JustPaste.it

Z A do B - wybrane

Może trochę więcej prozy na eiobie? Kilka tekstów wybranych z mojego bloga. Jeśli się spodoba - więcej w linku podanym w odpowiednim miejscu (tj. wyżej)

Może trochę więcej prozy na eiobie? Kilka tekstów wybranych z mojego bloga. Jeśli się spodoba - więcej w linku podanym w odpowiednim miejscu (tj. wyżej)

 

Stopy.

Słońce niemal zniknęło za krzywą linią anten, dachówek i kominów.

- Nigdy nie wiedziałaś, o co mi chodzi.
- Co?
Siedzenie ze stopami w powietrzu nie dawało już tej frajdy, co kiedyś.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Właściwie nigdy nie chciałem poruszyć tego tematu.
- Nie masz czasem wrażenia, że nie o to nam chodziło?
Moje stopy skuliły się do wewnątrz.
- Na razie mam wrażenie, że nie wiem, o co ci chodzi.
- Że zachłysnęliśmy się sobą, stwarzając w sobie przekonanie, że to jest to?
Jej nogi straciły całą swoją beztroskę.
- A nie jest?
Siedzieliśmy tak przez chwilę, obserwowanie słupa wysokiego napięcia wydało mi się fascynujące.
- Fascynujący ten słup, co? - Rzuciła trochę od niechcenia.
Czy to właśnie nie tego mam dość, że tak często wie o czym myślę, ale nie rozumie nic więcej?
Moje stopy poczuły wyjątkową chęć zabrania mnie stąd.
- Chciałabym wiedzieć, co ci siedzi w głowie.
- Robaki.
- Wyjątkowo paskudne.
- Wiedziałaś, że tak będzie.
- Nie pomyślałam o tym nawet raz.
- Cholera.
Zazwyczaj trafiałem.
- Nie trafiłeś. - Jej stopa otarła się zaczepnie o moją.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, wciąż nie mogłem oderwać od niego wzroku.
- Nawet patrzenie na słup kiedyś ci się znudzi.
Miała rację, to był najnudniejszy słup jaki kiedykolwiek widziałem. Gdyby kilka słupów zebrało się kiedyś na popołudniowej herbacie, ten zostałby uznany za wyjątkowego nudziarza i gbura.
Uśmiechnąłem się do siebie myśląc o tym wszystkim.
Nie zdziwiło jej to, przyzwyczaiła się.
Wstałem niepewnie, zdrętwiały mi stopy.
- Lepiej będzie jak nic nie powiem, co?
Tym razem zrozumiała.

Słońce zniknęło za krzywą linią anten, dachówek i kominów.

 

O nocy, czyli miał dość dnia, postanowił uciec w noc.

Mówiąc, "spacer w nocy dobrze mi zrobi", uznał, że spacer w nocy dobrze Mu zrobi. Ubrał się więc i przeszedł przez próg. A przecież przejście przez próg jest najtrudniejsze, różnica temperatur często powodowała u Niego natychmiastowy powrót do domu. Ale nie tym razem, bo w czasie gdy zwykle zdjął już buty mówiąc "pierdolę", tym razem szedł już ulicą, a Jego uwagę natychmiast przykuła rzecz, której normalnie nie zauważał. Zafascynował Go odgłos Jego kroków, które będąc jedynym dźwiękiem jaki słyszał, stały dla Niego Rytmem. Rytmem, który narzucił wszystkim i wszystkiemu, i nikt inny nie miał prawa go zmienić. Jego Rytm stworzony dla przyporządkowania sobie Całego Mrocznego Świata(jak zwykł nazywać w nocy swoją ulicę). Żeby dźwięk był bardziej klarowny starał się stawiać kroki tak, żeby nogawki spodni o siebie nie szurały, co musiało wyglądać dość śmieszne, bo poruszał się trochę jak kaczka. Kaczka narzucająca Rytm Całemu Mrocznemu Światu.

