JustPaste.it

Maszyny produkujące magistrów

...czyli jak to zrobić, żeby zdobyć dyplom i się nie narobić.

...czyli jak to zrobić, żeby zdobyć dyplom i się nie narobić.

 

Przykro mi, że muszę to pisać jednak wiele moich znajomych, czy to ze szkoły czy dzieci moich rodziców poszły na uczelni prywatne, bo zwyczajnie chcieli mieć łatwiej, bezstresowo i z naciskiem na "płacę-wymagam".

Uczelnie państwowe może i nie mają najlepszych budynków czy najlepiej wyposażonych pracowni, ale przynajmniej można mieć większą pewnosć, że dyplom takiej uczelni jest za umiejętnosci, a nie za płacone co miesiąc czesne.

Owszem, wydaję bardzo ostry osąd uczelniom prywatnym, pewnie też jest to stawianie w niekorzystnym świetle studentów takiej własnie uczelni, ale jest to zwyczajnie spowodowane moimi dotychczasowymi doświadczeniami.

Trudno mieć dobre zdanie o uczelni, na której studiuje i na której całkiem dobrze idzie osobie o naprawdę średnim poziomie inteligencji, marnym zaparciu ale za to z ogromnym lenistwem. Niestety tacy są studenci studiów prywatnych, których ja znam lepiej lub gorzej.

Być może nie jest to grupa reprezentatywna. Na studiach państwowych również oczywiście zdarzają się leserzy i to w dużych ilościach, ale są oni prędzej czy później w procesie studiów eliminowani przez nie dające się nagiąć procedury uczelni państwowych. 

 

Jak ocenić fakt, że wiele osób rezygnując ze studiów na państwowych uczelniach idzie następnie na prywatne studia i świetnie mu się tak wiedzie?
Tak dobrze na niego wpływa wyremontowany budynek uczelni, że wiedza sama wchodzi mu do głowy? Nie, zwyczajnie jest łatwiej. Zwyczajnie te studia przypominają bardziej szkołę średnią niż studia. 

 

 

Uczelnie prywatne jawią mi się jako maszyny produkujące magistrów. Miejsce, w którym student jest najważniejszy, bo z niego własnie żyje uczelnia, a najważniejszy nie jest pod kątem zapewnienia mu jak najwyższego poziomu wiedzy, ale pod kątem zatrzymania go na uczelni jak najdłużej.

 

 

Uczelnie prywatne sprawiły, że drastycznie obniżył się poziom tzw. elit intelektualnych. 20 lat temu zdobycie tytułu magistra coś znaczyło, teraz magistra się po prostu "robi", jest to jak wyrobienie prawa jazdy. Teraz każdy może mieć magistra, wystarczy by wybrał własnie uczelnię prywatną i z pewnoscią skończy studia i swój uprawniony papierek dostanie. 
Tylko co to za magistrzy...?

Tekst pochodzi z bloga Szelest Stron - Maszyny produkujące magistrów