JustPaste.it

Wolność a bezpieczeństwo

Jaka jest zależność pomiędzy wolnością obywateli a ich bezpieczeństwem?

Jaka jest zależność pomiędzy wolnością obywateli a ich bezpieczeństwem?

 

8a315a093d94a209e97fcba075f1c2a7.jpg

fot. po wypadku pod Elblągiem - drzewo zbyt blisko jezdni, Interia

Dawniej hasło ‘wolność’ kojarzyło się z niepodległościowymi zrywami, zaś ‘bezpieczeństwo’ ze spokojnym międzynarodowym współistnieniem (ale także z bezpieką oraz występowało w aspekcie higieny pracy).

Dla stosunkowo bezpiecznej Europy, problemy niepodległości Kurdystanu czy Czeczenii są zbyt odległe, natomiast coraz bogatsi Europejczycy myślą częściej nie tyle o wolności obywatela co o bezpieczeństwie obywatela, zwłaszcza że pierwszy termin jest dość abstrakcyjny i istotny dla etyków, filozofów i działaczy a ponadto przez lata został nadszarpnięty i nadmiernie wyeksploatowany, natomiast drugi termin jest konkretny i jakże ważny dla przeciętnego człowieka.

Nie ma dnia, abyśmy nie byli informowani w programach interwencyjnych, że znowu przeciętnego rodaka urzędnicy lub funkcjonariusze zlekceważyli, a to całkiem łamiąc jego prawo do wolności, samookreślenia i godności, a to tak interpretując istniejące prawo, że obywatel czuje się wdeptany w glebę. Jednak jest to margines toczącego się życia, choć oczywiście ważny dla zainteresowanych osób i żenujący dla Polski, zwłaszcza że coraz częściej skargi kierujemy do Strasburga.

Temat bezpieczeństwa obywatela jest ważniejszy dla większości Polaków, niż wolność obywatela. Być może to w końcu dostrzeże spora grupa rodaków oraz media, które będa naciskać decydentów na rozsądne i przemyślane rozwiązania.

O wolność dbają dziennikarze, komitety praw człowieka, czasami posłowie i kolejne rządy. O bezpieczeństwo musimy dbać sami i możemy dawać znaki władzy, że teraz bezpieczeństwo obywatela ma coraz to wyższą rangę. Często wręcz rządy chcą kierować dyskusję na sprawy wolności obywatela i to w aspekcie konstytucji, natomiast w XXI wieku istotniejszą sprawą wydaje się bezpieczeństwo obywatela.

Jaki jest związek wolności i bezpieczeństwa obywatela? Okazuje się, że poszerzenie zakresu wolności jakiegokolwiek obywatela powoduje zmniejszenie bezpieczeństwa innego obywatela i odwrotnie. Jako bogatsi możemy kupić sobie awionetkę i latać niemal do woli (dawniej to trudne z powodu przepisów oraz niewykonalne z powodu cen). Na świecie latają setki tysięcy wolnych obywateli i od czasu do czasu spadają cokolwiek gwałtownie i nie zawsze na lotnisko. To, że wolni ludzie giną lub zostają kalekami, to niejako ich prywatna sprawa (w ramach swej wolności dokonali wyboru), ale oni zabijają i ranią innych wolnych obywateli, którzy nie mają wyboru, których nie obroni żadna konstytucja ani inne przepisy czy wytyczne. Mamy konfrontację dwóch wolnych obywateli, z których pierwszy jest aktywnym podmiotem wydarzenia (narzuca rozwój sytuacji), zaś drugi tylko biernym przedmiotem (jest bezwolną ofiarą sytuacji). Drugi ginie, ponieważ pierwszy wywalczył sobie prawo do wolności. I cóż z tego, że uznamy winę tego pierwszego? W treści epitafium wyryjemy na marmurze zabitemu "Ofiara wolności współobywatela" i takie jedynie będzie zadośćuczynienie?

