JustPaste.it

Religia jak papieros

Toleruj zdanie innych jednak miej własne.

Toleruj zdanie innych jednak miej własne.

 

Uważam religię za nawyk podobny do palenia. To, co kto robi w swoim domowym zaciszu, nie powinno nas interesować. Palacze są przeze mnie tolerowani i nie wyciągam żadnych wniosków o osobie z uwagi na ich nikotynizm. Trzeba jednak pamiętać o zgubnych, choć odłożonych w czasie i niewidocznych na pierwszy rzut oka skutkach tego nałogu. To jest tolerancja, mimo to nie mogę zgodzić się na akceptację tego procederu. Kampanie antynikotynowe są powszechne i nieodbierane przez nikogo jako przejaw dyskryminacji. Kontrowersyjne, jednak przyjmowane z dozą zrozumienia, są prawa, mające oddzielić niepalących od palaczy.

Palenie szkodzi, powoduje raka i wszelkie inne dolegliwości, o których grzecznie informuje z paczek papierosów minister zdrowia. Wielu za to nie widzi nic złego w wierze.

Jednak jak nazwać, jak nie szkodliwym właśnie, szerzenie zabobonów i antynauki w postaci kreacjonizmu, które dzięki opatrzności nie są u nas tak powszechne jak na zachodzie. (Swoją drogą to opatrzności poświęcona miała być świątynia z okazji Konstytucji 3 maja, mająca łączyć wszelkie religie Rzeczypospolitej w ekumenicznym duchu. Mimo to jedno wyznanie zawłaszczyło tę ideę i przekuło w projekt dziś realizowany.) Zakazywanie leczenia bezpłodności najskuteczniejszymi metodami. Na drugim skraju skali z kolei kategoryczny sprzeciw wobec prezerwatyw nawet w wylęgarni AIDS, jaką jest Afryka. Podminowywanie badań naukowych, mogących doprowadzić do niezwykłych przełomów medycznych. Alienowanie całych grup społecznych ze względu na ich uczucia.

Widać, na jakim wyznaniu się skupiam, co nie jest przejawem wyjątkowego traktowania owego wierzenia. Uważam jednak, że wymienianie potworności, do jakich prowadzić może (może, a nie zawsze prowadzi, nie każdy palacz ma raka) islam czy religie animistyczne w naszym kraju jest bezcelowe. To nie zmienia faktu, że sama idea ślepej wiary jest trująca w równej mierze we wszelkich odmianach.

Żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie pozwoliłby matce, dać małemu dziecku papierosa, nie do pomyślenia jest nawet palenie w jego obecności. Mimo to z pełną akceptacją społeczną spotyka się, indoktrynowanie dzieci od małego w prawidła wiary rodziców. Siedmiolatek jest na równi chrześcijaninem, co merkantylistą (cytując swobodnie w tym fragmencie R. Dowkinsa). Dziecko po prostu nie wie, co to znaczy, wmawianie mu, aby myślało tak a nie inaczej jest molestowaniem.

Promowanie religii jest dopuszczalne tak samo jak i wolno wystawiać na widok billboard z reklamą papierosów. Trzeba jednak pamiętać, że działania wymierzone przeciwko religii są równie uprawnione i nie powinny nikogo irytować, przynajmniej nie bardziej niż spot nieulubionej partii politycznej w tv.