JustPaste.it

ZUS i OFE w kryzysie, czyli co będzie z naszą emeryturą

Przeczytajcie jak ZUS i OFE radziły sobie w czasach kryzysu.

Przeczytajcie jak ZUS i OFE radziły sobie w czasach kryzysu.

 

Pamiętacie stary dowcip o Lechu Wałęsie? W telewizji Wałęsa, w prasie Wałęsa, w radiu Wałęsa. Aż boję się otworzyć lodówkę... Aby go uaktualnić, powinniśmy zamiast o byłym prezydencie Polski mówić o „kryzysie”.

W telewizji kryzys, w prasie kryzys, w radiu kryzys, aż strach pomyśleć co w lodówce...

W przeciągu 2008 i 2009 roku kryzys stał się najpopularniejszym w naszym kraju sloganem, na dźwięk którego każdy poważnieje i z przerażeniem oczekuje złych wieści.

Pracodawcy tłumaczą swoim pracownikom, że ich pensje ulegną znaczącemu uszczupleniu. Kto temu winien? Jak to kto - kryzys! Politycy swoją nieudolność i słabe wyniki gospodarcze zrzucają na kogo? Na kryzys! Dochodzi nawet do tego, że artyści złorzeczą na kryzys, obwiniając go za kiepskie wyniki sprzedaży swoich dzieł.
Co pozostaje nam, zwykłym szarym obywatelom?
Uzbroić się w cierpliwość i spokojnie czekać na emeryturę. Tylko że ta też nie jest już taka pewna...

Spójrzmy jak na to całe zamieszanie z kryzysem, zareagował ZUS i Otwarte Fundusze Emerytalne.

ZUS – poważny problem i dyskusyjne pomysły rządu

ZUS ma poważny problem. Jego kondycja jest tak zła, jak nigdy dotychczas. Różnica między wartością świadczeń wypłacanych przez ZUS, a wpływami ze składek osiągnęła poziom krytyczny.

Chcecie konkretów? Oto one - na około 7 milionów emerytów w 2009 roku państwo powinno przeznaczyć około 139 miliardów złotych, podczas gdy wpływająca składka to tylko 73,5 miliardy. To o 11 miliardów złotych mniej niż w 2008 roku. Deficyt, dotychczas niegroźny, wynosi aż 65,5 miliardów złotych. Co to oznacza? Ano załamanie systemu świadczeń.

Już w czerwcu 2010 roku emeryci mogą nie otrzymać swoich pieniędzy.

Zastanawiacie się zapewne jakie rozwiązanie tego problemu zaproponował rząd? Czymś trzeba przecież załatać rosnącą w zastraszającym tempie dziurę budżetową.

Receptą miało być wydłużenie wieku emerytalnego. Mówi się o tym od dawna – ale ministerstwo pracy w rządzie PO-PSL zapowiedziało, że na razie tej zmiany rząd nie wprowadzi. To zrozumiałe, bo sytuacja na rynku pracy (wysokie bezrobocie) nie sprzyja znaczącemu zwiększeniu liczby zatrudnionych.

Minister pracy Jolanta Fedak wpadła jednak na pewien pomysł. Najpierw ogłosiła wszem i wobec, że powinniśmy rozważyć obniżenie składki do OFE z 7 do 2 procent. Potem zaś zaproponowała, abyśmy inwestowali w II filarze 3 procent naszego podatku.

Każdy Polak odkłada dziś 19,5 procent ze swojej pensji na przyszłą emeryturę. Część z tych pieniędzy idzie do ZUS (12,2 procent), a reszta (7,3 procent) do prywatnych Otwartych Funduszy Emerytalnych.

Według pani minister Fedak, którą poparł minister finansów Jacek Rostowski, należałoby obniżyć składki, które wpłacamy do OFE. Politycy chcą więc ratować budżet kosztem naszych emerytur. Sceptycy twierdzą, że w rezultacie nadal płacilibyśmy tyle samo, ale nasze emerytury spadłyby nawet o jedną czwartą.
Pomysł spotkał się z krytyką ekspertów i zwykłych podatników. Z badania przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinie dla Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych wynika, że Polacy nie chcą obniżki składki do OFE. Klientów funduszy pytano również o to, jak powinna być     dzielona składka między OFE a ZUS. Najwięcej, bo 33 proc., badanych jest za równym podziałem emerytalnej składki. 29 proc. chciałoby, żeby więcej pieniędzy szło do funduszy, a 12 proc. oddałoby wszystko do OFE. Tylko w ZUS-ie chciałoby oszczędzać     na starość     5 proc. ankietowanych. Te wyniki są wystarczającym komentarzem do propozycji rządu.
    
