...czyli jak to zrobić, żeby zdobyć dyplom i się nie narobić.
Przykro mi, że muszę to pisać jednak wiele moich znajomych, czy to ze szkoły czy dzieci moich rodziców poszły na uczelni prywatne, bo zwyczajnie chcieli mieć łatwiej, bezstresowo i z naciskiem na "płacę-wymagam".
Uczelnie państwowe może i nie mają najlepszych budynków czy najlepiej wyposażonych pracowni, ale przynajmniej można mieć większą pewnosć, że dyplom takiej uczelni jest za umiejętnosci, a nie za płacone co miesiąc czesne.
Owszem, wydaję bardzo ostry osąd uczelniom prywatnym, pewnie też jest to stawianie w niekorzystnym świetle studentów takiej własnie uczelni, ale jest to zwyczajnie spowodowane moimi dotychczasowymi doświadczeniami.
Trudno mieć dobre zdanie o uczelni, na której studiuje i na której całkiem dobrze idzie osobie o naprawdę średnim poziomie inteligencji, marnym zaparciu ale za to z ogromnym lenistwem. Niestety tacy są studenci studiów prywatnych, których ja znam lepiej lub gorzej.
Być może nie jest to grupa reprezentatywna. Na studiach państwowych również oczywiście zdarzają się leserzy i to w dużych ilościach, ale są oni prędzej czy później w procesie studiów eliminowani przez nie dające się nagiąć procedury uczelni państwowych.
Tekst pochodzi z bloga Szelest Stron - Maszyny produkujące magistrów