Mamy coraz więcej młodych kawalerzystów, którzy ujeżdżają swe mechaniczne rumaki zwane ścigaczami. W letnim sezonie prawie codziennie ginie jeden z nich. W ramach wolności kupili wyczynowe motocykle, mają uprawnienia, zatem szaleją po szerokich drogach, jednak czynią to nazbyt energicznie i bywają niezauważalni przez innych - czasami nie tak błyskotliwych - użytkowników dróg. A jeśli giną jako wolni obywatele i zabierają ze sobą innych, równie wolnych, obywateli?

Z obu omówionych przypadków wynika, że wskutek korzystania z dobrodziejstwa wolności obywatelskiej, cierpi wielu ludzi niekorzystających z tej wolności w tym samym zakresie. Wyższy poziom wolności i zamożności jednych jest okupiony obniżeniem poziomu bezpieczeństwa innych. Nawet jeśli nie dochodzi do opisanych wypadków (bo statystycznie jednak to rzadkie wydarzenia), to wielu ludzi z obawy rzadziej uczęszcza w okolice lotnisk i rzadziej korzysta z dróg rezygnując z wycieczkowych planów.

W mediach pokazują pilotów awionetek, którzy nimi z powodzeniem latają, natomiast są zbyt młodzi na otrzymanie prawa jazdy... samochodem. Prawnicy dyskutują na temat podniesienie wieku do 24 lat dla użytkowników ścigaczy. Owe dwa przykłady są dowodem na poszerzanie albo zawężanie wolności wobec niektórych obywateli i z tego powodu nie będzie rewolucji. Kiedyś niewolnictwo było uznanym systemem społeczno-ekonomicznym i wydawało się ówczesnym wolnym obywatelom (oraz ich niewolnikom!), że ten stan rzeczy utrzymywać się będzie w nieskończoność.

Teraz mamy reklamy nadawane podczas przerw w emisji filmów i także wszystkim się wydaje, że nigdy to się nie zmieni. A przecież kiedyś to jarzmo (podobnie jak z niewolnikami) zostanie zrzucone a najpierw poluzowane poprzez dodanie informacji - ile pozostało czasu do wznowienia emisji filmu. To kwestia świadomości telewidzów jako wolnych obywateli, ich stanowczych żądań oraz poparcia organizacji konsumenckich. A że z tego powodu mogą stracić finansowo i telestacje, i wolni obywatele? Przecież uwolnienie niewolników także pogorszyło sytuację finansową wolnych obywateli a wielu niewolników nie mogło odnaleźć się w nowej sytuacji.

U nas panem życia i śmierci jest dyspozytor placówki zdrowia, który w ramach lepiej albo gorzej pojmowanych obowiązków oraz swego prawa do wolności, podejmuje decyzję (często na tle słabej finansowej kondycji placówki albo z powodu braku kadry lekarskiej), która kończy się śmiercią chorego, któremu akurat nic z wolności nie przyszło w krytycznym momencie życia (choćby dlatego, że nie był wipem albo dyspozytor nie był jego znajomym) a drugiej szansy na komfort zademonstrowania, że jest się wolnym człowiekiem już nie dostanie ani od Boga, ani od Państwa. Najczęściej procesy w Polsce przeciwko dyspozytorowi (albo przeciwko lekarzom popełniającym błędy) trwają latami a karalność jest znikoma (w przeciwieństwie do bardziej cywilizowanych państw). Wielu nieboszczyków wolałby mieć mniej wolności a więcej bezpieczeństwa.

W Polsce jest moda na wszelkiego rodzaju sondaże, które kosztują krocie a niewiele społeczeństwu dają - to niektóre partie i media są zadowolone z ich wyników. A gdyby tak omówić szereg przykładów na ograniczenie wolności i wzrost bezpieczeństwa? Niech społeczeństwo (potencjalni wyborcy) wypowiedzą się, co dzisiaj wyżej stawiają. Czy są skłonni zaakceptować kamery przy bankomatach i przy kasach bankowych i w ważniejszych punktach miejscowości? Jeśli sprzedawca samochodu jest uczciwy, to w ramach dobrze pojętego interesu nabywcy, powinien zrozumieć i zgodzić się na sfotografowania swego oblicza. Akwizytor nie powinien się dziwić, jeśli nabywca zaproponuje wykonanie fotki. Więcej - uczciwy handlowiec powinien sam zaproponować nie tylko podpisanie umowy, ale wykonanie zdjęcia.

