JustPaste.it

Wydaje ci się że jesteś świadomy?

Czy ludzie posiadają coś takiego jak świadomość? Czy nasze pojęcie o świadomości jest właściwe? Czym ona jest?

Czy ludzie posiadają coś takiego jak świadomość? Czy nasze pojęcie o świadomości jest właściwe? Czym ona jest?

 

PROLOG

Czym jest świadomość? Czy dzięki niej wiemy że jesteśmy? Czy to ona sprawia że ja to ja a ty to ty? Od małego uczymy się i utwierdzamy w przekonaniu że jesteśmy gatunkiem samoświadomym, najdoskonalszym na tej planecie i że to właśnie świadomość odróżnia nas tak bardzo od innych zwierząt żyjących w tym świecie.

Zacznijmy jednak od początku i zerknijmy na definicję świadomości, która zaczerpnięta została z popularnej wolnej encyklopedii czyli wikipedii:

Świadomość to stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie). Zwykły stan czuwania.


A teraz encyklopedia PWN:

świadomość, psychol. najwyższy poziom regulacji zachowania człowieka; specyficznie wewnętrzna zdolność bezpośredniego poznania otoczenia, własnej osoby i relacji z otoczeniem, przebiegająca na 3 poziomach: percepcyjnym, pojęciowo-werbalnym i samoświadomościowym.


Zacznijmy od tej pierwszej. Jest to ciekawa i dość abstrakcyjna definicja. Warto zwrócić uwagę na ten fragment: "zdaje sobie sprawę" - jest piękny, bo absolutnie niedefiniowalny, niewytłumaczalny. Dzieje się coś co sprawia, że coś lub ktoś nagle "zdaje sobie sprawę". Lecz zastanówmy się nad tym nieco intensywniej. Co ma sobie zdawać sprawę i z czego? Człowiek? Z tego że jest?

Lecz jeśli człowiek ma sobie zdawać sprawę z własnego istnienia lub istnienia świata zewnętrznego to gdzie to zdawanie sprawy się znajduje? Kim jest ten co zdaje sobie sprawę? Anią, Markiem, ślusarzem czy kierowcą tira? Czy właśnie to jest owa świadomość?

Jeśli uznamy że to właśnie Ania zdaje sobie sprawę z własnego istnienia, to zapędzimy się w swego rodzaju pułapkę a przynajmniej będzie to pułapka dotycząca postrzegania siebie jako nieśmiertelnego elementu, który przetrwać ma śmierć ciała. Dlaczego? Bo Ania nie istniała od początku. Ania wytworzyła się w procesie wychowania i dorastania. Kiedy przyszła na świat wcale nie była Anią.

Nie było ślusarza, kierowcy tira ani kierownika działu marketingu. To właśnie wtedy każdy z nich dotykał prawdziwej świadomości, tej pierwotnej i niezmiennej, nie zaś tego czym świadomość nazywają ludzi (lecz nawet kryteriów tej „świadomości” nie spełniają ludzie myślący że są „świadomi”ale o tym później).

Czym zatem świadomość jest? Prawdziwej świadomości nie jesteśmy w stanie zdefiniować. Przy każdej próbie zrobienia tego wpędzamy się w ślepy zaułek, w którym jeśli się uda będziemy mogli ją poczuć, wewnętrznie zrozumieć i próbować nadać jej jakąś nazwę, określenie. Jednak uczucie obecności prawdziwej świadomości wykracza poza wszelkie możliwe próby definiowania.

Jedną z prób nadania jej określeń czy przyrównań jest utożsamienie świadomości z symboliką lustra. Zwierciadła, które odbija z całą swoją neutralnością wszystko to co stanie mu na drodze. Jeśli skierujemy zwierciadło na drzewo, oprócz tego że nadal będziemy sobą, staniemy się drzewem. Jeśli zwierciadło skierujemy na samochód – staniemy się również nim. Tak naprawdę tylko w ten sposób jesteśmy w stanie dowiedzieć się czym nasze otoczenie jest – musimy się nim stać, wchłonąć jego elementy gdyż tylko w ten sposób możemy ich „dotknąć”. 

Czemu jednak nie czujemy tej tożsamości, dlaczego wydaje się nam że jesteśmy czymś innym, czymś osobnym i oddzielonym? I tutaj na scenę wchodzi umysł oraz jego dziecko – ego.