Ale nikt Go nie widział, przecież w nocy najlepsze jest to, że wszystko wokół Ciebie znika. Istnieje tylko świat najbliższy Tobie (Mroczny), czyli grunt pod stopami, latarnie i zalążki domów. Nic więcej, nic, co mogłoby rozproszyć Twoją uwagę, odgonić Myśl, która może odmienić Twoje życie.

Idąc i szukając Myśli, która może odmienić Jego życie usłyszał za sobą kroki, które starały się wyrównać z Jego krokami. Przyspieszył, kroki za nim również. Słyszał rytm (pisany małą literą), rytm, który wcale Mu się nie podobał, był to rytm narzucony, taki, który zburzył Jego Porządek i odgonił Myśl, która mogła odmienić Jego życie. Ale nie bał się, przecież jest mężczyzną. Mężczyzną chodzącym samemu w nocy.

Narzucającym Rytm.

Do czasu, aż nie usłyszał znajomego głosu, krzyczącego "Hej, poczekaj, gdzie tak pędzisz?", wtedy zaczął uciekać, bo ludzi, których znał bał się jak diabli.

 

O spadaniu.

Znacie to uczucie, gdy podczas zasypiania śni wam się, że spadacie i nagle gwałtownie się budzicie? Ja spadałem już tak długo, że zacząłem odczuwać znużenie.

Początkowy strach, ciekawość, to wszystko zniknęło, pozostawiając mnie sam na sam z monotonią lotu i kilkoma pytaniami:
Dlaczego spadam? Kiedy spadnę? Czy ja umarłem?

- Brawo, twoje życie było tak nudne, że nawet gdy umarłeś nic się nie dzieje.

Czy tak wygląda życie wieczne? Bo w niebie jestem zdecydowanie. To wszystko jest zdecydowanie zbyt dosłowne.

Po jakimś czasie nawet rozmowy z samym sobą i witanie się z mijanymi chmurami przestały mnie bawić. A była to jedyna rozrywka, jaką sobie wymyśliłem.

Kpiłem teraz z każdego człowieka, który kiedykolwiek marzył o lataniu.

- Nudno, co? - Kobiecy głos przerwał mi wsłuchiwanie się w monotonny świst powietrza.

Spadała w taki sposób, że włosy zasłaniały jej twarz.

- Kim jesteś?
- Spadochronem.
- Słucham?
Uśmiechęła się i skierowała głowę w dół.
- Zobaczysz.

Znacie to uczucie, gdy podczas zasypiania śni wam się, że spadacie i nagle gwałtownie się budzicie?

 

Jak kawałki mózgu, leżące wokół mnie.

Trzymając rękę we własnym mózgu, drążąc w miękkiej, szarej, chociaż nie do końca, masie, szukałem czegoś odpowiedzialnego za Ciebie. Garściami wyciągałem wspomnienia, myśli i poglądy, mające teraz postać mięsa, leżącego wokół mnie.

Z każdym wyrwanym fragmentem czułem się coraz lepiej, myśli, które dręczyły mnie od dawna spoczywały teraz przede mną, bez możliwości zatrucia mi głowy ponownie.

Zanim dotarłem do Ciebie, niemal zapomniałem, kim jestem.

W końcu poczułem pod palcami coś, co w dotyku przypominało wysuszony owoc. Pulsował własnym życiem, jakby chciał zostać tu na zawsze. Po fali ciepła, która mnie przeszyła, identycznej jak ta, którą czuję za każdym razem, gdy Cię widzę, wiedziałem, że wystarczy jedno pociągnięcie, by się Ciebie pozbyć.

Zacząłem ciągnąć, mój osobisty zakazany owoc okazał się siedzieć we mnie głębiej, niż myślałem, jego korzenie rozchodziły się po całym moim ciele. Z każdym pociągnięciem przed oczami przelatywała mi każda chwila spędzona z Tobą. Moje ostatnie pożegnanie z myślami o Tobie. Od długopisu do

Wyrwałem z głowy ostatni fragment i nieprzytomnie rzuciłem go na ziemię.

Od tamtego dnia byłem szczęśliwy.

 

Źródło: http://z-a-do-b.blogspot.com/