JustPaste.it

Róbta, co chceta, ale...

Jedni to hasło uwielbiają, inni krytykują. Zdaje się ono wyrażać pragnienie wolności niczym nieskrępowanej, nieograniczonej. Ale czy taka wolność rzeczywiście istnieje?

Jedni to hasło uwielbiają, inni krytykują. Zdaje się ono wyrażać pragnienie wolności niczym nieskrępowanej, nieograniczonej. Ale czy taka wolność rzeczywiście istnieje?

 

Sukces kolejnego Przystanku Woodstock oraz obecność na nim Lecha Wałęsy i Tadeusza Mazowieckiego tylko potwierdzają społeczną pozycję organizatora tej imprezy, Jurka Owsiaka. Jednak bardziej niż z Przystanku Woodstock Owsiak znany jest jako ojciec Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i autor jej kontrowersyjnego, ale za to bardzo pociągającego młodzież, hasła: „Róbta, co chceta!”. Hasło przyjęło się znakomicie. Wyraża ono — niezależnie od intencji autora — pragnienie wolności niczym nieskrępowanej, nieograniczonej. Ale czy taka wolność rzeczywiście istnieje? Wydaje się, że pojęcie wolności otacza gęsta mgła mitów. Najwyższy czas ją rozwiać.

Mit pierwszy: Wolność absolutna

W świecie ludzi nie ma wolności absolutnej — nieskończonej, niczym nieograniczonej.  Taką wolność ma jedynie Bóg, gdyż wiąże się ona w Jego wszechmocą. Ludzka wolność jest skończona, co nie oznacza, że jej nie mamy. Ona jest, ale ograniczona dwoma czynnikami. Po pierwsze, wolnością drugiego człowieka. Wolność bowiem to prawo robienia wszystkiego, co nie szkodzi drugiemu. Ze swej młodości pamiętam, z jaką pasją domagałem się od domowników prawa do głośnego słuchania muzyki w moim pokoju. Problem był jednak w tym, że to nie był jedynie mój pokój. Dzieliłem go z babcią. A ona domagała się prawa do ciszy. Po drugie, wolność ograniczona jest odpowiedzialnością za własne czyny. Tak jak nie ma  miłości bez wolności, tak też nie ma też wolności bez odpowiedzialności. Wielu młodych ludzi chce jednak być wolnymi, ale nie odpowiadać za swoje czyny. Buntują się, gdy rodzice traktują ich jak dzieci i „ograniczają” ich wolność, ale tak naprawdę, to nieprzejawiając ochoty na ponoszenie odpowiedzialności, sami zmuszają rodziców to takich zachowań.

Mit drugi: Wolność to prawo robienia tego, na co mam ochotę

Właściwie jest to rozwinięcie mitu pierwszego. Najprostszym wyrażeniem tak rozumianej wolności jest właśnie tytułowe: „Róbta, co chceta!”. Ale to tylko pół prawdy. Pełna wersja tego hasła zapisana została już 2000 lat temu przez apostoła Pawła: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, ale ja się nie dam niczym zniewolić (...) Wszystko mi wolno, ale nie wszystko buduje”1. Gdyby prawdziwa wolność polegała na robieniu, co się chce, to najbardziej wolne byłyby małe dzieci, chorzy psychicznie i przestępcy, gdyż to właśnie takie osoby kierują się zasadą robienia tego, czego teraz właśnie chcą, na co mają ochotę, co im spontanicznie dyktują emocje — bez wysiłku, dyscypliny i myśleniu o konsekwencjach. Dlatego, aby „róbta, co chceta” oddawało całą prawdę i tylko prawdę, należy je niezwłocznie skorygować. Proponuję: „Róbta, co chceta, ale uważajta, co robita”.

Mit trzeci: Wolna miłość

To eufemizm, chodzi o wolny seks, czyli bez zobowiązań  i konsekwencji. Tyle, że nie ma czegoś takiego. Złe rozstania, złamane serca, utrata poczucia własnej wartości i godności, choroby, AIDS, niechciane ciąże i dzieci, małżeństwa na skutek „wpadek” — oto niewidoczna cena brutto wolnej miłości. Fałszywi prorocy tej wolności zostali bardzo wyraźnie opisani przez apostoła Piotra. Zapowiedział on pojawienie się zwodzicieli, którzy niestety znajdą wielu słuchaczy, gdyż ich nauki i poglądy będą krążyły wokół rzeczy dla człowieka bardzo atrakcyjnych, czyli wokół seksu i pieniędzy. Sami zresztą będą z tego obficie korzystać, zachęcając innych do naśladownictwa. Będą używać wielkich słów, choć w istocie pustych. Obiecywać wolność, samemu będąc niewolnikami zguby, „czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje”2. Wystarczy spojrzeć na życie wielu gwiazd filmu i piosenki, na to, co mówią, śpiewają, jak żyją — współcześni fałszywi prorocy wolnej miłości, która faktycznie prowadzi do zniewolenia?

Mit czwarty: Wolność zewnętrzna daje wolność wewnętrzną

Wielu myślało, że jeśli tylko przezwyciężą społeczno-polityczne systemy zniewolenia (totalitaryzm, faszyzm, komunizm), to automatycznie otworzy to drogę do wolności wewnętrznej i ludzie staną się lepsi. O ironio, okazuje się, że można było żyć za kratami na Syberii i być wolnym, jak znany rosyjski pisarz Aleksander Sołżenicyn, autor Archipelagu Gułag. Można też żyć w kraju formalnie wolnym, ale faktycznie być zniewolonym. Ta niewola może mieć postać ekonomiczną lub duchową. Co z tego, że ludzie mają paszporty i mogą podróżować, gdzie chcą, jeśli nie mają na chleb, czynsz, ubranie, czy lekarstwa. Nie stać ich nawet na wakacje w swoim kraju, a co dopiero w obcym. Sytuacja większości ludzi niewiele się różni od losu przywiązanego do ziemi chłopa pańszczyźnianego. I gdzie tu wolność. A na to nakłada się jeszcze brak wolności duchowej — zniewolenie przesądami, uprzedzeniami, strachem.

Mit piąty: Wolność to życie bez pana

Ktoś napisał: „Jeśli zapomnimy, że być wolnym, to poszukać sobie pana, któremu powinniśmy służyć, wówczas wolność jest niczym innym, jak absolutną szansą, że rozkazywać nam będzie pan najbardziej nikczemny”. W wielkim boju pomiędzy Chrystusem, a szatanem, walce pomiędzy dobrem, a złem, nie ma miejsca na neutralność i stanie z boku. Jeśli zdecydowanie nie opowiemy się za Chrystusem i dobrem, bardzo możliwe, że w poszukiwaniu wolności, w tej gęstej mgle, która ją otacza, zostaniemy zniewoleni przez kogoś najbardziej nikczemnego.

Andrzej Siciński

 

1 1 Kor 6,12; 10,23. 2 Zob. 2 P 2,1-19.