JustPaste.it

Nie sądźcie...

Właśnie to zdanie w jego pełnym brzmieniu: „abyście nie byli sądzeni”, zaważyło na tym, że nie zostałem sędzią, jak wielu kolegów z mojego kierunku studiów.

Właśnie to zdanie w jego pełnym brzmieniu: „abyście nie byli sądzeni”, zaważyło na tym, że nie zostałem sędzią, jak wielu kolegów z mojego kierunku studiów.

 

Przed laty, gdy zastanawiałem się, kim będę i co mam robić w życiu, to Chrystusowe ostrzeżenie wydawało mi się definitywnie sprzeczne z wykonywaniem zawodu sędziego. Dopiero później zrozumiałem, że od osądzania, wyrokowania, oceniania innych nie da się uciec; że samo w sobie to wcale nie jest złe – więcej, to część chrześcijańskiego powołania. „Czy nie wiecie, że święci świat sądzić będą? A jeśli świat sądzić będziecie, to czyż jesteście niegodni osądzać sprawy pomniejsze? Czy nie wiecie, że aniołów sądzić będziemy? Cóż dopiero zwykłe sprawy życiowe?” [1]. Podobnie ważną część służby Mojżesza stanowiło wydawanie wyroków w sprawach spornych, z którymi przychodzili do niego Izraelici. A było ich tak wiele, że poradzono mu, aby powołał jeszcze siedemdziesięciu innych sędziów. Nawet jedna z ksiąg Starego Testamentu nosi tytuł: „Księga Sędziów”. Apostoł Paweł, choć nieobecny w Koryncie ciałem, niejako zaocznie, osądził postępowanie jednego z wyznawców i zalecał zborowi jego wykluczenie [2].

W takim razie skąd te słowa: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”? [3]. Jezus ostrzega nas, nie tyle przez sądzeniem w ogóle, ile przed niewłaściwym sądzeniem: pośpiesznym, rygorystycznym, czerpiącym jakąś satysfakcję z cudzego upadku, gdyż dzięki niemu nasza „świętość” może tym jaśniej błyszczeć. „Albowiem jaki sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą. A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w swoim oku nie dostrzegasz” – mówi Jezus [4].

W świeckim prawie istnieje kilka bardzo jasnych zasad obowiązujących sędziego przy wyrokowaniu. Dolegliwość kary nie powinna przekraczać stopnia winy. Kara nie jest zemstą społeczeństwa za zły postępek, ale powinna zapobiegać popełnieniu go w przyszłości i oddziaływać wychowawczo na sprawcę oraz na społeczeństwo, w imieniu którego działa sędzia. W szczególności sąd ma obowiązek uwzględnić motywację i sposób zachowania się sprawcy, rodzaj i stopień naruszenia ciążących na sprawcy obowiązków, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw przestępstwa (faktycznych, a nie spodziewanych), właściwości i warunki osobiste sprawcy, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie się po jego popełnieniu, a zwłaszcza staranie o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie w innej formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości, a także zachowanie się pokrzywdzonego. Można jeszcze do tego dodać zasadę domniemania niewinności, nakazującą sądowi traktować każdego podejrzanego jako niewinnego do czasu, aż nie udowodni mu się winy, oraz zasadę rozstrzygania wszystkich wątpliwości na korzyść oskarżonego.

Sędzia, który nie trzyma się tych zasad, nie tylko naraża się na podważenie zasadności swojego wyroku przez sąd wyższej instancji (a tym samym poważenie własnej wiarygodności i kompetencji), ale – co ważniejsze – do jednej krzywdy, ofiary, dokłada drugą, krzywdę sprawcy, niesprawiedliwie go osądzając.

Ileż to raz widziałem pośpieszne oceny cudzego postępowania, wydawane bez znajomości wszystkich faktów, okoliczności zdarzeń i motywów; kierowane subiektywnymi odczuciami, osobistymi gustami, chwilowym gniewem. Wiele chrześcijańskich domów zaraz po świątecznej wizycie w kościele zmienia się w doraźne sądy polowe, w których w nadzwyczajnym trybie (jeszcze przed obiadem) poddaje się obróbce każdą zasłyszaną plotkę czy zaobserwowane zachowanie i wydaje natychmiastowe wyroki. Oberwać się może każdemu i za wszystko. Tyle tylko, że są to raczej sądy kapturowe, inkwizycyjne, w których oskarżeni nie mają prawa do obrony (nawet nie wiedzą, że ich się oskarża), a oskarżyciele są jednocześnie sędziami. A Jezus ostrzega: „jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą”.

Jeśli ludzkie prawa wyznaczają sędziom tak ścisłe i niewątpliwie słuszne normy wyrokowania, to czy Bóg nie kieruje się podobnymi, tylko jeszcze lepszymi. Przecież człowiek nie może byś sprawiedliwszy od Boga [5].

Ponieważ osądzanie jest aktem bardzo odpowiedzialnym, Pismo Święte wyznacza pewne zasady i procedury, których należy ściśle przestrzegać. Postępowanie z błądzącymi opisane zostało w Ewangelii Mateusza, w rozdziale 18. ,od wersetu 15. Jeśli zauważyłeś czyjś błąd lub upadek, rozmawiaj z taką osobą bezpośrednio, albo milcz. Opowiadając o tym, stajesz się równie winny. Nie przychodź do duchownego lub kogoś innego i nie przerzucaj na niego obowiązku rozmawiania o tym, czego nie widział, jeśli wcześniej sam nie rozmawiałeś na ten temat z błądzącym. Pismo Święte ustala nawet zasadę domniemania niewinności: „Ilu nas tedy jest doskonałych, wszyscy tak myślmy” [6]. Każe brać pod uwagę motywy cudzych działań, bez wniknięcia w które każdy wyrok może się okazać niesprawiedliwy, „albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co ma przed oczyma, ale Pan patrzy na serce” [7].

Andrzej Siciński

 

[1] 1 Kor 6,2-3. [2] Zob. 1 Kor 5,1-5. [3] Mt 7,1. [4] Mt 7,2-5. [5] Zob. Hi 4,17. [6] Flp 3,15. [7] 1 Sm 16,7.