A z drugiej strony - jeśli już jesteś oszustem, złodziejem, pedofilem, pijanym piratem drogowym lub innym obrzydliwym przestępcą, to wiedz, że właściwe organa zamieszczą twoje dane i wizerunek na internetowym portalu, gdzie dodatkowo będzie opisana twoja antyspołeczna działalność, wyroki oraz spodziewane wyjście na wolność a nawet terminy przepustek. W tym kierunku powinna przemieszczać się linia graniczna wolność-bezpieczeństwo państwa prawa!

Właśnie czytamy - „Teraz policja będzie mogła sprawdzać na wewnętrznych drogach np. trzeźwość kierowców i rowerzystów, łapać za nieużywanie świateł i pasów czy jazdę niesprawnym samochodem. Będzie też mogła wlepiać mandaty za złe parkowanie i odholowywać auta, stojące w miejscach gdzie zatrzymywać się nie wolno. Nowe prawo pozwoli też uwolnić tzw. koperty dla osób niepełnosprawnych. Obecnie zasady prawa drogowego, poza nielicznymi wyjątkami, nie obowiązują na drogach polnych, ulicach osiedlowych, terenach prywatnych czy obiektach takich jak supermarkety lub dworce - czyli tzw. drogach wewnętrznych”.

Zatem - prawo (według propozycji) ograniczy wolność kierowców, ale zwiększy bezpieczeństwo innych użytkowników dróg i podniesie komfort życia inwalidom. Czy jesteśmy w stanie zaakceptować tego typu zamiany? I do tego nie jest potrzebna zmiana konstytucji!

Co 4 Polak ginie na przydrożnych drzewach. Z własnej winy, z winy innych użytkowników dróg, z powodu przebiegających zwierząt, rozlanych cieczy. Także giną nasi rodacy na leżących już drzewach albo pod właśnie upadającymi konarami z powodu wichury. Tolerowane przez społeczeństwo jest natychmiastowe wykonywanie kary śmierci najczęściej za czyn niezawiniony i to w państwie funkcjonującym bez tej najwyższej kary i w państwie z przewagą chrześcijan. Drzewa w Polsce są więcej warte niż ludzie. Drzewa cieszą się większą wolnością niż ofiary. Wobec tych roślin obowiązuje jedynie zakaz poruszania się, ale to nie zasługa państwa prawa, lecz taka jest ich istota. Rosną przy drogach, często niezgodnie z polskimi przepisami a cóż dopiero z unijnymi. Każde drzewo stojące zbyt blisko drogi powinno być natychmiast ścięte przez zirytowanego obywatela i to bez czekania na zgodę urzędów! Wystarczyłoby sfotografowanie pnia oraz leżącej miary i wskazanie właściwych przepisów. Korzystnie byłoby posiadać podpis wiarygodnego świadka. Zresztą po ścięciu odległość pnia drzewa od krawędzi jezdni nie ulega zmianie...

Kiedy w końcu Polacy wezmą swoje sprawy w swoje ręce i przerzedzą owych niemych zabójców? Na początek drzewa porastające zewnętrzne łuki szos. W zamian należy posadzić gęste krzewy tłumiące ruch pojazdu (winnego albo całkiem niewinnego kierowcy) wypadającego z trasy.

Parę dni temu pod Elblągiem zginęły 3 osoby po zderzeniu auta na drzewie, które znajduje się mniej niż pół metra od jezdni i co? Wolność drzew polega na tym, że im wolno tam stać, zaś wolność zabitych rodaków (oraz żałobników) polega na możliwości uczestniczenia w uroczystym pogrzebie - ależ wspaniałomyślność państwa! Bezpieczeństwo drzew jest niezagrożone w przeciwieństwie do bezpieczeństwa podróżnych. Czy można to zmienić w źle zarządzanym państwie, w którym człowiek jest szanowany mniej niż drzewo?

