Z okazji Świąt Bożego Narodzenia prezentuję Państwu mój wiersz o Bogu i zapowiadany artykuł o Benedykcie XVI
ALLACH I PAN – WIZYTA II
Był graczem zawołanym, niezmiernie to lubił,
Grał nawet z samym sobą, ciągle się tym chlubił.
Kiedy kończył grę jedną, wnet zaczynał drugą,
Bo był mocno znużony bezczynnością długą,
Którą wielce odczuwał po świata tworzeniu,
Więc „Raj” z Ziemi uczynił ku serca krzepieniu.
A serce było jego, więc radość ogromna
Spływała nań obficie, gdy ludność bezbronna
Cierpienia jej zadane znosząc, ustawicznie
Modliła się do niego, a śpiewając ślicznie
Prosiła…
A kości miał z piszczeli, równo ociosane,
Oczka zaś na ich ściankach ogniem wypalane,
A ogień był piekielny, skazańców piszczele,
A do tego w swych kościach chciał widzieć niedzielę.
Dzień święty…
Bo był już katolikiem, Syn po ziemi chodził.
Syn, którego on, Pan Bóg, w swej dobroci spłodził,
(Lecz Syn nie chodził zawsze i nie chodził wszędzie,
Pieniędzy nie zbierał jak ksiądz po kolędzie.
Był skromny…)
Więc dzień odpoczynku niedziela znaczyła,
Suma oczek naprzeciw siódemką więc była,
Świętować go kazał, pracy się nie imać,
Modlić się i pościć, na niego nie zżymać.
Uwielbiać…
Tymczasem Wielki Allach światu się objawił
I też po objawieniu kościami się bawił,
I wcale nie próżnował, nie rzucał tak sobie.
Rzucał na wschód i zachód ręce męcząc obie,
A swoje imperium powiększając wszędzie,
Pana zainteresowanie wzbudził więc w tym względzie.
Od samego początku Allacha skłonności
Znał przecież doskonale i szykował kości,
Lecz do końca nie wiedział, czy to gracz prawdziwy
Z różnymi grywał bogi, różne wyprawiali dziwy.
Teraz już przekonany o jego zdolnościach
Uznał go za partnera, też dobrego w kościach.
Kubki więc nowe stawia i kości w nie kładzie
Przesuwa je po stole niczym długiej ladzie,
Sługi swe śle po niego, do siebie zaprasza,
Do gry wspólnej… już się nie rozprasza
Grą samotną…
Grywali więc razem, obaj to lubili,
Nie chcieli się nudzić, obaj wielcy byli,
Rzucali więc kości na lewo i prawo,
Ręce zacierali, rozmawiali żwawo
Przy tym…
A rzuciwszy je na stół, wnet patrzyli snadnie
Kto wygrał, kto zaś przegrał, co komu przypadnie.
Raz jeden, a raz drugi lepszy w kościach bywał,
Czasem Pan, czasem Allach batalie wygrywał
Na ziemi…
Żaden nie był wielki, żaden nie był mały,
Bo oczka czy figury ciągle się zmieniały.
Gdy Allach grał samotnie kalifaty godząc
Lub waśniąc między sobą, w ich krwi wtedy brodząc,
Był szczęśliwy…
To samo czynił Pan Bóg – królestwa rozdzielał,
Jednym je nadawał, drugim je odbierał,
Po komnacie chodził, brodę swoją gładził,
Wtedy był już spokojny, nikomu nie wadził.
Był sobą…
Rządzili samowładnie, bezkarnie i w chwale,
W chwili uniesienia, w gniewie, czasem w szale.
Kości się toczyły, ciągle były w ruchu,
Więc ciągle wymagali od ludzi posłuchu
I wielbienia…
Grą tą zadawane ziemianom cierpienia
Bywały stokroć gorsze od chwil zapomnienia,
Które im się zdarzały. Miało być odwrotnie…
Zwano ich Bogami… Tak było przewrotnie…
Z nawyku…
O, dawni Bogowie! Czy jeszcze widzicie
Co dzieje się na świecie? Czy jeszcze dzierżycie
Władzę dawną?
Bo tęskno mi za nią i za praw waszymi,
Za Światowidem, Mitrą, bogami innymi
Zaklętymi w posągi wykute w marmurze,
Nie za watykańskim – objawianym w murze
Zamokłym…
W świecie który znamy, świecie materialnym, wszystko jest dualistyczne. Jest tutaj plus i minus, rodzaj żeński i męski czyli samica i samiec, gwiazda która wypromieniowuje swoją energię i czarna dziura, która w całości energię pochłania. Jest materia i antymateria. Jest jeszcze świat pozamaterialny, też dualistyczny. On również jest naszym codziennym światem, w którym niezależnie od siebie króluje dobro i zło. Te dwa światy, to rzeczywistość w której żyjemy. Od niej nie ma ucieczki. Człowiek przynależący do jakiegoś systemu religijnego, zgodnie z jego doktryną (mam tu na myśli tylko islam i chrześcijaństwo) przeniesie się po śmierci w świat wiecznego przetrwania* i tam w zależności od swych ziemskich czynów osiągnie wieczny i niezmienialny stan szczęścia lub cierpienia. Wielu z nas akceptuje tak prymitywnie przedstawioną doktrynę.
