JustPaste.it

Mniej znana córka znanego malarza

Z wyglądu była niepozorną kobietką jednak duch w niej był wielki a przy tym nosiła w sobie złoża niespożytej energii. Dzisiaj już takich kobiet nie ma.

Z wyglądu była niepozorną kobietką jednak duch w niej był wielki a przy tym nosiła w sobie złoża niespożytej energii. Dzisiaj już takich kobiet nie ma.

 

              Zapytani o Wojciecha Kossaka bez względu na wiek, wykształcenie czy pochodzenie odpowiemy, że wielkim on był malarzem. W naszej pamięci od razu pojawiają się obrazy przedstawiające sceny batalistyczne z końmi na pierwszym planie. Mniej jednak już osób wie, że ten wielki artysta był ojcem równie słynnej poetki, której imieniem nazwano jedną z planetoid, Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej. Jednak zaledwie niewiele pytanych przeze mnie osób wiedziało, kim była druga córka Wojciecha i młodsza siostra Marii.

                Kiedy przed rokiem przypadkiem poznałem Rafała Podrazę i otrzymałem od niego w prezencie książkę, będącą opracowaniem wspomnień o jego stryjecznej babce – po raz pierwszy spotkałem się z Magdaleną Samozwaniec, córką Kossaka i siostrą Jasnożewskiej-Pawlikowskiej. Moja miłość do niej była natychmiastowa i bezwarunkowa. Oczarowała mnie swoją osobowością, swoją lekkością a zarazem siłą. Na podstawie wspomnień osób, które miały to szczęście i osobiście ją poznały dowiadujemy się jak nietuzinkową była kobietą. Nie sposób było przejść obok niej obojętnie. Książka jest pełna anegdot z życia pisarki, pełna zawijasów jak sama Madzia. Była osobą kontrastów, która każdego potrafiła zaskoczyć. Stefania Grodzieńska wspominała ją tymi słowami: „… Magdalena była bardzo elegancka. Umiała się ubrać. Niewątpliwie była damą, a mimo to potrafiła straszliwie świntuszyć. …”  Magdalena Samozwaniec miała niezwykle cięty język a jednak ci, o których pisała nigdy nie dąsali się na autorkę, bowiem w jej tekstach było coś ujmującego, coś, co wyzwalało zamiast złości radość i uśmiech. Bo właśnie taka była Madzia.

                Jesienią ukazała się kolejna książka poświęcona Magdalenie Samozwaniec, tym razem mamy okazję spojrzeć na świat i samą Madzie z jej własnej perspektywy. Książka ta, bowiem jest opracowaniem jej własnych pamiętników. Z wspomnień pierwszej damy polskiej satyry dowiadujemy się jak wyglądało życie w Krakowie na początku ubiegłego wieku. Była ona znakomitym obserwatorem rzeczywistości, trafnie wyciągającym wnioski z własnych obserwacji.  Już po pierwszych przeczytanych zdaniach przenosimy się do w tamtą rzeczywistość. Język, którym tak biegle się posługiwała jest niezwykle lekki i humorystyczny, co sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury.

                Teraz, kiedy wieczory są długie i niezbyt przyjazne spacerom szczerze polecam, obie książki. Jednak od razu ostrzegam, kiedy się nad nimi pochylicie nie będziecie mogli oderwać się od lektury. Poświęcony im jednak czas będzie wspaniałym przeżyciem.