JustPaste.it

W kuchni jak w życiu

i vice versa

i vice versa

 

Nie ma co trzymać się gotowych przepisów. Trzeba je urozmaicać i eksperymentować.  Tak jak nie ma jednego przepisu na zupę, tak też nie ma na życie. Jest ich mnóstwo i pewnie każdy dobry…Zależy, co kto lubi.

Każdy przepis warto modyfikować wedle upodobań, gustu i potrzeb. Przepisy są dla ludzi, nie na odwrót. Eksperymenty, spontaniczność dadzą więcej niż trzymanie się sztywnych zasad/przepisów. Ale….to ryzyko. Choć dla mnie życie bez ryzyka to śpiączka, a nie życie.

Coś się rozgotowałam (zagotowałam) ostatnio…

Kot nawet zjadł kawałek makaronu ( o co bym go nie podejrzewała), a teraz zajął swe miejsce na parapecie i przynajmniej nie dręczy mnie o żarcie.164182f8bb042c653c50ad2778592a88.jpg Strasznie rozwydrzony jest i zmanierowany. Może jak ja? To pierwsze tak, drugie – nie.  Maniery jakoś mnie nie interesują. To "dzień dobry" na ogół nic nie znaczy, ot przyzwyczajenie. Nie jest powiedziane, że ten ktoś naprawdę życzy ci dobrego dnia.

I wracając do kuchni: wolę jedzenie zrobione z sercem od standardowego, byleby było, “no bo trzeba ugotować obiad”. To już wolę nie jeść. Zresztą lepiej mi się gotuje niż je. I w kuchni i w życiu…A jeść - w przenośni - bywa trudniej. To trzeba umieć. Umiec brać. Samo dawanie (podawanie) nie wystarczy....

Są potrawy, które muszą się przegryźć, by smakowały. Podobnie bywa z nami i z naszymi związkami.  Sa też ugotowane byle jak, bo "trzeba" zjeśc obiad, nie smakują ale nikt nic nie mówi, może wręcz pochwali a potem cichcem wyskoczy do restauracji. To też przypomina ludzkie związki....