Z historii wiemy, że nie było na świecie dnia bez rozlewu krwi, gwałtów, wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości i kataklizmów natury. Z drugiej strony religia chrześcijańska mówi nam, że wszystko co istnieje na Ziemi jest zależne od Wszechmogącego. To on stworzył wszechświat i zaświaty, czyli swoje niebo i piekło do którego strącił Szatana, a potem stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Można tylko ubolewać nad tym, że to zrobił, i że na swój wzór i podobieństwo stworzył człowieka, ale cóż…. Tutaj, na ziemi nic nie dzieje się bez jego woli, a więc zgodnie z tą teoria wojny to również przejaw jego działalności. II Wojna Światowa była największą ze znanych nam ziemskich wojen. Rozpoczęły ją Niemcy pod wodzą Adolfa Hitlera. Hitler nie jest wyjęty spod jego wszechdziałania i wszechkontroli, więc nie może występować jako ktoś inny, tylko jako przedstawiciel tego samego Boga, który go stworzył. W moim odczuciu Hitler jest utożsamieniem istniejących od zarania dziejów wojen choćby dlatego, że jego żołnierze mieli na klamrach pasów napis: „Gott mit uns”¹ i taka była też dewiza Niemiec. Poza tym Papież Pius XII, którego teraz na siłę się wybiela, błogosławił na Placu św. Piotra jedną z jego kompanii.
Drugą stroną konfliktu jest wcielony w Józefa Stalina Lucyfer. W przywykłym do kreacjonizmu świecie ludzi, teoria ewolucjonizmu jest popularna jedynie w śród osób wykształconych lub w ZSSR i jego satelitach gdzie obalono Pana Boga i wyeliminowano świat pozamaterialny. Powinniśmy wiedzieć, że świat, który nie godził się na bezbożny socjalizm, teraz szybkim krokiem wraca do kreacjonizmu. Coraz częściej wydaje się książki pro-religijne, próbuje, a właściwie tłumaczy Piusa XII, który popierał katolickich Chorwatów mordujących w czasie II Wojny Światowej prawosławnych Serbów, który popierał krucjatę Mussoliniego do prawosławnej Etiopii, który rządził państwem zajmującym się po wojnie przerzutem wysokich rangą członków Waffen-SS, popularnych SS-manów, do krajów dla nich bezpiecznych. Był zatem poplecznikiem morderstw, w tym morderstw zbiorowych. W przerzutach Waffen-SS nie bez znaczenia była rola kardynała Giovanni Montiniego, późniejszego Papieża Pawła VI. Przed nim był Jan XXIII (Angelo Giuseppe Roncalli – ekumenista, a po Pawle VI, Jan Paweł I (Albino Luciani) – miotła do wymiatania watykańskich brudów. Ale Pan Bóg nie pozwolił mu wymieść swoich śmieci – lubi brud – dlatego ten papież żył tylko 33 dni, a potem go otruto. Brudy musiały pozostać, bo taki jest świat Pana Boga, a On nie godzi się na żadne pozytywne zmiany. Po nim papieżem został Karol Wojtyła – Breżniew Watykanu** – a poza Watykanem świątobliwy Jan Paweł II, który powiększył watykańskie brudy do kolosalnych rozmiarów. Od czasów Piusa XII było już 4-ch papieży, a Benedykt XVI jest 5-tym.
Kiedy wybuchła wojna Josef Ratzinger miał lat 12. Niby nikt z jego najbliższej rodziny nie zgadzał się z nazizmem, ale młody Josef, tak jak i jego brat należeli do Hitlerjugend. Hitler działał. Rozprzestrzenił zawieruchę wojenną po całej Europie i w krótkim czasie znalazł się pod Moskwą. Był już 20 km od Kremla. Prawdopodobnie wtedy w Stalina wcielił się sam Lucyfer, przeciwnik Pana Boga, i przez niego stworzony. To On kazał Stalinowi, aby ten powiedział swoim najbliższym współpracownikom, „ani kroku w tył”. Rozkaz wykonano i Moskwa nie została obroniona. Była to największa bitwa II Wojny Światowej, a potem przyszedł czas na Stalingrad, gdzie Lucyfer również zatrzymał Oddziały Boga. Stalin z wcielonym w siebie Lucyferem bez skrupułów poświęcał swoich ludzi. Robił to już wcześniej, ale wtedy za podszeptem Pana, Boga Wszechmogącego, który stworzył niebo i ziemię, i który marksistowskie powiedzenie byt kształtuje świadomość chciał przedstawić wszystkim w innym znaczeniu. Chciał pokazać, że byt kształtuje świadomość, ale tylko byt stworzony przez niego, a nie jakiś byt lucyferowski. Zatem za jego podszeptem Stalin spowodował głód na bezbożnej Ukrainie. Pan Bóg jest przecież katolikiem!
