Emancypacja kobiet w świele ich Boskiego przeznaczenia.
Kobieta, podobnie jak mężczyzna, to wielkie dzieło Pana Boga. Kobietę i mężczyznę stworzył Bóg w dniu szóstym, na końcu pierwszego tworzenia. W dniu siódmym położył się na plecach, na trawie w raju i odpoczywał. I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich. (I Moj. 1, 27). (…) I ukończył Bóg w siódmym dniu dzieło swoje, które uczynił, i odpoczął dnia siódmego (…) . (I Moj. 2, 2). A jeszcze nie było żadnego krzewu polnego na ziemi ani nie wyrosło żadne ziele polne, bo Pan Bóg nie spuścił deszczu na ziemię i nie było człowieka który by uprawiał rolę. (I Moj. 2, 5).* Widocznie stworzony człowiek nie nadawał się do uprawy roli, a z drugiej strony Pan Bóg nie spuścił jeszcze deszczu – może zapomniał – to się zdarza. Za to pierwsza wielka pomyłka Pana Boga – niewiasta – uprawiała stworzonego razem z nią człowieka rodzaju męskiego. Uprawiała go z dużym (własnym) powodzeniem, aż znudziło się to człowiekowi i też chciał uprawiać, i panować. Wtedy kobieta mu uciekła i Pan znów musiał zagospodarować swój czas. Ta kobieta która mu uciekła, nazywała się Lilith. Nie uciekła nad może Białe, Czarne czy Żółte tylko nad to, które leżało po wschodniej stronie Egiptu, a które później przekraczał Mojżesz – Może Czerwone. Co tam robiła i z kim, co było produktem tego „robienia” zostawimy jako domysł dla ciekawych czytelników, którzy sami wypełnią tą lukę.
Ja przytaczam Biblię chronologicznie. Cytaty, które przytoczyłem na wstępie, są z rozdziału pierwszego i początku rozdziału drugiego I Księgi Moj., Genesis.
Nieco dalej w rozdziale drugim czytamy: Ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą. (I Moj. 2, 7). Znów tworzył. Ale tym razem samego mężczyznę. A może jest to opis tworzenia poprzedniego, tylko że bardziej szczegółowy? Potem stwierdził Pan, że człowiekowi potrzebna jest pomoc i stworzył to samo co już było stworzone, tylko w odwrotnej kolejności – ach, ten Pan – wszystko było i nadal jest dla niego możliwe. Jednak późniejsze stworzenie nie było człowiekowi pomocne, więc wtedy zesłał Pan Bóg głęboki sen na człowieka, tak że zasnął. Potem wyjął jedno z jego żeber i wypełnił ciałem to miejsce. A z żebra, które wyjął z człowieka, ukształtował Pan Bóg kobietę i przyprowadził ją do człowieka. Wtedy rzekł człowiek: Ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. (I Moj. 2, 21-23).*
Słowa człowieka ta dopiero wyraźnie świadczą o tym, że człowiek był ten sam, natomiast kobieta już inna i nie nazwana człowiekiem tak jak pierwsza. Ta miała być człowiekowi pomocna (zwierzęta nie były), a więc i posłuszna. I była. I jest nadal. W tym miejscu przypomina mi się dowcip Masztalskiego. Oto on:
Ecik bierze rozwód ze swoją. Przychodzi do sądu, a sędzia się go pyta:
- Powiedzcie mi Ecik – ale tak szczerze – czymu wy to rozwód bierzecie ze swoją.
- A, bo mi ta mojo nieodpowiado – mówi Ecik.
W tym momencie z końca sali rozlega się głos.
- To łona wszystkim odpowiado tylko jymu nie.
No cóż? Drugie stworzenie niewiasty również się Panu Bogu nie powiodło. Jak widzimy na podstawie przytoczonego dowcipu, stworzenie to było pomocne człowiekowi, ale nie tylko temu do którego było przypisane. Na dłuższą metę nie można się było na nim oprzeć. Dobrze to wiedziano w starożytności, toteż posłuszeństwo niewiasty człowiekowi często było usankcjonowane prawnie, a w przypadku naruszenia ustanowionych praw przez daną niewiastę, po prostu „odsyłano” ją z powrotem do Stwórcy, czyli – dziś powiedzielibyśmy – Pana Boga Wszechmogącego. Być może Kościół, aby nie sprawiać Wszechmogącemu przykrości z powodu niezadowolenia człowieka z pomocnicy, którą mu stworzył i nie „odsyłać” jej do niego, gdzieś do roku 1906, może 1908, dokładnie nie pamiętam, utrzymywał prawo „głaskania” po twarzy i innych częściach ciała tworu nazwanego szumnie niewiastą. Potem już nie sposób było pogodzić boskich praw ustanowionych przez Wszechwiedzący Kościół z prawami cywilnymi, bo tam gdzie wzrastała stopa życiowa, tam naturalną koleją rzeczy wypierano Pana Boga z „urzędów” zastępując go Szatanem.
