartości chrześcijaństwu?

Problem wiary jest sprawą tak osobistą, iż nie sposób prowadzić na jej temat logiczną dyskusję. Dla człowieka niewiernego, każda religia jest tak samo nieważna, a wiara sprawą, którą nie warto się zajmować. Wydaje mi się, że system religii został wymyślony po to, aby czerpać określone korzyści. Religia to inwestycja długoterminowa, bowiem trudno się spodziewać, iż w ciągu paru lat zdobędziemy choćby pół miliona wyznawców. Ale patrząc na chrześcijaństwo lub islam, założyciele wstrzelili się ze swoimi pomysłami w dobry czas. Obecnie ludzie zarządzający tymi systemami mają największą władze na świecie. Większą niż nie jeden przywódca świecki. Wymagało to oczywiście sporo prac i wysiłku, ale dobrze doglądane systemy, wykorzystywane latami przez ludzi rządnych władzy, dziś procentują. Przejdźmy jednak do głównego tematu artykułu. Nie mam zamiaru sporządzać tu opisu islamu, bowiem każdy przy odrobinie inicjatywy może sobie wyszukać te informacje w google. Co więc wiemy o islamie?

Wiemy mało, żeby nie powiedzieć, że nie wiemy nic. Skąd statystyczny Polak czerpie wiedzę o islamie i muzułmanach? Z mediów. To przerażające, jak ludzie łatwo dają sobą manipulować. Czy to z braku czasu, czy z lenistwa, nie wiem, ale daliśmy się całkowicie omamić mediom. Wierzymy mediom i uznajemy, że informacje, które nam przekazują są rzetelne i prawdziwe. Prawda jednak jest o wiele bardziej brutalna. Informacja w mediach ma mieć jedną cechę – ma się dobrze sprzedać. Nie ma być rzetelna, prawdziwa, obiektywna. Ma zaspokoić ludzką ciekawość, ma przykuć widza, zaszokować, ma zarobić na siebie i właściciela stacji. Już od dawna dobra informacja dla mediów, to zła informacja. Przemoc, krew, afera, wojna, śmierć... Czy ktokolwiek zainteresowałby się wiadomością, iż w Palestynie Międzynarodowy Czerwony Krzyż i Czerwony Półksiężyc wybudował trzy nowe szkoły dla dzieci? A co z informacją o kolejnym zamachu terrorystycznym w Izraelu? Hit!

Tak też większość z nas odbiera muzułmanów. Terroryści i fanatycy. Mordercy, którzy tylko czekają, żeby skoczyć nam do gardeł i je przegryźć, bo są przecież także prymitywni i niewykształceni. Przejdźmy do faktów. Normalny, statystyczny muzułmanin nie ma nic wspólnego z terrorystami. Zdecydowana większość z nich, odcina się od fanatyków. Oczywiście nie bagatelizuję problemu terroryzmu wśród wyznawców Allaha, należy jednak wiedzieć, skąd bierze się cały problem. Wynika on z różnych interpretacji koranu. Dla mnie to kolejny powód, aby nie zajmować się religiami. To rzecz zbyt ludzka, a nie boska. Skoro mogą istnieć różne wykładnie i interpretacje słów „boskich” to znaczy, iż są one tyle warte co nic. Zaczynam bowiem słuchać ludzi, nie Boga. Sam również mogę zinterpretować słowa Boga. W przypadku religii chrześcijańskiej, sytuacja ma się podobnie, ileż to mieliśmy ewangelii i tekstów, a sobory podyktowały nam, które są dobre i słuszne – rzecz jasna nie dla nas, lecz dla ich interesu. Wracając do koranu. Święta wojna – a więc wojna z niewiernymi, mająca na celu nawracanie i wzmacnianie islamu przez pewną grupę badaczy koranu interpretowana jest jako walka zbrojna, a to służy ekstremistom do ich celów walki z zachodem. Zauważmy, iż nie są atakowane cele kościelne, osoby duchowne, a wręcz przeciwnie, jak najbardziej komercyjne obiekty i cele gospodarcze. Większość badaczy koranu interpretuje Dżihad jako walkę z niewiernym w jego umyśle, nawracanie postawą, słowem, a nie mieczem. Taką też postawę reprezentuje spora część społeczeństwa islamskiego. Poza tym wg wielu badaczy Dżihad może zostać wypowiedziany jedynie przez kalifa (następcę Mahometa), a ponieważ od lat 20. ubiegłego wieku nie ma kalifa, praktycznie rzecz biorąc, święta wojna jest niemożliwa. Terrorystów należy jak najbardziej potępić, i z nimi walczyć, nie można jednak odwracać się od całej społeczności muzułmańskiej. Izolacja i pogłębienie dystansu między naszymi kulturami to cele fanatyków. Traktowanie wszystkich muzułmanów jak terrorystów może doprowadzić do tego, że faktycznie będziemy mogli zacząć się bać, ale wtedy będzie to już nasza wina.

