JustPaste.it

Międzywojenna nacjonalizacja

Z okazji 91. rocznicy odzyskania niepodległości media przedstawiły nie tylko historyczne wątki, ale również techniczne osiągnięcia okresu międzywojennego.

Z okazji 91. rocznicy odzyskania niepodległości media przedstawiły nie tylko historyczne wątki, ale również techniczne osiągnięcia okresu międzywojennego.

 

fafcb2a79d5f3f0b933443d72e579ad3.jpg

Fot. - gen. Rayski - dążył do upaństwowienia całego przemysłu lotniczego w Polsce, nawet dobrze zarządzanych wytwórni prywatnych (Wikipedia). Czyli wyprzedził PKWN...

 

Z obszernego artykułu "II RP postawiła na high-tech" ("Dziennik Bałtycki", 10 listopada 2009) dowiadujemy się wielu ciekawostek, np. "w przedwojennej Polsce wyprodukowano 4 tysiące samolotów" (ile podobnych maszyn powstało po 1989?).

Kiedy do 1925 Politechnika Lwowska (jedyna nasza uczelnia z branżą lotniczą) wykształciła 15 inżynierów lotnictwa, we Francji i Wielkiej Brytanii uczelnie corocznie kształciły setki specjalistów lotnictwa.

 

Ale w artykule jest niezwykły i mało znany wątek, który zapewne zaciekawi zwolenników i przeciwników nacjonalizacji... Otóż - jak pisze autor Andrzej Krajewski - "Oprócz PZL powstało w Polsce 21 prywatnych wytwórni sprzętu lotniczego, których potencjał wydał się gen. Rayskiemu łakomym kąskiem".

I cóż czyni ów generał kapitalistycznej Polski? W 1935 rozpoczął akcję nacjonalizacyjną, aby państwo miało całkowitą kontrolę nad przemysłem lotniczym. Zakłady Škody przejęto wypłacając producentowi silników 7 mln zł odszkodowania. "Na podobne rozwiązanie nie chcieli się zgodzić właściciele firmy Plage i Laśkiewicz. Rayski użył więc fortelu - zamówił u nich sprzęt na sumę 9 mln zł, po czym zadbał, by związek zawodowy zorganizował tam strajk okupacyjny. Gdy przedsiębiorstwo nie mogło wywiązać się z kontraktu, Rayski zażądał zwrotu pieniędzy z odsetkami. Kiedy okazało się to niemożliwie, akcje PiL przejął rząd".

Brawo! Generał noszący dumnie polski mundur puścił kapitalistów w skarpetkach, rujnując ich i ich rodziny i tworząc podwaliny socjalizmu i to na wiele lat przed 1944!

Autorowi to nie przeszkadza, wszak pisze "Sukcesy obrotnego generała zupełnie nie przełożyły się na zdolność bojową polskiego lotnictwa i we wrześniu 1939 Polska dysponowała nielicznym i przestarzałym lotnictwem myśliwskim oraz nowoczesnymi bombowcami, których nikt nie umiał sensownie użyć".

Tak więc czytając o międzywojennym lotnictwie można dowiedzieć się - kto i w jaki sposób rozprawiał się z burżujami, tworząc zręby władzy ludowej i doprowadzając do serii błędów polityków i wojskowych. Kradzione nie tuczy? No i dlaczego skandaliczne postępowanie gen. Rayskiego autor ocenił pozytywnie ("obrotny generał")?

Może zatem jego sztuczki zastosować wobec dzisiejszych firm? Dać zlecenie, wywołać strajki i... upaństwowić?