Tępogłowym urzędnikom wtóruje część nieodpowiedzialnych internautów, którzy "inteligentnie" konstatują, że to nie pnie najeżdżają na auta (ale dowcipni wobec nieszczęścia). Jeszcze chwila zacietrzewienia a zaproponują posadzenie drzew wzdłuż ciągłych linii w osi szosy, co udowodni ich tezę o coraz mniej uważnym prowadzeniu pojazdów i o winie ofiar, a jednocześnie ucieszy pseudoekologów, którzy odnotują zwiększenie obszaru drzewostanu tak potrzebnego nam do oddychania. Co zdumiewające - gdyby ludzie ci zginęli z ręki mordercy, to mielibyśmy próbę linczu, spektakularne protestacyjne marsze oraz procesy ciągnące się latami i programy telewizyjne ukazujące zło tego świata.

W państwach totalitarnych obywatele mają mniej wolności, co przekłada się na większe poczucie bezpieczeństwa ze strony posiadaczy pojazdów (wyroki bywają drakońskie, zatem potencjalni zabójcy jeżdżą ostrożniej). Oczywiście, obywatele są ubożsi i nie dysponują aż takimi przedmiotami, którymi mogliby manifestować i realizować swoją wolność i którymi mogliby zagrażać współrodakom. Surowsze kary dotyczą również oszustw, kradzieży i poważniejszych przestępstw. Nikt rozsądny nie będzie przekonywać do modelu totalitarnego, jednak część wolnych obywateli demokratycznych państw powinna mocniej naciskać swoje rządy na zwiększenie bezpieczeństwa kosztem wolności innych obywateli jakże często wykorzystujących swoje (albo wypożyczone) drogocenne przedmioty do realizacji konstytucyjnie zapisanej wolności i to kosztem bezpieczeństwa pozostałych - także przecież wolnych - obywateli (często interesy jednych i drugich obywateli się przenikają; bywa, że grupy interesu nachodzą na siebie jako zbiory, w zależności od rozpatrywanej dziedziny, co komplikuje omawiane problemy).

Istota wolności - „robię co mi się podoba, ale nie wchodzę w szkodę innemu obywatelowi” jest łamana i to w sposób często nieodwracalny.

Parę miesięcy temu wydarzyła się katastrofa samolotu, który stał parę godzin na lotnisku, gdzie był przeglądany z powodu awarii. Część pasażerów (cały czas przebywali w mało przyjaznych warunkach wewnątrz kadłuba) uznała, że wobec znacznego opóźnienia ich odlot nie ma sensu i chciała zrezygnować z podróży, ale załoga (wolni obywatele powołujący się na swoje restrykcyjne przepisy) zabroniła wyjścia pasażerom (wolnym obywatelom, ale tylko na papierze). Wszyscy zginęli, zatem mamy przykład na skrajnie zniewalającą (i niszczącą!) wolność jednych obywateli kosztem wolności (i bezpieczeństwa!) innych obywateli.

Co ciekawe, większość internautów nie dostrzega wcale tego i podobnych problemów - są jak niewolnicy, którzy w większości uważali, że „tak musi być!”.

Niemal codziennie media donoszą o konflikcie pomiędzy wolnością obywatela a utratą wolności (i to zwykle połączoną ze spadkiem poczucia bezpieczeństwa, a nawet z utratą życia!) innego obywatela. Codziennie można wydłużać listę dramatycznych par problemów pomiędzy aktywnie wolnymi obywatelami a biernie wolnymi (z definicji i tylko z definicji!).

Jutro i pojutrze życie dopisze kolejne drastyczne przykłady wykorzystywania jednych wolnych przez innych wolnych obywateli...

Kiedy wykorzystywani obywatele sami zgłoszą postulat, aby zmniejszyć zakres swej wolności i w zamian otrzymać zwiększone bezpieczeństwo...