JustPaste.it

Benedykt XVI – namiestnik Boga?

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia prezentuję Państwu mój wiersz o Bogu i zapowiadany artykuł o Benedykcie XVI

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia prezentuję Państwu mój wiersz o Bogu i zapowiadany artykuł o Benedykcie XVI

 

ALLACH I PAN – WIZYTA II

 Był graczem zawołanym, niezmiernie to lubił,

Grał nawet z samym sobą, ciągle się tym chlubił.

Kiedy kończył grę jedną, wnet zaczynał drugą,  

Bo był mocno znużony bezczynnością długą,

Którą wielce odczuwał po świata tworzeniu,

Więc „Raj” z Ziemi uczynił ku serca krzepieniu.

 

A serce było jego, więc radość ogromna

Spływała nań obficie, gdy ludność bezbronna

Cierpienia jej zadane znosząc, ustawicznie

Modliła się do niego, a śpiewając ślicznie

Prosiła…

 

A kości miał z piszczeli, równo ociosane,

Oczka zaś na ich ściankach ogniem wypalane,

A ogień był piekielny, skazańców piszczele,

A do tego w swych kościach chciał widzieć niedzielę.

Dzień święty…

 

Bo był już katolikiem, Syn po ziemi chodził.

Syn, którego on, Pan Bóg, w swej dobroci spłodził,

(Lecz Syn nie chodził zawsze i nie chodził wszędzie,

Pieniędzy nie zbierał jak ksiądz po kolędzie.

Był skromny…)

 

Więc dzień odpoczynku niedziela znaczyła,

Suma oczek naprzeciw siódemką więc była,

Świętować go kazał, pracy się nie imać,

Modlić się i pościć, na niego nie zżymać.

Uwielbiać…

 

Tymczasem Wielki Allach światu się objawił

I też po objawieniu kościami się bawił,

I wcale nie próżnował, nie rzucał tak sobie.

Rzucał na wschód i zachód ręce męcząc obie,

A swoje imperium powiększając wszędzie,

Pana zainteresowanie wzbudził więc w tym względzie.

 

Od samego początku Allacha skłonności

Znał przecież doskonale i szykował kości,

Lecz do końca nie wiedział, czy to gracz prawdziwy

Z różnymi grywał bogi, różne wyprawiali dziwy.

Teraz już przekonany o jego zdolnościach

Uznał go za partnera, też dobrego w kościach.

 

Kubki więc nowe stawia i kości w nie kładzie

Przesuwa je po stole niczym długiej ladzie,

Sługi swe śle po niego, do siebie zaprasza,

Do gry wspólnej… już się nie rozprasza

Grą samotną…

 

Grywali więc razem, obaj to lubili,

Nie chcieli się nudzić, obaj wielcy byli,

Rzucali więc kości na lewo i prawo,

Ręce zacierali, rozmawiali żwawo

Przy tym…

 

A rzuciwszy je na stół, wnet patrzyli snadnie

Kto wygrał, kto zaś przegrał, co komu przypadnie.

Raz jeden, a raz drugi lepszy w kościach bywał,

Czasem Pan, czasem Allach batalie wygrywał

Na ziemi…

 

Żaden nie był wielki, żaden nie był mały,

Bo oczka czy figury ciągle się zmieniały.

Gdy Allach grał samotnie kalifaty godząc

Lub waśniąc między sobą, w ich krwi wtedy brodząc,

Był szczęśliwy…

 

To samo czynił Pan Bóg – królestwa rozdzielał,         

Jednym je nadawał, drugim je odbierał,

Po komnacie chodził, brodę swoją gładził,

Wtedy był już spokojny, nikomu nie wadził.

Był sobą…

 

Rządzili samowładnie, bezkarnie i w chwale,

W chwili uniesienia, w gniewie, czasem w szale.

Kości się toczyły, ciągle były w ruchu,

Więc ciągle wymagali od ludzi posłuchu

I wielbienia…

 

Grą tą zadawane ziemianom cierpienia

Bywały stokroć gorsze od chwil zapomnienia,

Które im się zdarzały. Miało być odwrotnie…

Zwano ich Bogami… Tak było przewrotnie…

Z nawyku…

 

O, dawni Bogowie! Czy jeszcze widzicie

Co dzieje się na świecie? Czy jeszcze dzierżycie

Władzę dawną?

Bo tęskno mi za nią i za praw waszymi,

Za Światowidem, Mitrą, bogami innymi

Zaklętymi w posągi wykute w marmurze, 

Nie za watykańskim – objawianym w murze

Zamokłym…

    W  świecie  który  znamy,  świecie  materialnym,  wszystko  jest  dualistyczne.  Jest  tutaj  plus  i  minus,  rodzaj  żeński  i  męski  czyli  samica  i  samiec,  gwiazda  która  wypromieniowuje  swoją  energię  i  czarna  dziura,  która  w  całości  energię  pochłania.  Jest  materia  i  antymateria.  Jest  jeszcze  świat  pozamaterialny,  też  dualistyczny.  On  również  jest  naszym  codziennym  światem,  w  którym  niezależnie  od  siebie  króluje  dobro  i  zło.  Te  dwa  światy,  to  rzeczywistość  w  której  żyjemy.  Od  niej  nie  ma  ucieczki.  Człowiek  przynależący  do  jakiegoś  systemu  religijnego,  zgodnie  z  jego  doktryną  (mam  tu  na  myśli  tylko  islam  i  chrześcijaństwo)  przeniesie  się  po  śmierci  w  świat  wiecznego  przetrwania*  i  tam  w  zależności  od  swych  ziemskich  czynów  osiągnie  wieczny  i  niezmienialny  stan  szczęścia  lub  cierpienia.  Wielu  z  nas  akceptuje  tak  prymitywnie  przedstawioną  doktrynę.        

     Z  historii  wiemy,  że  nie  było  na  świecie  dnia  bez  rozlewu  krwi,  gwałtów,  wszelkiego  rodzaju  niesprawiedliwości  i  kataklizmów  natury.  Z  drugiej  strony  religia  chrześcijańska  mówi  nam,  że  wszystko  co  istnieje  na  Ziemi  jest  zależne  od  Wszechmogącego.  To  on  stworzył  wszechświat  i  zaświaty,  czyli  swoje  niebo  i  piekło  do  którego  strącił  Szatana,  a  potem  stworzył  człowieka  na  swój  obraz  i  podobieństwo.  Można  tylko  ubolewać  nad  tym,  że  to  zrobił,  i  że  na  swój  wzór  i  podobieństwo  stworzył  człowieka,  ale  cóż….  Tutaj,  na  ziemi  nic  nie  dzieje  się  bez  jego  woli,  a  więc  zgodnie  z  tą  teoria  wojny  to  również  przejaw  jego  działalności.  II  Wojna  Światowa  była  największą  ze  znanych  nam  ziemskich  wojen.  Rozpoczęły  ją  Niemcy  pod  wodzą  Adolfa  Hitlera.  Hitler  nie  jest  wyjęty  spod  jego  wszechdziałania  i  wszechkontroli,  więc  nie  może  występować  jako  ktoś  inny,  tylko  jako  przedstawiciel  tego  samego  Boga,  który  go  stworzył.  W  moim  odczuciu  Hitler  jest  utożsamieniem  istniejących  od  zarania  dziejów  wojen  choćby  dlatego,  że  jego  żołnierze  mieli  na  klamrach  pasów  napis:  „Gott  mit  uns”¹  i  taka  była  też  dewiza  Niemiec.  Poza  tym  Papież  Pius  XII,  którego  teraz  na  siłę  się  wybiela,  błogosławił  na  Placu  św.  Piotra  jedną  z  jego  kompanii. 

     Drugą  stroną  konfliktu  jest  wcielony  w  Józefa  Stalina  Lucyfer.  W  przywykłym  do  kreacjonizmu  świecie  ludzi,  teoria  ewolucjonizmu  jest  popularna  jedynie  w  śród  osób  wykształconych  lub  w  ZSSR  i  jego  satelitach  gdzie  obalono  Pana  Boga  i  wyeliminowano  świat  pozamaterialny.  Powinniśmy  wiedzieć,  że  świat,  który  nie  godził  się  na  bezbożny  socjalizm,  teraz  szybkim  krokiem  wraca  do  kreacjonizmu.  Coraz  częściej  wydaje  się  książki  pro-religijne,  próbuje,  a  właściwie  tłumaczy  Piusa  XII,  który  popierał  katolickich  Chorwatów  mordujących  w  czasie  II  Wojny  Światowej  prawosławnych  Serbów,  który  popierał  krucjatę  Mussoliniego  do  prawosławnej  Etiopii,  który  rządził  państwem  zajmującym  się  po  wojnie  przerzutem  wysokich  rangą  członków  Waffen-SS,  popularnych  SS-manów,  do  krajów  dla  nich  bezpiecznych.  Był  zatem  poplecznikiem  morderstw,  w  tym  morderstw  zbiorowych.  W  przerzutach  Waffen-SS  nie  bez  znaczenia  była  rola  kardynała  Giovanni Montiniego,  późniejszego  Papieża  Pawła  VI.  Przed  nim  był  Jan  XXIII  (Angelo Giuseppe Roncalli – ekumenista,  a  po  Pawle  VI,  Jan  Paweł  I  (Albino Luciani) – miotła  do  wymiatania  watykańskich  brudów.  Ale  Pan  Bóg  nie  pozwolił  mu  wymieść  swoich  śmieci – lubi  brud – dlatego  ten  papież  żył  tylko  33  dni,  a  potem  go  otruto.  Brudy  musiały  pozostać,  bo  taki  jest  świat  Pana  Boga,  a  On  nie  godzi  się  na  żadne  pozytywne  zmiany.  Po  nim  papieżem  został  Karol  Wojtyła – Breżniew  Watykanu** – a  poza  Watykanem  świątobliwy  Jan  Paweł  II,  który  powiększył  watykańskie  brudy  do  kolosalnych  rozmiarów.  Od  czasów  Piusa  XII  było  już  4-ch  papieży,  a  Benedykt  XVI  jest  5-tym. 

     Kiedy  wybuchła  wojna  Josef  Ratzinger  miał  lat  12.  Niby  nikt  z  jego  najbliższej  rodziny  nie  zgadzał  się  z  nazizmem,  ale  młody  Josef,  tak  jak  i  jego  brat  należeli  do  Hitlerjugend.  Hitler  działał.  Rozprzestrzenił  zawieruchę  wojenną  po  całej  Europie  i  w  krótkim  czasie  znalazł  się  pod  Moskwą.  Był  już  20  km  od  Kremla.    Prawdopodobnie  wtedy  w  Stalina  wcielił  się  sam  Lucyfer,  przeciwnik  Pana  Boga,  i  przez  niego  stworzony.  To  On  kazał  Stalinowi,  aby  ten  powiedział  swoim  najbliższym  współpracownikom,  „ani  kroku  w  tył”.  Rozkaz  wykonano  i  Moskwa  nie  została  obroniona.  Była  to  największa  bitwa  II  Wojny  Światowej,  a  potem  przyszedł  czas  na  Stalingrad,  gdzie  Lucyfer  również  zatrzymał  Oddziały  Boga.  Stalin  z  wcielonym  w  siebie  Lucyferem  bez  skrupułów  poświęcał  swoich  ludzi.  Robił  to  już  wcześniej,  ale  wtedy  za  podszeptem  Pana,  Boga  Wszechmogącego,  który  stworzył  niebo  i  ziemię,  i  który  marksistowskie  powiedzenie  byt  kształtuje  świadomość  chciał  przedstawić  wszystkim  w  innym  znaczeniu.  Chciał  pokazać,  że  byt  kształtuje  świadomość,  ale  tylko  byt  stworzony  przez  niego,  a  nie  jakiś  byt  lucyferowski.  Zatem  za  jego  podszeptem  Stalin  spowodował  głód  na  bezbożnej  Ukrainie.  Pan  Bóg  jest  przecież  katolikiem! 

     W  końcu  armie  lucyferowskie  dotarły  do  Berlina.  Z  drugiej  strony  nadciągały  armie  półboga  Jahwe.  Mówi  się,  że  30  kwietnia 1945, Hitler  popełnił  samobójstwo.  Jako  wcielony  Bóg  być  może  poszedł  prosto  do  nieba,  ale  znając  Pana  Boga  z  kościelnych  ambon  i  religijnych  nauk  można  domniemywać,  że  tak  nie  było.  Hitler  nie  mógł  popełnić  samobójstwa.  Pan  Bóg  nigdy  by  na  to  nie  przystał. 

     W  Berlinie  rozgościli  się  przedstawiciele  Lucyfera.  Wojna  się  skończyła.             

     W  czasie  wojny,  w  roku  1943  Josef  Ratzinger  miał  16  lat  i  został  wcielony  do  oddziałów  obrony  przeciwlotniczej.  Zapewne  uczył  się  tam  obsługi  dział  szybkostrzelnych  i  kopania  rowów  przeciwlotniczych,  a  potem,  pod  koniec  wojny  budowy  umocnień  przeciwpancernych.  Kiedy  wojna  miała  się  już  ku  końcowi,  młody  Ratzinger  zdezerterował.

     Czasy  powojenne  były  już  inne.  Jeszcze  w  1945  r.  wstąpił  do  seminarium  duchownego,  a  potem  kariera  przebiegała  już  normalnym  torem.  Po  latach  został  papieżem.  Ale  został  nim  tylko  dlatego,  że  w  II  Wojnie  Światowej  Lucyfer  był  silniejszy  od  Pana  Boga  Wszechmogącego,  który  mimo  swojej  wszechmocy  nie  zdołał  pokonać  Lucyfera. 

     Jaki  byłby  scenariusz  wydarzeń  gdyby  Pan  Bóg  Wszechmogący  naprawdę  okazał  się  Wszechmogący?  Otóż  Lucyfer  przegrałby  bitwę  pod  Moskwą  i  Stalingradem,  a  Pan  Bóg  zatrzymałby  się  na  zachodnim  wybrzeżu  Pacyfiku.  Stamtąd  pomaszerowałby  prawdopodobnie  na  południe.  Mając  już  pod  dostatkiem  surowców  nie  musiałby  zbytnio  obawiać  się  jahwistów***,  a  sama  wojna  przeciągnęłaby  się  o  dobrych  kilka  lat.  Przerzucona  w  rejon  Normandii  część  oddziałów  von  Paulusa  i  von  Mansteina  wspomogłyby  Rundstedta  i  desant  Eisenhowera  nie  spełniłby  zadania.  Wówczas  Ratzinger  nie  mógłby  zdezerterować,  bo  nie  byłoby  dokąd  i  chociaż  był  wtedy  jeszcze  młody,  i  we  własnym  kraju,  to  w  kurczącej  się  armii  z  pewnością  awansowałby  zostając  z  czasem  generałem  Wermachtu – jest  przecież  zdolny,  a  poza  tym  kto  wie  gdzie  by  go  wojna  zaniosła?  Może  zamiast  obsługiwać  szybkostrzelne  działa  przeciwlotnicze  sam  byłby  lotnikiem  i  latał  pod  niebem  Pana  Boga  bombardując  stamtąd  lucyferowskie  miasta?  A  może  na  dalekim  wschodzie  (zanim  zostałby  generałem)  na  rozkaz  przełożonych  rozstrzeliwałby  jeńców  radzieckich  czy  chińskich? 

     To,  że  nie  został  generałem,  a  papieżem,  zawdzięcza  Lucyferowi.  Kim  zatem  jest  Benedykt  XVI – Josef  Ratzinger – namiestnikiem  Boga  czy  Szatana?  Zgodnie  z  tym  co  doniosła  „Swora”  jest  człowiekiem,  który  nie  mówi  prawdy.  „Swora”  donosi,  że  w  Ziemi  Świętej  rzecznik  Stolicy  Apostolskiej,  Federico  Lombardi  oznajmił,  że  Benedykt  XVI – Josef  Ratzinger,  nigdy  nie  był  w  Hitlerjugend,  natomiast  w  „Wikipedii”  czytamy,  że  był  członkiem  tej  organizacji.  Czyżby  rzecznik  Federico  Lombardi  nie  orientował  się  w  przeszłości  obecnego  papieża?  A  może  ktoś  tu  nie  mówi  prawdy?  Trzydziesto  trzy  guziczkowi,  przedstawiciele  Watykanu,  wikariusze  Syna  prawdy  nie  mówią.  Kiedy  w  Hiszpanii  doszła  do  władzy  partia  socjalistyczna  zwróciła  się  do  Watykanu,  aby  ten  zajął  się  umierającymi  z  głodu  dziećmi  i  wreszcie  powiedział  światu  prawdę  o  Chrystusie.  Czyżby  była  ona  inna  niż  ta  głoszona  przez  Watykan?  

 

  ¹  „Gott  mit  uns” –  Bóg  z  nami.  Zaczerpnięta ze Starego Testamentu dewiza

     pojawiła się w historii Niemiec po raz pierwszy w roku 1440 jako dewiza

     brandenburskiego orderu Łabędzia z okazji nadania mu statutów. Przy swej

     proklamacji na "króla w Prusiech" Fryderyka I kurfirst Fryderyk III wybrał ją jako

     dewizę nowego królestwa. Używana była na sztandarach wojskowych i w detalach

     umundurowania armii pruskiej i później niemieckiej, zarówno sił zbrojnych II Rzeszy,

     Reichswehry w Republice Weimarskiej jak Wehrmachtu w III Rzeszy. Widniała także

     na niektórych pruskich orderach.

.

 

Zaczerpnięte  zwroty:

1.  Przetrwanie  pośmiertne – prof.  T.  Kotarbiński

2.  Breżniew  Watykanu – Legaba.pl

3.  Jahwista – M.  Agnosiewicz,  Racjonalista.pl

 

Literatura:

1. Święte  przymierze – Eric  Frattini

2.  Wikipedia

3.  Sfora – Internet

 

Literatura:

1. Święte  przymierze – Eric  Frattini

2.  Wikipedia

3.  Sfora – Internet