W końcu armie lucyferowskie dotarły do Berlina. Z drugiej strony nadciągały armie półboga Jahwe. Mówi się, że 30 kwietnia 1945, Hitler popełnił samobójstwo. Jako wcielony Bóg być może poszedł prosto do nieba, ale znając Pana Boga z kościelnych ambon i religijnych nauk można domniemywać, że tak nie było. Hitler nie mógł popełnić samobójstwa. Pan Bóg nigdy by na to nie przystał.
W Berlinie rozgościli się przedstawiciele Lucyfera. Wojna się skończyła.
W czasie wojny, w roku 1943 Josef Ratzinger miał 16 lat i został wcielony do oddziałów obrony przeciwlotniczej. Zapewne uczył się tam obsługi dział szybkostrzelnych i kopania rowów przeciwlotniczych, a potem, pod koniec wojny budowy umocnień przeciwpancernych. Kiedy wojna miała się już ku końcowi, młody Ratzinger zdezerterował.
Czasy powojenne były już inne. Jeszcze w 1945 r. wstąpił do seminarium duchownego, a potem kariera przebiegała już normalnym torem. Po latach został papieżem. Ale został nim tylko dlatego, że w II Wojnie Światowej Lucyfer był silniejszy od Pana Boga Wszechmogącego, który mimo swojej wszechmocy nie zdołał pokonać Lucyfera.
Jaki byłby scenariusz wydarzeń gdyby Pan Bóg Wszechmogący naprawdę okazał się Wszechmogący? Otóż Lucyfer przegrałby bitwę pod Moskwą i Stalingradem, a Pan Bóg zatrzymałby się na zachodnim wybrzeżu Pacyfiku. Stamtąd pomaszerowałby prawdopodobnie na południe. Mając już pod dostatkiem surowców nie musiałby zbytnio obawiać się jahwistów***, a sama wojna przeciągnęłaby się o dobrych kilka lat. Przerzucona w rejon Normandii część oddziałów von Paulusa i von Mansteina wspomogłyby Rundstedta i desant Eisenhowera nie spełniłby zadania. Wówczas Ratzinger nie mógłby zdezerterować, bo nie byłoby dokąd i chociaż był wtedy jeszcze młody, i we własnym kraju, to w kurczącej się armii z pewnością awansowałby zostając z czasem generałem Wermachtu – jest przecież zdolny, a poza tym kto wie gdzie by go wojna zaniosła? Może zamiast obsługiwać szybkostrzelne działa przeciwlotnicze sam byłby lotnikiem i latał pod niebem Pana Boga bombardując stamtąd lucyferowskie miasta? A może na dalekim wschodzie (zanim zostałby generałem) na rozkaz przełożonych rozstrzeliwałby jeńców radzieckich czy chińskich?
To, że nie został generałem, a papieżem, zawdzięcza Lucyferowi. Kim zatem jest Benedykt XVI – Josef Ratzinger – namiestnikiem Boga czy Szatana? Zgodnie z tym co doniosła „Swora” jest człowiekiem, który nie mówi prawdy. „Swora” donosi, że w Ziemi Świętej rzecznik Stolicy Apostolskiej, Federico Lombardi oznajmił, że Benedykt XVI – Josef Ratzinger, nigdy nie był w Hitlerjugend, natomiast w „Wikipedii” czytamy, że był członkiem tej organizacji. Czyżby rzecznik Federico Lombardi nie orientował się w przeszłości obecnego papieża? A może ktoś tu nie mówi prawdy? Trzydziesto trzy guziczkowi, przedstawiciele Watykanu, wikariusze Syna prawdy nie mówią. Kiedy w Hiszpanii doszła do władzy partia socjalistyczna zwróciła się do Watykanu, aby ten zajął się umierającymi z głodu dziećmi i wreszcie powiedział światu prawdę o Chrystusie. Czyżby była ona inna niż ta głoszona przez Watykan?
¹ „Gott mit uns” – Bóg z nami. Zaczerpnięta ze Starego Testamentu dewiza
pojawiła się w historii Niemiec po raz pierwszy w roku 1440 jako dewiza
brandenburskiego orderu Łabędzia z okazji nadania mu statutów. Przy swej
proklamacji na "króla w Prusiech" Fryderyka I kurfirst Fryderyk III wybrał ją jako
dewizę nowego królestwa. Używana była na sztandarach wojskowych i w detalach
umundurowania armii pruskiej i później niemieckiej, zarówno sił zbrojnych II Rzeszy,
Reichswehry w Republice Weimarskiej jak Wehrmachtu w III Rzeszy. Widniała także
na niektórych pruskich orderach.
.
Zaczerpnięte zwroty:
1. Przetrwanie pośmiertne – prof. T. Kotarbiński
2. Breżniew Watykanu – Legaba.pl
3. Jahwista – M. Agnosiewicz, Racjonalista.pl
Literatura:
1. Święte przymierze – Eric Frattini
2. Wikipedia
3. Sfora – Internet
Literatura:
1. Święte przymierze – Eric Frattini
2. Wikipedia
3. Sfora – Internet