JustPaste.it

Społeczność terapeutyczna

Walka o „otwarte drzwi” w psychiatrii zaczęła się, jak wiadomo, w Anglii bezpośrednio po ostatniej wojnie. Sami Anglicy podkreślają, że jest to nowy pomysł; jako przykład społeczności terapeutycznej podają małe szpitale z pierwszej połowy XIX wieku, w których lekarze żyli razem z chorymi, z nimi wiele czasu spędzali, wspólnie spożywali posiłki itd. W drugiej połowie XIX wieku przyjął się model wielkich szpitali psychiatrycznych, w których ten duch wspólnoty był już niemożliwy do utrzymania. Ta zmiana w stylu organizacji szpitalnictwa psychiatrycznego zbiega się w czasie z rozkwitem naukowości w psychiatrii – w postaci poglądów genetycznych i organicznych oraz logicznych konstrukcji psychologicznych, które bez reszty starały się wyjaśnić etiologię zaburzeń psychicznych.

Będąc przed kilkunastu laty na stypendium Ministerstwa Zdrowia przez dwa miesiące w Anglii, miałem okazję podziwiać wiele oryginalnych inicjatyw i sposobów realizacji walki o „otwarte drzwi”. Mój zachwyt zachwiało nieco pewne drobne wydarzenie. Raz, czekając w pokoju lekarskim na rozpoczęcie omawiania chorych, poprosiłem do środka dwoje młodych ludzi, którzy czekali na korytarzu; sądziłem, że są tu nowymi lekarzami i czują się zagubieni. Dopiero po chwili, gdy weszli inni lekarze, po ich zdumionych i trochę oburzonych minach zorientowałem się, że popełniłem gafę, biorąc pacjentów za lekarzy. Możliwe, że moja interpretacja tego drobnego zdarzenia była fałszywa, ale w tym momencie zdałem sobie sprawę, że przy najwspanialej prowadzonej walce o „drzwi otwarte” w psychiatrii mogą one nadal pozostawać zamknięte, gdyż przepaść oddzielająca lekarza od chorego jest nie do przebycia.

Istnieje w człowieku dziwna skłonność do wyłączania tych, którzy są inni (varii). Wystarczy inny kształt nosa, inny odcień skóry, inne formy towarzyskie, inny krój munduru itp., aby znaleźć się poza kręgiem heraklitowskiego wspólnego świata – koinos kosmos. Tendencja ta istnieje też w świecie zwierzęcym. Gdy wśród wróbli wylęgnie się albinos, zostaje przez nie zadziobany. Możliwe, że do wytworzenia społecznej wspólnoty konieczne jest powstanie granicy oddzielającej „wspólne” od „innego”. Agresja do tego, co inne, broni przed skażeniem tożsamości wspólnoty. Analogicznie każdy żywy ustrój broni się gwałtownie przed inwazją obcej struktury biochemicznej; szok anafilaktyczny jest przykładem takiej reakcji. Tworzenie się granicy jest zjawiskiem powszechnym w przyrodzie ożywionej; nawet w obrębie tego samego ustroju komórki o podobnej funkcji i morfologicznej budowie oddzielają się od innych granicami tkanki łącznej. W każdej socjologii ludzkiej, zwierzęcej i roślinnej problem tworzenia się grupy i granicy między grupami jest zagadnieniem osiowym. Co się tyczy człowieka, nie trzeba chyba podkreślać, czym w jego historii są granice, ile krwi przez nie wylano i ile cierpień zadano.

Licencja: Creative Commons - bez utworów zależnych