Jacy jeszcze są muzułmanie? W większości o wiele bardziej pobożni od chrześcijan. Modlą się do Allaha pięć razy dziennie, twarzą zwróceni zawsze w kierunku Mekki. Swój post - Ramadan, przestrzegają o wiele bardziej niż katolicy swój. Dla większości chrześcijan ramadan, podejrzewam, byłby próbą nie do przejścia, przecież dla nich nawet wstrzemięźliwość od potraw mięsnych w piątek to w wielu przypadkach misja nie do wykonania. A ramadan to miesiąc ścisłego postu. Od wschodu do zachodu słońca, zdrowi, dorośli muzułmanie powstrzymują się od jedzenia, picia, stosowania używek, uciechy seksualnej . Z postu zwolnieni są starcy, dzieci, chorzy, kobiety w ciąży, matki karmiące. Post ten nie służy umartwianiu się, a ma pomagać ćwiczyć wolę, samokontrolę, ma służyć pogłębieniu religijności poprzez lekturę koranu. Muzułmanie nie zmieniają także wiary. Za to w niektórych krajach grozi nawet kara śmierci. Doświadczył tego mój przyjaciel, który zakochał się w pięknej Mariam, a ponieważ jest ona muzułmanką, aby ją poślubic musiał zostać wyznawcą Allaha. Islam to także w niektórych przypadkach bardzo surowe traktowanie kobiet. Brak swobody dla kobiet w wielu dziedzinach życia. Surowe kary za nie podporządkowanie się mężowi, dopuszczenie bicia żony przez męża. Musimy jednak zdać sobie sprawę, iż nie oznacza to wszystkich krajów muzułmańskich.

Co mnie bardzo irytuje w krytyce muzułmanów, to fakt, iż często robią to ludzie, którzy oprócz informacji z mediów, często nie posiadają żadnej innej wiedzy na ten temat. Mieszkałem, pracowałem, żyłem razem z muzułmanami. Gotowaliśmy sobie nawzajem posiłki, spędzaliśmy razem wolny czas, piłem z niektórymi alkohol (choć im nie wolno! No ale proszę sobie wyobrazić jak nie wszyscy chrześcijanie są krystaliczni, tak samo wielu muzułmanów, nie tylko nie jest fanatykami, ale nie są nawet przesadnie religijni), przeżywałem z nimi pod jednym dachem ramadan (nawet ten, z którym piłem alkohol, w ramadan przestrzegał postu). Poznałem muzułmanów wystarczająco dobrze, aby móc ich ocenić. Proszę mi wierzyć lub nie, w większości to normalni ludzie, którzy w niczym nie przypominają fanatycznych morderców. Są ludźmi z zupełnie innej kultury, mają inny system wartości i ich życie wygląda inaczej. Nie jest to jednak powód, aby mierzyć ich naszą miarką i oceniać.

Na świecie jest około 1,3 mld muzułmanów. To druga na świecie pod względem liczebności religia, zaraz po chrześcijaństwie. Tu jednak należy zaznaczyć iż sam kościół katolicki wg Rocznika Papieskiego (Annuario Pontificio) na 2008 przyznał iż liczba wyznawców islamu przekroczyła liczbę członków kościoła katolickiego (katolicy – 17,4% ludności świata, muzułmanie – 19,2% ludności świata). Dlaczego więc wśród katolików panuje przekonanie, że to oni reprezentują jedyną słuszną opcję? Dlaczego system wartości chrześcijańskich jest najlepszy? A może my, świat zachodu, stoimy po złej stronie muru? W końcu demoralizacja i wyzysk to domena naszej cywilizacji, a nie muzułmanów? A nasz kościół jakoś nie potrafi sobie z tym poradzić...

Wydaje mi się, że spór o reprezentowanie słusznych wartości jest tak samo skazany na porażkę, jak spór o to,co było pierwsze - jajko, czy kura. Współistnienie naszych cywilizacji wydaje się być możliwe tylko przy zachowaniu dużej ilości wzajemnego zrozumienia, tolerancji, a także otwartości na siebie. Tego właśnie Państwu i sobie życzę.