JustPaste.it

Po prywatnej imprezie cudu nie było

Jeśli ktoś myślał, że przydarzy się kolejny cud, tym razem komunikacyjny, to srodze się zawiódł.

Jeśli ktoś myślał, że przydarzy się kolejny cud, tym razem komunikacyjny, to srodze się zawiódł.

 

     549f49c849aaa4fc0cdc3eb568a75042.jpg

 

 

     16 sierpnia 2009 portal tvn24.pl w dziale "Najważniejsze informacje" zamieścił reklamę ryb w puszce, czyli opisał klientów nabitych w tramwajową karoserię; konkretnie o numerze 924. I z konkretem nie miało to wiele wspólnego, bowiem pojazdy z tym numerem były podobno widmami. Tytuł niusa - "Tramwaj widmo woził szproty w puszce".

     Fanom królowej popmuzycznych serc nie było ciężko jechać na koncert 15 sierpnia 2009, wystawać godzinami przed bramą i słuchać jej przez dwie godziny, ale kiedy ich bogini już leciała na następne spotkanie z kolejną publicznością, nagle fanom zrobiło się jakoś ciężko (głównie w nogi) i zaczęli narzekać na tramwaje, które im podobno obiecano, a z powodu ich braku aż parę godzin halsowali na miejsca zasłużonego spoczynku. Od lat kolejne rządy różne rzeczy nam obiecują i pora w końcu wyrosnąć ze ślepej wiary w obietnice. Nie wybierajmy z koszyka tylko takich cudów, które nam się podobają...
     Dzielni fani doskonale sobie radzili ze wszystkimi trudnościami, oponentów koncertowania w charakterystycznym dniu mieli już od paru miesięcy w różnych częściach ciała, z których nos był najelegantszym organem, ale w końcu nie wytrzymali i wylali swoje gorzkie żale na tvn.24.pl.
     Gdyby fani podzielili stan swej ławicy przez maksymalną liczbę szprotek mieszczących się w jednej puszce oraz przez liczbę przewidywanych toczeń konserw po szynach w kierunku nocnych żerowisk, to uznaliby, że kulturalne dostanie się do domu graniczy jednak z cudem.
     Świadkowie piszą, że brnęli 90 minut do zaparkowanych aut. Może następnym razem dojadą na miejsce koncertu rowerami? Jakieś superskładaki (trzeba opracować tani a funkcjonalny model) by się przydały, a i byłoby na czym posiedzieć i można byłoby z bidonu a to popijać i schładzać się w gorącej atmosferze, a to podzwonić na aplauz.
     Dowcipni fani mają nawet pomysły (patrz 
     http://www.tvn24.pl/-1,1614906,0,1,tramwaj-widmo-wozil-szproty-w-puszce,wiadomosc.html) - a to ustanowienie Dnia Tramwaju nr 924, a to założenie Klubu Pokrzywdzonych przez ZTM. Tysiące fanów Madonny (amerykańskiej piosenkarki) wracało pieszo, zaś Urząd Miasta i ZTM milczą w tej sprawie.
     Krytyk muzyczny, Robert Leszczyński, dowodził nazajutrz, że jeśli grupa płaci za bilety, to niejako tworzy swój prywatny krąg na prywatnej imprezie i nikt nie powinien fanom dyktować w wolnej Polsce (już bez cenzury), co wypada, a czego nie wypada, nawet jeśli jest to rocznica Cudu nad Wisłą. Jednak nie zauważył podczas dyskusji w studiu, że takie samo prawo mieli organizatorzy wystawy antyaborcyjnej, którą rozwłóczono w tej samej (podobno bezcenzuralnej) Polsce, w okolicach ostatniego Przystanku Woodstock.
     Idąc tropem rozumowania krytyka, tabor miejski niekoniecznie musi uczestniczyć w prywatnych imprezach, natomiast można było dać chętnym (z uprawnieniami i za kaucją) kluczyki do wozów - mogliby tak dobrze rozpoczętą prywatną zabawę kontynuować ostrą jazdą po żelaznych drogach.
     Czyżby tramwajarze uznali, że skoro królowa była z fanami na prywatnej imprezie, to konsekwentnie nie należy im się wtrącać do prywatnego wydarzenia? Byłoby hipokryzją, gdyby fani lekceważący czyjeś uczucia i naśmiewający się z czyichś poglądów pod hasłami wolności wyboru, mieli pretensje - tu do motorniczych - o nieodwiezienie na zasłużony odpoczynek. Jedni (ci co mają bardzo nowoczesne poglądy na świat, wiarę, historię) woleli głośną muzykę, drudzy (ci bardziej tradycyjni) bardziej woleli przebywać w gronie rodziny, niż bujać się pomiędzy szynami po prywatnych doznaniach muzycznych tych pierwszych.
     Znamy powiedzenia o Kubie i Bogu? A o Tomku na swoim lotnisku i w swoim tramwaju? Fani mieli swój wolny wybór na wieczór w święto (i wiele o tym mówili), zatem zrozumieją innych rodaków, którzy mając dokładnie takie samo prawo wyboru, wybrali wypoczynek przed telewizorem...
   Jeśli ktoś myślał, że przydarzy się kolejny cud, tym razem komunikacyjny, to srodze się zawiódł. Ten sławny, sprzed 89 lat, dotyczył całej Rzeczypospolitej, ten oczekiwany po koncercie - tylko prywatnego kręgu miłośników dobrej muzyki.