JustPaste.it

5 rzeczy, które naprawdę potrafią człowieka zirytować w restauracji

Ustaliłeś, że na rocznicowy prezent dla żony wybierzecie się do restauracji? Zobacz co może popsuć Wasze romantyczne chwile ;)

Ustaliłeś, że na rocznicowy prezent dla żony wybierzecie się do restauracji? Zobacz co może popsuć Wasze romantyczne chwile ;)

 


Czasami zdarza nam się wyjść z rodziną lub znajomymi na miasto coś przekąsić. Niejednokroć po dość trudnym wyborze decydujemy się wreszcie na wymarzoną (albo przedyskutowaną) restaurację.

Czy jednak nazwa i renoma  lokalu zawsze oznacza, że spożyjemy posiłek w miłej i relaksującej atmosferze? Sprawdź moją piątkę najbardziej irytujących rzeczy (i nie chodzi mi tu same potrawy), jakie można doświadczyć w restauracji. 

Nie żebym się czepiał, ale tak na przyszłość – jakby ktoś z Was chciał zostać kelnerem lub właścicielem restauracji ;)

1.Wszystkie napoje w ilości 200 ml

Nie wiem kto to wymyślił - pewnie Coca-Cola. Ostatnio, gdzie nie wejdę, wszędzie sprzedają te śladowe ilości napojów. By się porządnie napić trzeba zamawiać podwójnie, za co lokale już nieźle kasują (czy zdarzyło się już wam kiedyś dostać dwie szklanki, gdyż restauracja nie dysponowała jedną większą (sic!) ?). Już pół litra piwa taniej wychodzi - ale co zrobić, gdy ktoś przyjechał samochodem? Sprawdza się stare powiedzenie „płać i płacz”

2.Następne danie podane jeszcze w trakcie konsumpcji wcześniejszego

Nie, nie – wiem co myślicie – ale nie, to nie był bar mleczny. Takie rzeczy zdarzyły mi się i w lokalu pretendującym do bycia restauracją przez duże „R”. Nie widziałem już, czy szybciej machać sztućcami by drugie danie nie wystygło, czy też obserwować, czy czasem podczas mojej nieuwagi jakiejś muszce nie zachce się czasem popróbować czekającego "na nią" fileta z grilla.

3.Za gorące lub za zimne

Zdumiewające, jak często dla kucharza (razem z kelnerem) jest „ganz egal” czy klient poparzy się kosztując danie, czy też cały obiad „siądzie mu na żołądku”  z racji swojej niskiej temperatury (zwłaszcza co bardziej tłustych dań). A przecież właściwa temperatura posiłku jest równie ważna jak jej smak, wygląd czy zapach.

4.Nie ten tłuszcz

Przyznam, że to nienajlepsze uczucie, kiedy zamówione mięsko zalatuje rybką. A właściwie tłuszczem po rybce. W takich przypadkach raczej nie chce mi się zgadywać, czy to był dorsz, czy też może pstrąg? W każdym razie chyba był smaczny, bo żaden z gości przede mną, nie skarżył się (przynajmniej głośno) na jakość potrawy. Zdarzenie całkowicie niedopuszczalne.

5.Długie oczekiwanie na rachunek

Ni stąd, ni zowąd przestajesz być dostrzegalny dla kelnera, który jeszcze chwilę temu popisywał się niebywałą techniką „samomaterializacji” (nigdy nie wiadomo skąd nadchodził), oraz nieśmiertelnym pytaniem „czy coś jeszcze podać?”. I to akurat w chwili, kiedy nagle zaczyna Ci się spieszyć do wyjścia. Wstać, a może jeszcze poczekać? Nie – raczej podejdę i zapłacę. Jak to „podejdę i zapłacę” –w TAAAKIEJ restauracji?!  No dobra, poczekam jeszcze.

 

 

Źródło: http://www.spooter.pl/naszym-zdaniem/65-info/54-5-rzeczy-ktore-naprawde-potrafia-czowieka-zirytowac-w-restauracji.html

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne