JustPaste.it

Medycyna III Rzeszy

Treść książki, z której korzystałem poprzedza wskazówka: "Lekarze, o których mowa w tej książce, zaznaczają w swych zeznaniach, że nigdy nie naruszyli etosu lekarskiego"

Treść książki, z której korzystałem poprzedza wskazówka: "Lekarze, o których mowa w tej książce, zaznaczają w swych zeznaniach, że nigdy nie naruszyli etosu lekarskiego"

 

- ludzie w obozach byli zabijani przy pomocy zastrzyków w klatkę piersiową. Giną w ten sposób ludzie niezdolni do pracy, więźniowie przeznaczeni do zlikwidowania oraz dzieci jako bezwartościowa siła robocza.

- dzieci były zabijane także w inny sposób. Wspomnienie Janiny Komendy: "Do 12 maja 1943 wszystkie nowo narodzone dzieci, zarówno aryjskie, jak i żydowskie były mordowane przez utopienie w kuble z wodą lub zastrzykiem w serce. Po 12 maja tylko dzieci żydowskie były mordowane"

- więźniowie byli także "leczeni" w jeden tylko sposób. Lekarstwem miało być ogrzewanie w skrzyni z żarówkami (Dachau). Efektem są oparzenia pierwszego i drugiego stopnia.

- dr. med. Aribert Heim tłumaczył Żydom dlaczego mają umrzeć. Oto jedna z jego wypowiedzi: "Spójrz na swój nos, takich nosów Führer nie potrzebuje".

- skóra więźniów była wykorzystywana do tworzenia przedmiotów użytkowych. Relacja dr Blahy: "Każdego dnia przed kostnicą, jak suszące się na sznurku pranie wisiały ludzkie skóry. Skóry zdejmowano ze zmarłych od klatki piersiowej do pleców. Następnie starannie je preparowano i ręcznie robiono z nich bardzo delikatne przedmioty skórzane. Wszyscy członkowie SS, w tym ordynator, główny lekarz dr Rascher i dr Kahr, a także pewna liczba cywilnych gości, dostarczali wzory, według których robiono siodła, spodnie do jazdy konnej, rękawiczki, torby, aktówki, pantofle, oprawy na książki. Oczywiście do tych celów używano tylko skóry nieuszkodzonej, bez blizn, wrzodów czy ropowicy, które były w obozie na porządku dziennym. Dlatego tak niebezpieczne było pokazywanie pięknej, zdrowej skóry czy tatuaży"

Karl Gebhardt - jeden z lekarzy

- w obozie prowadzone były badania dotyczące posocznicy (zakażenie krwi). Oto relacja jednego z więźniów: "Podczas pierwszej albo drugiej wizyty dr Schütz naciągnął wielką strzykawkę ropy z moich nóg. Nogi miałem w tym czasie mocno spuchnięte, ropiały i gniły. Mięso odpadało płatami. Nie mogłem wytrzymać z bólu. Krzyczałem i wyłem jak zwierzę. (Ryszard Izydor Szyma)

- badania dotyczące zgorzeli. Zeznanie Herthy Oberheuser: "Pierwszy eksperyment jaki przeprowadziliśmy był próbą przeniesienia przy pomocy bakteri zgorzeli gazowej na zdrowe kobiety (...) Robiło się to przez wkładanie ciał obcych, jak np. drewno (...) Według mnie tylko trzy kobiety zmarły z tego powodu. Jako przyczynę śmierci stwierdziliśmy zaburzenia krążenia"

- prowadzone były także badania nad specjalnym rodzajem nabojów do broni. Relacja jednego z lekarzy przeprowadzających eksperyment (Mrugowsky): "Po 20 do 25 minutach wystąpił niepokój ruchowy i lekki ślinotok. Po 40 do 45 minutach ślinotok wzmógł się. Zatruci często przełykali ślinę, później ślinotok był tak silny, że nie mogli go opanować. Z ust wypływała im pieniąca się ślina. Następnei pojawiły się odruchy wymiotne i wymioty. Po 58 minutach nie dało się już wyczuć tętna u dwóch osób doświadczalnych, tętno trzeciej wynosiło siedemdziesiąt sześć uderzeń (...) Po 65 minutach u zatrutych brak odruchów kolanowych i odruchów ze ścięgna Achillesa. U dwóch z nich brak także odruchów brzusznych. U trzeciego odruchy brzuszne jeszcze występowały, dolne zanikły. Po około 90 minutach jedna z osób doświadczalnych znów zaczęła głęboko oddychać, towarzyszył temu wzmagający się niepokój ruchowy. Następnie oddech stał się płytszy, równocześnie pojawiły się nudności. Jeden z zatrutych na próżno próbował zwymiotować. Aby spowodować wymioty włożył sobie głęboko do gardła cztery palce, aż po stawy proksymalne. Jego twarz poczerwieniała.

Pozostałe dwie osoby doświadczalne już wcześniej zbladły na twarzy. Wszystkie inne symptomy były takie same. Niepokój ruchowy wzrósł później tak bardzo, że zatruci wstawali, rzucali się na ziemię, wywracali oczami, wykonywali bezładne ruchy rękami i ramionami. W końcu niepokój ustąpił, źrenice rozszerzyły się maksymalnie, skazani leżeli spokojnie. U jednego z nich zaobserwowałem skurcz żwaczy i wydalenie moczu. Śmierć nastąpiła w 121, 123 i 129 munut po strzale"

- testowano także specjalny rodzaj kiełbasy, której składnikami były substancje chemiczne ze ścieków oraz celuloza. Powodowało to u 70-80% wieźniów śmierć w wyniku schorzenia jelit. Kiełbasy tej nie ruszały nawet psy.

- wieźniowie dostawali także w udo zastrzyki z płynu, który zawierał naftę. Wynikiem były brudnoczerwone, następnie fioletowe z czarnymi brzegami rany. Wydostaje się z nich ciecz o kolorze brązowym i zapachu nafty.

- doświadczenia odnośnie symulowania żółtaczki przy pomocy kawsu pikrynowego. Relacja więźnia Jacoba Groena: "Dostawałem go w formie pudru na chlebie, dawka była stopniowo zwiększana (...) Zaaplikowany gaz pikrynowy spowodował oparzenia wewnętrzne ust i przewodu pokarmowego, poza tym wywołał utratę głosu. Moja skóra na całym ciele przybrała żółty kolor"

 

Na podstawie:

E. Klee, Auschitz. Medycyna III Rzeszy i jej ofiary, Kraków 2005

Tekst pochodzi z bloga

Nieznana Historia