JustPaste.it

Zastrzelił kierowcę pługa! - jak manipuluje się tytułem

Pod takim tytułem 14 stycznia 2010 czytamy w naszych mediach - "Zastrzelił kierowcę pługa!"

Pod takim tytułem 14 stycznia 2010 czytamy w naszych mediach - "Zastrzelił kierowcę pługa!"

 

     14f3c55781baee95f7c2de864adb3a0a.jpg

                           fot. PALMET

 

     Następne zdanie mówi nam wszystko - Komitet Śledczy przy Prokuraturze Moskwy oskarżył podpułkownika milicji o zastrzelenie na ulicy kierowcy pługa śnieżnego po zderzeniu auta z pługiem śnieżnym; po zabójstwie milicjant uciekł z miejsca przestępstwa": jasne, przecież to były Związek Radziecki (a nawet Sowiecki), właściwie Azja, no to oni się tak strzelają na ulicach prawie jak w Stanach.

     Ciekawostką jest i to, że nasze media (w ślad za rosyjskimi) podały nazwisko tego milicjanta, co u nas - w podobnej sytuacji - jest jednak niewyobrażalne; u nas na podanie danych musi być specjalna zgoda sądu i to po ostatecznym wyroku, czyli po paru latach (a i wówczas zwykle sądy nie wyrażają zgody); czasami zakaz nie obejmuje wipów. 
     Rosyjskie media niemal codziennie informują o faktach przemocy ze strony milicjantów - pobicia, tortury, gwałty, zabójstwa. A tu znowu milicjant, który zabił bezbronnego obywatela. Gdyby dalej nie czytać (a nie każdy czytał albo rzucił okiem jedynie pobieżnie), to wszystko wydaje się jasne - przedstawiciel władzy (a tamci są be, nawet nazwy milicja nie zmienili na policja) bez powodu lub z byle powodu (przecież to jest tam oczywiste) strzelił Bogu ducha winnemu ciężko pracującemu (walczącemu z ostrą tamtejszą zimą) kierowcy w głowę albo w serce i spowodował natychmiastową śmierć. Jeśli to mało, to strzał padł w Boże Narodzenie (wprawdzie wg naszego obrządku i kalendarza, ale na tamtej ziemi to też jakiś sygnał).
     Z dalszej części artykułu wynika jednak inny obraz wydarzeń (jak z kradzieżą samochodów i rowerów w dość znanym dowcipie), wprawdzie nie całkiem inny, jednak na tyle różny od pierwszej nasuwającej się refleksji, że jednak wart dostrzeżenia.
     Okazuje się, że milicjant ze złości wystrzelił z pistoletu, ale... na plastykowe kule. Pocisk trafił mężczyznę w kolano, pechowo uszkadzając arterię i poszkodowany zmarł po kilku minutach wskutek utraty krwi. Nikt nie rozgrzesza tego milicjanta, ale jest różnica pomiędzy strzałem z broni ostrej w głowę człowieka a strzałem z innej broni w kolano. To są całkiem dwie różne sporawy, tak w świetle prawa, jak i etyki.
     28 września 2008 media podały - Pijany pirat drogowy uciekał przez całe miasto pędząc na oślep swoim bmw; zatrzymał się dopiero wtedy, kiedy rozbił auto. Kierowca cały czas był agresywny i nagle sięgnął pod kurtkę. Wtedy padł strzał: policjant trafił drogowego pirata w głowę, jednak ranny przeżył.
     To wydarzyło się w Polsce i gdyby oceniać sposób strzelania do człowieka, to jednak - może nie wszyscy - dostrzegą różnicę pomiędzy strzałem z bliskiej odległości z ołowiu w głowę a strzałem z plastyku w kolano. To, że ranny ołowiem przeżył, w przeciwieństwie do rannego od plastyku jest osobliwym zrządzeniem losu, jednak kwalifikacja czynów jest całkowicie inna, nawet jeśli ów ranny Polak był zwykłym pijakiem i piratem, zaś zabity Rosjanin szczególnie sympatycznym obywatelem. Przeciętny człowiek raczej nie wyobraża sobie, aby mógł komuś strzelić z bliska z prawdziwej broni w głowę, natomiast raczej dopuszcza, że mógłby strzelić z nibybroni w kolano.
     Bardziej znaną tragedią w Polsce jest zastrzelenie przez policjantów dwóch osób podczas juwenaliów w nocy 8/9 maja 2004 (funkcjonariusze na akcję pomyłkowo otrzymali ostre naboje zamiast gumowych).
     Jeszcze głośniejszym (bo w wielkim świecie) wypadkiem (zabójstwem?) był dramat 14 października 2007 na lotnisku w Wankuwerze w Kanadzie (Vancouver in Canada), gdzie zmęczony podróżą Polak został osaczony przez policjantów (bardzo demokratycznego państwa!), którzy zabili go (śmiertelnie porazili) nowoczesnym taserem wynalezionym w celu wyeliminowania klasycznej broni. Co ciekawe, gdyby zamiast tego "cudownego" a zawodnego (zanotowano szereg podobnych wypadków/zabójstw) wynalazku użyto zwykłej broni palnej, to najprawdopodobniej Polak przeżyłby, ponieważ - należy domniemywać - tamtejsi policjanci jednak by nie strzelali w ważne życiowo narządy (mamy tu dowód na to, że rozwój techniki nie zawsze sprzyja przeżyciu).
     Dzięki innemu wynalazkowi (telefon komórkowy) świat ujrzał dowód, który pogrążył owych policjantów, którzy pod przysięgą przedstawili całkiem odmienny (i nieprawdziwy!) przebieg wydarzenia. To jest z kolei dowód na to, że funkcjonariusze policji (kanadyjskiej, ale także - i jednak tym bardziej - polskiej i rosyjskiej) wobec braku bezstronnego nagrania, są w stanie przedstawić swój przebieg wydarzeń, który może być całkowicie zmanipulowany, jak ów tytuł, który został powyżej omówiony.