JustPaste.it

Mroczne oblicze związku

Związek to nie tylko radość i szczęście, ale również troski i zmartwienia. Najgorsze, kiedy wkradają się pewne podejrzenia dotyczące drugiej połówki. Co wtedy zrobić?

Związek to nie tylko radość i szczęście, ale również troski i zmartwienia. Najgorsze, kiedy wkradają się pewne podejrzenia dotyczące drugiej połówki. Co wtedy zrobić?

 

            Kobieta zdradę wyczuwa na daleko idącą odległość. Są dwa przypadki wyczuwania zdrady: primo - jeśli mężczyzna czai się dopiero ze swoimi zamiarami, dręczony sumieniem i secundo - kiedy mężczyzna już zdradził i zdradza.

              W pierwszym przypadku i tak prędzej czy później dojdzie do przypadku numer dwa, ale na tym etapie lepiej, żeby partnerka nie okazywała zbytniej zazdrości. Bo skoro mężczyzna i tak jest oskarżany o coś, czego jeszcze nie zrobił (notabene, niektóre kobiety uważają za samą zdradę fakt dopuszczania przez mężczyznę takiej możliwości, a  co dopiero kiedy zaczyna on myśleć o przespaniu się z inną kobietą), to oznacza, że niczego nie ma do stracenia w chwili, kiedy zdradzi. W tym oto wypadku, nadmierne podejrzenia mogą wywołać odwrotny do zamierzonego skutek - zamiast wybić partnerowi z głowy pomysł skoków
w bok, utwierdzamy go w słuszności swojej decyzji.
                Jeśli mężczyzna już zdradza, to pierwsze czego stanowczo nie wolno kobietom robić, to  zapytać się go, czy w jego życiu zaistniała inna kobieta. Jest to daremne pytanie, ponieważ odpowie nam to, co dokładnie chcemy usłyszeć - że, kochanie, nigdy w życiu, skądże znowu, jesteś jedyna, piękna, etc... Zełga nie mrugając nawet okiem. Co więcej, taka odpowiedź, jeśli czujemy, iż jest fałszywa, wpędzi nas tylko w rozstrój nerwowy - bo może zełgał, a może nie, a jeśli zełgał, to znaczy, że co? Że śpi z jakimś babsztylem pod naszym nosem?
                Drugą rzeczą zakazaną w takiej sytuacji jest robienie awantur na każdym kroku. Podejrzewam, że większość pań się teraz oburzy, ale pomyślmy logicznie - skoro chcemy odzyskać faceta, a na początku zawsze się łudzimy, że tak się stanie, to wybaczcie, skarbeńka, ale naprawdę uważacie, że kłótnie nad głową będą idealną metodą? Nikt nie lubi awantur, zwłaszcza mężczyźni, ponieważ wtedy zmuszamy ich do okazywania emocji, czego, jak wiadomo, nie cierpią. Co  więcej, same bardzo często podczas kłótni wybuchamy płaczem, co powoduje, iż uważają, że próbujemy ich szantażować widokiem łez na niewieściej twarzyczce. Dlatego kłótnie, awantury, sprzeczki co najwyżej utwierdzą ich, że zdrada była jednak dobrym pomysłem. Jeśli powyższe argumenty was nie przekonują, zastosuję kolejny - jak już wspomniałam, podczas kłótni kobiety często wybuchają płaczem. I co, mężczyzna, który sobie przygruchał kochankę, ma chcieć wrócić do jakiejś czerwonej, zaryczanej, spuchniętej zmory? Nigdy w życiu!
                 Co w takim razie zrobić? Wiadomo, że jeśli będziemy próbowały biernie czekać na rozwój wypadków, to primo: facet będzie się czuł bezkarny i naiwnie będzie sądził, że nic o jego poczynaniach nie wiemy, secundo: doprowadzimy się do stanu, kiedy pomóc nam może tylko pokój bez klamek.
 