Wzór dzisiejszych kobiet jest trojaki. Boski w krajach takich jak Afrykańskie, Arabskie, w Azji Południowej i Wschodniej oraz wielu krajach Ameryki Południowej i Środkowej. Jest to wzór, na którym można się jeszcze oprzeć. Tam jeszcze szorstką dłonią można mocno „głaskać” niewiastę po twarzy lub innych częściach ciała, a wówczas podrażnione nerwy przesyłają bodźce dotykowe do wyżej położonego mózgu i następuje proces zapamiętywania przyczyn głaskania. Metoda ta nie odbiega od wcześniej stosowanych w Asyrii czy wędrującym po pustyni Izraelu, i z równym powodzeniem stosowana była przez inne narody. Nie odbiegała ona również od linii wytyczonej przez Wszechmogącego. Sam Paweł w listach do Koryntian, Efezjan i Tytusa, upomina niewiasty, żeby słuchały się mężów: A chcę, abyście wiedzieli, że głową każdego męża jest Chrystus, a głową żony mąż (…). (I Kor. 11, 3), lub niech niewiasty na zgromadzeniach milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą poddane, jak zakon mówi. A jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, niech pytają w domu swoich mężów; bo nie przystoi kobiecie w zboże mówić. (I Kor. 14, 34-35). Żony bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową żony (…).( Efez. 5, 22), (…) żeby były wstrzemięźliwe, czyste, gospodarne, dobre, mężom swoim uległe, (…). (Tyt. 2, 5). Taka niewiasta domaga się tylko chleba.
Kobieta Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, wyemancypowana w epoce szybkiego wzrostu stopy życiowej, domaga się seksu. Jest to wzór współczesnej Lilith, tej pierwszej stworzonej przez Pana Boga i nazwanej człowiekiem, która zagospodarowywała Adama. Ogólnie ta kobieta jest nie do zaakceptowania. Tego wzoru nie akceptował już pierwszy człowiek, Adam. Została nam jeszcze ta trzecia, ta, która była wykształcona w komunizmie, zachowując jednocześnie matczyno-ambonowe wiadomości (niestety, wiedzą one nie są). Wiadomo, że komunistyczne wykształcenie było dobre, natomiast wiadomości środowiskowo-kościelne bardzo prymitywne, i stąd ta „pomocnica” człowieka jest mocno zdeprawowana. Domaga się miłości. Klęcząc na kolanach z wyciągniętymi przed siebie rękoma, z kwiatami w jednej dłoni i pierścionkami na drugiej, każą nam o nią żebrać, i wtedy nazywają ją prawdziwą. Tymczasem mają być naszymi „pomocnicami”, i zgodnie z wolą Stwórcy nam pomagać bez kwiatów i pierścionków, tym samym zgadzać się ze swoim przeznaczeniem. Wtedy my – ludzie moglibyśmy śpiewać tak jak Rynkowski: (…) baby, ach te baby, człek by je łyżkami jadł, a tak to co? Ze zgrozą trzeba spojrzeć na ten twór Pana, który na drodze darwinowskiej ewolucji i niekończących się postępów w nauce, zmienia się na naszych oczach w twór samowystarczalny.
Dygresja o Sarkozym.
Po rozmowie z Papieżem Benedyktem XVI prezydent Francji Nicolas Sarkozy miał powiedzieć, że nie wyobraża sobie świata bez Boga. Ciekawe czy prezydent Sarkozy wyobraża sobie swoją żonę w objęciach innego mężczyzny? O ile jego stwierdzenie mówi nam wiele o jego wykształceniu (lub, co jest bardziej prawdopodobne, uległości w stosunku do Wszechmogącego Kościoła), o tyle odpowiedź na postawione pytanie powiedziałoby nam trochę więcej o jego wyobraźni, ponieważ na podstawie jego wypowiedzi, ona wydaje się być wątpliwie dobra.