JustPaste.it

... spotkanie ...

przyszłam tu dzisiaj spotkać Niedzielę ...

wysprzątałam z ponurości -pokój mailowy -, na stole rozłożyłam obrus gościnności i postawiłam herbatę w srebrnym imbryku parującą swoim ciepłem ...
Cisza... jak zawsze natychmiast się przysiadła ... na kogoś jeszcze czekamy ? - spytała racząc się pierwszym łykiem przyniesionej przeze mnie herbaty ...

już miałam odpowiedzieć skąd ten nastrój oczekiwania ... kiedy od strony drzwi dobiegł nas odgłos pukania >>>>>>>>>>>>>>>>>

wprawdzie spodziewam się Niedzieli ale Ona zwykle nie puka, przychodzi do mnie nie czując się gościem >>>>>>>>>>>>>>>>>
otwieram więc drzwi ... zdziwienie ... w drzwiach stoi Pierrot, kłania się teatralnym gestem ... , na który nieśmiało odpowiadam ... przechodzi obok, Jego atłasowy strój delikatnie owiewa moją postać ...
siada przy stole jakby bywał tu co tydzień, uśmiecha się do Ciszy i badawczo wpatruje się we mnie swoimi smutnymi oczami ...
nieco stremowana nalewam kolejną filiżankę herbaty i stawiam przed moim Gościem ...

dziwne to spotkanie ... siedzimy razem przy stole Cisza, Pierrot i ja ... popijamy herbatę, przyglądamy się sobie, a raczej ja uważnie obserwuję Jego ....
.... ta twarz taka smutna, a promienna bielą mąki jaką rozsypałam przed podaniem obiadu , na twarzy łezka w kształcie ziarnka czarnej kawy przygotowanej do popołudniowego ciasta, ten strój obszerny bez żadnego śladu zagniecenia jakimkolwiek wydarzeniem, trzy czarne duże guziki niczym ,,ranek", ,,popołudnie", ,,wieczór " i piękny sztywny kołnierz, który odcisnął na szyi ślad, swoim idealnym kołem przypominającym jednostajność ...
moje przemyślenia przerywa dźwięczny, teatralnie brzmiący głos Pierrota :
... co z Tobą ? ... jesteś zdziwiona moją obecnością ? ... przecież chciałaś się ze mną spotkać - tak, to ja ... mam na imię Niedziela