                 1. Rozmowa.

                 Banalne założenie, ale rozmowa jest i zawsze była i będzie podstawą każdego związku. Zamiast kłótni, awantur i Bóg wie czego, warto spróbować porozmawiać ze swoim partnerem na palący nas temat. Oczywiście możliwie dyplomatycznie, acz aluzje należy zawierać w sposób jak najprostszy. Oczywiście omijając bezpośrednie pytanie o zdradę. Jeśli mężczyzna będzie unikał rozmowy ponad tydzień, maksymalnie dwa tygodnie, to mamy gotową odpowiedź. Jeśli zgodzi się chętnie i bez oporu, to możemy mieć nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone.

                 2. Potwierdzenie podejrzeń.

                 Jeśli mężczyzna nie chce rozmawiać - sam potwierdza tą czarną teorię. Ale co, kiedy mimo rozmowy z ukochanym, wciąż czujemy, że jakaś megiera wdziera się bezprawnie do naszego gniazda i próbuje wszystko zepsuć? Trzeba na to znaleźć twardy dowód. Oczywiście najlepszym jest dorwanie się do sms'a od dziw(ki)y do naszego lubego. Jeśli przedtem mogłaś swobodnie korzystać z jego telefonu, to nie ma problemu, aby i teraz po niego sięgnąć i sprawdzić co i jak. Zwłaszcza, jeśli partner zaczyna się przed tym bronić rękami i nogami. Sytuacja wygląda o wiele gorzej, kiedy przedtem każdy miał swoją komórkę i broniło do niej dostępu jak lwica młode. W tym wypadku NIE WOLNO dotykać jego rzeczy. Uzna, że mu nie ufamy (o ironio...) i zareaguje dziką kłótnią, na której tylko stracimy.
Nie ma również co szukać śladów szminki czy obcych perfum, nie mówiąc o niezidentyfikowanych włosach na koszuli/marynarce/kurtce/swetrze naszego jedynego. Po pierwsze - producenci szminek już dawno ulepszyli ich formułę, aby nie pozostawiały widocznych śladów, po drugie - z obcego zapachu perfum mężczyzna zawsze się jakoś wyłga ("Kochanie, byłem przypadkowo
w perfumerii i wiesz, sprawdzałem nowy zapach dla ciebie! Podoba ci się?"), po trzecie - obce włosy mogą pochodzić od byle kogo, nie koniecznie od kochanki.
JAK WIĘC GO SPRAWDZIĆ?
Po zapachu, ale innym...
Seks, jak wiadomo, ma swój własny, specyficzny zapach. Musi minąć trochę czasu, aby ten zapach się ulotnił, bo pomimo perfum, mydła, żelu pod prysznic, on nie znika od razu. Zapach ten wiąże się z wydzielanymi przez ludzi feromonami, potem, męską spermą i śluzem kobiety. I jeśli szanowny nasz pan i władca zapomni się i wróci do domu "za wcześnie", bardzo łatwo wyczuć co robił.
O ile kobieta chce to wyczuć. Często czujemy ten znajomy zapach, ale wypieramy go z umysłu - skojarzenie jest jednocześnie przykre i przyjemne. Szczególnie przykre jest uświadomienie sobie, że nasz mąż/konkubent/chłopak prosto od swojej dziw(ki)y wraca prosto do naszego łóżka.

                   3. Uświadomienie sobie problemu.

                   Załóżmy, że już wiemy, iż nasz kochany jest podłym zdrajcą. Ma kochankę, co stwierdziłyśmy pod wszelką wątpliwość. Powstaje tylko teraz pewien mały problem - nie do końca sobie uświadamiamy zaistniałą sytuację. Albo wypieramy ją z umysłu, albo wpadamy w rozstrój nerwowy. W tym momencie trzeba sobie twardo uświadomić, co chcemy zrobić. Resocjalizować cholernika, czy  kategorycznie odstawić od piersi. Niestety, ani jednego, ani drugiego nie zrobimy, jeśli nie będziemy próbowały stanąć na nogi. Oczywiście, okres płaczu, żalu i obwiniania samej siebie każda z nas musi przejść, ale im szybciej nam to minie (przynajmniej częściowo), tym lepiej dla nas. Wtedy możemy zacząć działać w miarę racjonalnie.

