Finlandia jest kolejnym krajem gdzie dostęp do internetu zaliczono do podstawowych praw człowieka. Także w Polsce Ministerstwo Infrastruktury ma ambitne plany. Co z tego wyjdzie?
Finlandia jest kolejnym krajem, po Estonii, Francji i Grecji, w którym dostęp do internetu został zaliczony do podstawowych praw człowieka. Do lipca 2010 każdy Fin ma mieć zagwarantowany dostęp do łącza o przepustowości 1 Mbit, zaś docelowo do łącza o szybkości 100 Mbit.
Myślę, że poza rozwojem ekonomicznym i gospodarczym kraju, zamożnością mieszkańców, konkurencyjnością na rynku telekomunikacyjnym, czy poziomem cen istotne znaczenie ma też dotychczasowy stopień wykorzystania usługi czy poziom penetracji usługi w populacji. Nie wystarczy umożliwić dostępu do internetu, by każdy zaczął z niego korzystać. Na przykład w Polsce, jak wskazują badania,podstawowym powodem nie korzystania z sieci nie sa względy ekonomiczne, lecz "brak potrzeby". Zanim skorzystamy z narzędzia w postaci powszechnego dostępu internetu najpierw musimy mieć wyobrażenie, do czego możemy to "dobrodziejstwo" wykorzystać. A o to łatwiej na pewno w tych krajach, które są mocniej nasiąknięte kultura internetu, niż w tych, gdzie jeszcze znaczna część społeczeństwa z sieci nie korzysta.
Dlatego wydaje mi się, że z wymienienionych czterech krajów Finlandia może być tym, który będzie miał największą szansę na zrealizowanie tego postulatu. Porównajmy kilka podstawowych wskaźników związanych z korzystaniem z sieci (dane za Komisją Europejską na koniec 2008 roku):
- internet w gospodarstwach domowych - Finlandia jest krajem, w którym obserwujemy największy odsetek gospodarstw posiadających już w tym momencie internet (72%). We Francji wskaźnik ten wynosi 62%, w Estonii 58%, zaś w Grecji jedynie 31%,
- regularne korzystanie z internetu - jest pochodną łatwości dostępu, więc i tu mamy podobna kolejność: 78% Finów regularnie (przynajmniej raz w tygodniu) korzysta z internetu, w porównaniu z 63% Francuzów, 62% Estończyków i 33% Greków,
- liczba łączy szerokopasmowych na 100 mieszkańców - na 100 Finów przypada 31 łączy o szybkości minimum 144 kBit (wg definicji Komisji Europejskiej). We Francji wskaźnik ten to 26 łączy, w Estonii blisko 24, zas w Grecji 11 łączy.
Patrząc na te dane można stwierdzić, że o ile w Finlandii chodzi o zapewnienie powszechnego dostępu brakującym 20% populacji, to w przypadku Grecji chodzi o zapewnienie dostępu do sieci brakującym... 70% populacji.
A w Polsce?
Wg planów Ministerstwa Infrastruktury powszechny internet ma się pojawić w Polsce w latach 2013 - 2014. Proces ten ma zapoczątkować ustawa, która na przełomie października i listopada trafi do Sejmu - zgodnie z nią każdy nowy budynek wielorodzinny podczas oddawania do użytku ma być wyposażony w sieć światłowodową, zaś samorządy będą mogły budować sieci telekomunikacyjne za publiczne pieniądze. Budowa sieci zostanie zrównana pod względem ważności z budową chodnika.
Myślę jednak, że o ile działania te będą dodatkowo stymulować rozwój internetu i jego dostępność, to do zapewnień o powszechności usługi droga nie będzie tak łatwa. Przy obecnej penetracji internetu na poziomie trochę ponad 50% i tempie wzrostu 5-6 punktów procentowych . możemy osiągnąć do końca 2014 roku pułap nasycenia w okolicach 70-75% populacji online. A jeśli będzie wyższy, to raczej spodziewam się, że nie będzie to efektem powszechności łączy stacjonarnych, lecz mobilnych, których w krótkim czasie przybyło w Polsce ponad milion.
Tak czy inaczej, mam nadzieję, że za kilka lat internet w Polsce rzeczywiście będzie "wszędzie" i zrówna się powszechnością z telewizją.
Więcej artykułów znajdziesz na http://www.internetstats.pl platformie prezentującej dane na temat korzystania z internetu w Polsce.
Źródło: http://www.internetstats.pl/index.php/2009/10/finlandia-internet-dla-wszystkich-w-polsce-tez-chyba/
Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne