z cyklu "Helena i Jan" - sposób na kasę
Helena – Gdzie byłeś chłopie mój Janie?
Jan – Ano byłem, byłem i się narobiłem kobito Helu!
H – A jużci, jużci narobiłeś, narobiłeś a papier toalitowy użyłeś?
J – Ale nie o to babo chodzi. Byłem w polu.
H – No i co?
J – Stanąłem na skraju i ochochochochochocho i cho!
H – Jakie też zarośnięte.
J – Co ty pleciesz babo?
H – A co, zasioneś coś chłopie mój Janie?
J – Ty tylko myślisz o sianiu. Zasij se sama. Skąd mam na to wziąć czasu powiedzmy.
H – Czas na picie to mosz.
J – A mum, ale teraz nie piłem. Jo se tak spojrzoł na te moje pole i se pomyśloł.
H – Ty se pomyśloł! O trzymajta mnie ludzie, mój chłop zaczun myśleć.
J – A zaczunym, zaczunym i wymyśliłem piknum rzecz.
H – No pochwol się co żeś takiego głupiego do ty swojej łepetyny nawtykoł?
J – Jak se obmyśliłem tak i zrobiłem.
H – Ludzie trzymajta mnie, bo się zaroz wściekne i tymu moimu głupimu chłopu dum w pysk!
J – Nie skokej babo wyży niż możesz. No więc wykopoł jo trzy wielkie doły na tym moim polu. Wielkie, że hej!
H – Zgłupłeś do reszty.
J – Potym wzionem i kupiłem z osim tun wągla.
H – Co już w tym roku nie bydziesz leśniczymu podbirać drzewa za plecami.
J – Adyć słuchej. Wsadził jo tyn wągiel w te doły i zasypoł je piochem z pola.
H – Głupioku! Pomiszało ci się całkim. Chyba dawno nie kupowołeś wągla. Jegu wkłodo się do piwnica w chałupie.
J – Widzisz babo jak ci rozumu brakuje. A jo teroz zgłoszę, że na polu znalozłem wągiel.
H – I co, przecież tam zakopołeś to go znajdziesz.
J – Cicho babo, oni tego nie wiedzą. Bydum myśleć, że tam są wielkie kupy wągla. Potargują się i zapłacom dobrze za pole. A my se kupimy za to łopla i pojedziemy do miasta po munke na chlib i pyry na obiad. Takie bydzie życie, że hej. Na gorzałkę też starczy.
H – A w przyszłym roku za co bydziesz żyć?
J – A w przyszłym roku to ja byde pracować w ty kopalni co na naszym polu zbudują.