OFE nadrabiają zaległości

W okresie kryzysu w roku 2008 wartość zysku wypracowanego przez OFE spadła o połowę. Dziś jednak widać, że po roku OFE bardzo wiele odrobiły. Dlatego trzeba je oceniać za cały okres działania. Do 2007 roku wypracowały tak dobre wyniki, że kryzys je uszczuplił, ale nie zjadł – twierdzi Ewa Lewicka, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.

Innego zdania jest, przywoływana już wcześniej przeze mnie, pani minister pracy w rządzie Donalda Tuska - Joanna Fedak. Według niej OFE źle inwestują nasze pieniądze i pozwalają sobie na zbyt dużą ekstrawagancję, która w czasie kryzysu jest co najmniej ryzykowna.

Zastanawiacie się zapewne jak jest naprawdę.
    Prawda leży po środku. Gdy giełda tonie, inwestorzy dostają po głowie. Faktem jest, że straty, które z powodu kryzysu odnotowały OFE, to ponad 20 miliardów złotych. Faktem jest jednak także i to, że otwarte fundusze emerytalne nie mogą inwestować     więcej niż 40 procent pieniędzy przyszłych emerytów w spółki giełdowe, czyli te najbardziej ryzykowne. Jest to pewne zabezpieczenie.
    Poza tym według danych z końca października 2009 roku mimo kryzysu finansowego dzięki OFE przyszli emeryci po 10 latach mają na swoich kontach średnio o 5,5 tys. zł więcej, niż wpłacili.
    Inny sposób na kryzys to zmniejszenie w  portfelach liczby akcji spółek notowanych na giełdzie. Wydaje się to rozsądne, ponieważ zredukowało ryzyko związane z wahaniami notowań. Postąpiło tak np. PZU, które posiadało akcje 83 spółek notowanych na giełdzie i zmniejszyło swoje zaangażowanie do 69 spółek.  
Kryzys wywołał także zwiększony ruch transferowy wśród klientów OFE. Jak wygląda w tym roku lojalność klientów? Najlepiej wypadają pod tym względem trzy największe fundusze: PZU, ING oraz Aviva. Potwierdza to prostą zasadę – klienci wolą stabilne i duże fundusze. Nie chcą zaś ryzykować i inwestować swoich pieniędzy w niepewnych OFE, które chwilowo są na topie. Rekordowa wartość salda transferowego, która przekroczyła 170,6 mln złotych, odnotowało PZU.

Rosnąca liczba transferów sprawiła, że resort pracy zaproponował zmianę zasad zapisywania się do funduszy. Chodzi o wyeliminowanie z tego procesu akwizytorów. Byłoby to z pewnością skuteczne rozwiązanie. Pomysł wywołał jednak sprzeciw większości funduszów (poparły go tylko trzy największe).

Dużym graczom kryzys nie straszny

Nie może być tak, że ktoś przechodzi na emeryturę po tąpnięciu na giełdzie i dostaje z OFE 14 zł emerytury, bo miał pecha. Taki system emerytalny przypomina raczej rosyjską ruletkę niż zabezpieczenie na starość – twierdzi pani minister Fedak i tutaj trudno się z nią nie zgodzić, choć zapomina, że to nasz rząd jak zwykle „zapomniał” o zapisanej 10 lat temu w ustawie o OFE potrzebie stworzenia bezpiecznych funduszy dla starszych i do dziś nie wie na jakich zasadach mają te emerytury być wypłacane .

Kryzys się jednak kiedyś skończy, ale za kilka lat może przyjść kolejny. Ważne aby nasz fundusz był i odpowiednio duży i odpowiedzialny w inwestowaniu, tak aby żadne gospodarcze zawirowania nie były mu straszne.