JustPaste.it

Zabawy z lustrem.

Wszystkie rzeczy mają trzy rodzaje, my nie jesteśmy gorsi. Polak nijaki takim jest wszechseksualistą, że pieprzy wszystko i daje się pieprzyć każdemu.

Wszystkie rzeczy mają trzy rodzaje, my nie jesteśmy gorsi. Polak nijaki takim jest wszechseksualistą, że pieprzy wszystko i daje się pieprzyć każdemu.

 

Zabawy  z  lustrem

Bo to jest tak: może być lustracja, lustrowanie, mogą być lustrzane odbicia, najgorzej zaś bywa wtedy, kiedy przed lustrem siądzie baba. A już niewyobrażalne rzeczy dzieją się wówczas, gdy Polak rodzaju nijakiego próbuje się lustrem bawić. Wtedy wszystko dzieje się na raz.

Po pierwsze primo, że jak się Polak bawi, to on się bawi na śmierć i do samej śmierci. Nawet jeszcze po niej tak samo zęby szczerzy. Zabawy Polaków mają to do siebie, że trwają przez trzy pokolenia. Co najmniej.

Po drugie primo, należy wyjaśnić, co to jest Polak nijaki. Wiadomo: każda rzecz ma trzy rodzaje, my nie jesteśmy gorsi i dzielimy się tak samo. Na rodzaj męski, żeński i nijaki, czyli wszechseksualny. Ten ostatni taki jest, że pieprzy wszystko i daje się pieprzyć każdemu. Tyle, że nie chce w to wierzyć.

Na koniec trzecie primo, ale już w nawiasie. Polacy dzielą się jeszcze na zwykłych, czyli wyborców, znaczy takich, z którymi należy się liczyć przed wyborami, bo w czasie wyborczej ciszy i potem – nie trzeba się z nimi liczyć. Kompletnie. To też sprawdzone. Drugi rodzaj Polaków to Polacy prawdziwi, czyli wybierani – bardzo specjalny rodzaj, o którym przy innej okazji napiszę. Zresztą już nie raz pisałem. A trzeci rodzaj to ciemna masa, która nic nie rozumie, czyli rozumie wszystko i robi swoje, niczym się nie przejmując. Ten podział jest całkiem zbliżony do pierwszego podziału: rodzaj przeważnie żeński, to znaczy mohery, rodzaj przeważnie męski, to znaczy politycy oraz ich liczna świta – reszta to rodzaj nijaki, prawdę mówiąc, dziki, do którego trafiają wyłącznie rzadcy misjonarze. Misjonarzom rzadko coś u tych dzikich udaje się osiągnąć.

A teraz pierwsze sekundo, czyli będzie o tym, jak Polacy bawią się z lustrem. Nadmienię, że póki lustro się nie stłucze, zabawy są bezpieczne, natomiast gdy się stłucze, zawsze poleje się trochę krwi. Ale do rzeczy.

- Wpierw lustracja. To jest coś, co innym narodom wyszło jakoś nudno. Ot, pobawili się i przestali, potem zapomnieli. Nie to, co my. U nas bawimy się w tę lustrację prawie dwadzieścia lat i tak naprawdę jeszcze nie zaczęliśmy na dobre. Ile książek o tym napisaliśmy! Ile filmów nakręcili! Tego papieru, zużytego przez gazety na ten temat, stu Pudzianowskich nie tylko by nie uniosło, ale nawet z miejsca by nie ruszyło, choćby ten papier stał na kółkach. To jest dopiero zabawa! Myśmy nawet zasad jeszcze nie ustalili!

- Lustrowanie to jest coś innego. Wpierw gada się o lustracji, potem daje się  w łeb lustrem i wywala faceta z roboty albo urzędu. To trochę ryzykowne, bo lustro kilka razy pękło, ale na szczęście krwi jeszcze nie było. Za to zabawa na sto dwa, takiej zabawy nikt poza nami nie wymyślił.

- O babie przed lustrem w ogóle nie będę pisał, nie zajmuję się donosami. Poza tym nie ma zapotrzebowania. No dobra, nie ma zapotrzebowania oficjalnie. Na lustra jest zapotrzebowanie, na baby jeszcze większe, co zaś donosów tyczy – każdy może się sparzyć. Dziwne jest to jedynie, że każdy donosi. Przeważnie. I to niezależnie od zapotrzebowania.

- Do zabaw Polaków z lustrem poniekąd nawiązałem. Sprawa polega na tym, że do poważnej zabawy byłoby nam potrzebne prawo, ale takie wywrócone na lewo. Stop, cholera, odwrotnie. Byłoby nam potrzebne lewo wywrócone na prawo. W tym tkwi sęk najważniejszy. Wywracać prawo byle jełop umie, jeżeli stać go na to, ale wywracać lewa jeszcze nikt nie potrafi. Znaczy, Polak i to by potrafił, gdyby go tak nie straszyli. Poza tym prawo wywrócone na lewo to my właściwie mamy.

Tu dokładnie znajduje się drugie sekundo. W tym prawie. Kiedyś pisałem już o tym, ale mogę powtórzyć, że prawo jest po to, by nikt niczego nie skręcał na lewo. Tak pisze w bardzo uczonych księgach. Tylko że w Polsce wszyscy robią odwrotnie, dlatego jest bałagan. Nikt nie chce go uporządkować. Póki co, to ci z lewa skręcają na prawo, nawet w kościołach ich widać, za to ci z prawa skręcają częściej na lewo, przez co widać ich w kryminale. Ale skręcają wszyscy. Do tego skręcania jesteśmy już tak nawykli, że gdyby nagle wszystko stało się u nas proste, całą polską populację trzeba by zamknąć w psychuszce.

A trzecie sekundo jest takie, że przy tych lustrach, lustracjach i lustrowaniach Polak całkiem zgłupiał, chociaż się nie przyznaje. Też już o tym pisałem. Że kiedy ruszysz prawą ręką, ten w lustrze rusza lewą. Z nogami jest tak samo. Dlatego każdy ma w lustrze taką głupią minę. Ciekawa rzecz, że ta mina nie ulega zmianie na minę mądrą, chociaż niby powinna. Bo jak ma być wszystko odwrotnie, to wszystko.

I to jest czwarte sekundo, dla którego nasza zabawa musi trwać tak długo. Sami pomyślcie, jak trudno połapać się w tym prawym i lewym. Tym bardziej, że jest u nas górą raz jedno, raz drugie. To dlatego tak wielu Polaków zadowala się babą przed lustrem i nawet się nie goli, bo głupią minę w lustrze ma się tylko wtedy, gdy człowiek w nie zagląda.

Jak baba chce, niech patrzy.