JustPaste.it

Postanowienia Noworoczne, czy jeszcze o nich pamiętamy?

Pamiętacie? Byliśmy tak podekscytowani,pełni energii,planów,postanowień,wiary. Cóż dziś pozostało z naszych decyzji? A może by właśnie dziś 1 września,od nowa coś postanowić?

Pamiętacie? Byliśmy tak podekscytowani,pełni energii,planów,postanowień,wiary. Cóż dziś pozostało z naszych decyzji? A może by właśnie dziś 1 września,od nowa coś postanowić?

 

Był taki dzień w moim życiu, nie pierwszy, ale może o nim dziś opowiem. 10 czerwca 2009 roku, jadąc ulicą Płk. Dąbka w Gdyni, przeżyłem bliskie spotkanie z zaświatami. Z naprzeciwka jechał ciąg samochodów. Nagle jeden z nich momentalnie przekroczył oś jezdni o jakiś metr.  Z wielu powodów mogłem nie zauważyć tego samochodu i zginąć. Mogłem w tym momencie zapatrzeć się na piękne, długie i zgrabne nóżki idącej chodnikiem dziewczyny. Święty Piotr zakwalifikowałby ten przypadek jako śmierć przez krótką spódniczkę. Mogłem w tym właśnie momencie spojrzeć na samochodowy zegarek - byłaby to śmierć przez uciekający czas. Mogłem akurat odebrać telefon od mojej ślicznej i kochanej żonki - byłaby śmierć z miłości. Właśnie wtedy, około godziny 10.30, kiedy jechałem z lotniska, coś takiego mnie spotkało. Na szczęście właśnie patrzyłem tam, gdzie powinienem, na drogę. Zjechałem na parking, położyłem głowę na kierownicy i pomyślałem: Żyję, ale brakowało sekundy bym nie żył. Żyję, ale brakowało 10 centymetrów do śmierci. Zadaję sobie pytanie: Czy jestem gotowy? Przecież mam jeszcze tyle planów. Przecież mój młodszy syn nie ukończył jeszcze szkoły. Przecież miałem zmienić samochód, obiecałem żonce właśnie tego lata pierwszy wspólny urlop na Krecie. Mam umówiony termin u dentysty. Jutro przyjeżdża na grilla szwagier, który nie był u mnie już parę ładnych lat. Przecież jestem jeszcze młody, zdrowy, mam śliczną księżniczkę, mój starszy syn właśnie przeżywa swoją miłość, a mnie już nie ma?

Pewnie pomyślicie - o czym tu gadać? Przecież żyję. Tak, żyję, ale właśnie taki moment, w którym przed oczami przeleci nam całe życie sprawia, że zaczynamy myśleć. Przecież mogło być całkiem inaczej. Czy warto jeżdzić tak szybko?Właśnie wtedy  zaczęło się lato, to czas gdy na naszych drogach pokazały się dziesiątki, setki motocyklistów. Jak oni jeżdżą, każdy widzi. Dokąd? Dokąd tak Wam spieszno moi drodzy "dawcy"? Czy chcecie za wszelką cenę osierocić rodziny? Moi drodzy palący, a co z Waszym postanowieniem? Przecież pół roku wstecz, 1 stycznia 2009 roku, postanowiliście rzucić to w cholerę. I co? Poddaliście się? Ilu z Was w ciągu tego półrocza dowiedziało się, że zachorowało na chłoniaka? Ilu z Was, palący, zaczęło w ciągu tego półrocza brać chemię? Warto było? Oczywiście, powiecie - moja mamusia nie paliła, a umarła na raka. Jasne, ale zapytajcie lekarzy na jakiego raka umiera najwięcej ludzi? Na raka płuc, a to przecież właśnie wynik palenia papierosów. Myślisz pewnie, że to nie może spotkać właśnie Ciebie. Przecież są miliony palaczy, dlaczego właśnie ja? Dla mnie, 13 luty 2007, to data od której nie wypaliłem żadnego papierosa. Jestem z siebie dumny. 30 miesięcy bez papierosa. Czy mam pewność, że nie zachoruję na raka? Nie, nie mam, ale wiem, że zrobiłem co mogłem, aby temu zapobiec. Gdyby zdarzyło się, że za jakiś czas leżałbym w szpitalu chory na tę chorobe i palił, to zapewne bym sobie nie darował, że nie rzuciłem palenia wtedy, gdy jeszcze był na to czas. Czyli właśnie teraz, gdy nie jest jeszcze za póżno.

Właśnie dziś w radiu słyszałem, że latem dużo łatwiej jest walczyć z nałogami. Jeżeli chodzi o palenie, to zimą mamy wrażenie, że palenie nas ogrzewa, dlatego nam trudno rzucić. Teraz latem jest nam cieplej, więc łatwiej rzucić to dogrzewanie swojego organizmu. Nie wiem czy pamiętacie, że mnie w rzuceniu palenia pomogła choroba (rak) i śmierć mojej mamusi. Wtedy, gdy leżała w szpitalu na chemii, wyobraziłem sobie, że to ja leżę na jej miejscu. Zadałem sobie pytanie, co byłbym w stanie zrobić, aby nie zachorować, aby nie leżeć na miejscu mojej mamusi. Wtedy powiedziałem sobie: jestem w stanie rzucić palenie. I rzuciłem. Wtedy 10 czerwca, moi drodzy, przeżyłem, a przecież mogłem zginąć. Mogło mnie nie być wśród Was. A jednak jestem, piszę do Was, którzy też żyjecie. Żyjecie, ale  i Wam mogło właśnie dziś spaść drzewo na głowę, mógł przejechać Was samochód. A jednak żyjecie. Więc pomyślcie: Może warto właśnie dziś zrobić coś dla siebie? Przypomniałem sobie moje postanowienia. A może by tak dziś,4 września, na nowo coś postanowić? A może to właśnie DZIŚ JEST TEN PIERWSZY   DZIEŃ  RESZTY MOJEGO ŻYCIA? Może właśnie dziś  postanowisz  zrealizować jakieś nowe - stare postanowienie?

Ż E B Y  C O Ś   Z M I E N I Ć   W    S W O I M    Ż Y C I U     -    T R Z E B A    C O Ś    Z M I E N I Ć                                                                               W     S W O I M     Ż Y C I U     

            Pamiętaj  jak nie Ty, to kto ?  Jak nie teraz , to kiedy ?

 

                                                        A 45f70ef9140c2403d41adee3cf1974b1.jpg może podzielisz się z nami czy udało Ci się spełnić Noworoczne  postanowienia ?