                   4. Konfrontacja z problemem i jego rozwiązanie.

                  Jak rozwiązać problem zdrady? Albo dać cholernikowi kolejną szansę, albo cholernika odprawić. Innego wyjścia nie ma. Od razu powiem, że dawanie trzeciej,czwartej,entej szansy jest bez sensu. Druga... tylko dla kobiet, które naprawdę i rzetelnie potrafią wybaczyć taki postępek. Osobiście nie potrafię i każdemu, kto mnie zdradził dawałam ostrego życiowego kopa w szanowne cztery litery.
                  Na temat wybaczania nie będę się więc wypowiadać, nie mam w tym doświadczenia i pozostawiam tą kwestię mądrzejszym ode mnie.
                  Co do stanowczego odstawiania byłego kochasia od piersi, to jest jedna prosta metoda, możliwe, że trochę dziecinna, ale skuteczna. I szczerze mówiąc, najlepsza dla złamanego serca.
                  Na pewien okres trzeba się odciąć całkowicie od kantującej nas połówki.
Należy to zrobić w dwu etapach:

I. Kwestia mieszkaniowa

a) Jeśli mieszkamy u niego - wyprowadzić się w trybie natychmiastowym, chociażby pod most, ale nie dać mu się stłamsić "żyjąc na jego łasce".
b) Jeśli on mieszka u nas - sprawdzić, czy ma się szanowny gdzie podziać i wystawić mu walizki za próg, będąc głuchą na jego skomlenia.

II. Likwidacja kontaktu.

Po wyrzuceniu cholernika z mieszkania, bądź przeniesienie się nas gdzie indziej, należy skasować TRWALE wszystkie wiadomości od niego, jego numer telefonu, adres e-mail i Bóg wie co jeszcze. Zerwać kontakt całkowicie i nie odwracalnie. Na telefony nie odpowiadać, nie odbierać, nagrane wiadomości z poczty głosowej usuwać i próbować iść do przodu.

                      5. Powrót do normalności.

                      Rzecz trudna, zwłaszcza jeśli próbujemy o nim zapomnieć. Na początku to boli i bardzo łatwo można nas złamać. Ale nie można na to pozwolić! Trzeba być twardym i nie pozwalać na powrót. To będzie oznaczało tylko kolejne łzy i nasz ból. Z mężczyznami trzeba jak z plastrem - szybkim ruchem oderwać. Poboli mocno kilka minut, ale przejdzie. Przy wolnym odrywaniu wahamy się, przyklejamy na nowo plaster, czujemy każdy wyrywany włos ze skóry i męczymy się z tym prawie godzinę. A boli potem kilka dni.
                      Kiedy już oderwiemy plaster, należy znaleźć jakiś sposób na poprawę humoru. Rozrywki są jak najbardziej mile widziane. Odstresować się, przefiltrować problemy przez podświadomość podczas dłuuugiego snu i wypoczynku, a potem powrócić do normalności ze zdwojoną siłą. Zająć się pracą/hobby, ewentualnie radykalnie zmienić swoje życie - jeśli nie mamy pracy, to jej intensywnie szukać (nie bać się porażki! kiedyś w końcu się to uda!), zrobić remont w mieszkaniu, zrobić prawo jazdy albo zmienić samochód - po prostu cieszyć się z samodzielnego i niezależnego życia.

I modlić się, aby więcej na takiego chama nie trafić.

8bb55758f44fbc046e558ec74f663906.jpg źródło :http://www.virango.pl/files/images/Zdrada.jpg