Swawolny Kopciuszek
Małgosia – Czy znacie bajkę pod tytułem Kopciuszek? Nie, no to Jasiu wam opowie
Jasiu – Był sobie taki jeden Kopciuszek no.... i on sobie, po prostu kopcił.
M – Co ty mówisz.... jak to kopcił?
J – No najadł się grochu i kopcił. A smród przy tym był okropny.... no....
M – Jasiu ale to nie to.... Kopciuszek był dziewczynką....
J – A co dziewczynki nie puszczają bąków lub cichaczków?
M – Nie o to chodzi.... To była biedna dziewczynka.....
J – Z głodu też się kopci. Jak taki jeden Rumun najadł się czegoś ze śmietnika to pół okolicy wytruł...
M – Ale to nie tak. Ona miała złą macochę..... A macocha miała rozkapryszone córki...
J – A dlaczego? Bo kopciły bez przerwy....
M – I wszyscy bardzo źle traktowali Kopciuszka.
J – Taką bidulkę zakopciliby na śmierć.
M – Kiedyś królewicz ogłosił bal, bo chciał się ożenić i zaprosił wszystkie damy z okolicy.....
J – Na ogólne prykanie, wiecie taka walna olimpiada
M – No i macocha z córkami też się wybierały.
J – Zaczął się ostry trening w waleniu ... bank, bank.... O dobry czas.
M – Kopciuszkowi dały zadanie oddzielić groch od fasoli, no a same pojechały.
J – A smród za nimi... Maski włóż...
M – Zjawiła się wróżka, czyli duszek zmarłej mamy i wyczarowała strój Kopciuszkowi wysyłając ją na bal.
J – Po grochu i fasoli – wyobrażacie to sobie, ach.
M – Bal już trwał. Królewicz był trochę znudzony nie widząc odpowiedniej partnerki.
J – Żadna jeszcze nie pryknęła lepiej od niego.
M – I wtedy właśnie zjawił się nasz Kopciuszek...
J – Słuchajcie, teraz będzie dopiero zabawa.
M – Królewicz jak ją zobaczył od razu się zakochał.
J – Zakochał się od pierwszego gruchnięcia.
M – I tylko z nią chciał tańczyć...
J – W rytmie raz... dwa.... prrrał...
M – Ale zbliżała się północ i Kopciuszek musiał wracać do domu, bo o tej godzinie czar miał prysnąć.
J – Uciekł, bo już nie mógł wytrzymać. Jak się tak ciągle wali to wiecie co, nie.
M – Po drodze zgubił pantofelek.
J – To z pośpiechu... tak go naciskało.
M – Królewicz jednak, dzięki butowi znalazł przyszłą swoją żonę: Kopciuszka.
J – Będą razem wspólnie smrodzić przy blasku księżyca.
M – I żyli długo i szczęśliwie.
J – W zgodnym bączeniu.... trach, buum, puch... o..o.
M – Oj Jaśku wszystko mylisz.
J – Mówiłem przecież, że Kopciuszek to mistrz w kadzeniu i królewicz się nie mógł oprzeć, no.
M – Już nie mogę wytrzymać z tobą.
J – To puść sobie cichaczka i tak tu było sporo tego fetorku.
M – Idę sobie
J – Tylko wywieś „zajęte”! No to do następnego rozwolnienia!!