1. UMYSŁ I JEGO DZIECKO, EGO

1.1 Korzenie umysłu

Człowiek jak każdy inny organizm na tej planecie rozwijał się przez niezmierzone eony, których rozmiaru nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Ewolucja to wolny i precyzyjny gracz, który skrupulatnie bada każdą możliwość aby następnie odrzucić te słabe i mało wydajne. Każdy z gatunków ma za sobą długą drogę, pełną ciężkich chwil oraz okresów przemian. To właśnie ta droga prowadziła każdy z organizmów do chwili obecnej, do stadium w jakim się znajduje.

Ewolucja działa wielotorowo. Nie obiera tylko jednej ścieżki, której trzyma się kurczliwie i uparcie. Jej przejawy są nieskończone i niezliczone, dzięki czemu mnogość form życia przyprawia o zawrót głowy. Każdy z gatunków, choć wydaje się tak odmienny i samodzielny, jest częścią idealnego łańcucha w którym zależności są skomplikowane w stopniu, którego chyba nigdy nie zrozumiemy.

W tej całej plątaninie, którą przyrównać możemy do wielkiego laboratorium, każdy z graczy otrzymuje swoiste wyposażenie, które w drodze bardzo długich testów jest sprawdzane i weryfikowana jest jego przydatność. Jak jest weryfikowana? W bardzo prosty sposób, który wydawać może się brutalny – selekcja naturalna. Gatunek, który otrzymał narzędzie nienadające się do przeżycia w danych warunkach, zostaje zniszczony przez inny z gatunków, którego osprzęt spełnił swoją rolę lepiej.

Jedni otrzymali potężne mięśnie pozwalające ścigać swoje pożywienie z idealną precyzją. Drudzy, których życie zagrożone było za dnia postanowili egzystować w nocy a swe oczy poświęcili na koszt słuchu. Jeszcze inni otrzymali niesamowicie elastyczny kamuflaż. Jednak rozwiązania siłowe to jeden z torów, jedna z możliwości, która da tylko określony zakres wyników. Ewolucja potrzebuje pełnych testów, pełnego spektrum. Musiało powstać coś nieco innego.

Spójrzmy na człowieka. Jego młode są bezradne i słabe. Nie może równać się w swojej sile z żadnym z drapieżników. Jest podatny na złe warunki pogodowe, choroby i zarazy. Jednym słowem jego organizm jest tak wiotki i mizerny że nie powinien przetrwać zbyt długo. Jednak reprezentujemy „model”, który poszedł w innym kierunku. W naszym przypadku nie liczy się wielkość mięśni – a zdolności intelektualne.

Kiedy tylko zeszliśmy na ziemię i wyprostowaliśmy własne ciała, od razu stało się oczywiste że nie damy sobie rady w ciężkich warunkach w jakich przyszło nam żyć. Instynkt kazał nam zbierać się w grupy a coś co mieściło się pod cienką warstwą kości naszej głowy, zaczynało rozpędzać logiczną machinę, która jak się niedługo później okazało, pozwoliła zdominować praktycznie całą planetę.

Ową machiną był umysł, swego rodzaju oprogramowanie pięknej maszyny, którą jest ludzki mózg. Umysł był tą częścią organizmu, która została dana jednostce „na własny użytek”, w przeciwieństwie do procesów takich jak kontrola akcji serca. Wystarczyła odrobina wysiłku aby logiczne procesy pozwoliły stworzyć pierwsze dzidy i włócznie. Kiedy człowiek przekonał się o potędze narzędzia jakie zostało mu dane, natychmiast rozpoczął jego eksploatację pełną parą. Powstawały coraz to zmyślniejsze narzędzia i przyrządy, które pozwalały umocnić swoją pozycję w przyrodzie.

1.2 Ego

Z czasem człowiek zaczął nadawać tym zdolnościom swoistą tożsamość. Umysł był tak potężny i tak przydatny że musiało dojść do pewnego specyficznego zjawiska – skoro była to jedyna część oprogramowania, którą człowiek potrafił rządzić, stało się oczywiste że prędzej czy później z tą właśnie częścią utożsami on swoje istnienie. I to były narodziny ego.

Po raz pierwszy człowiek zaczął być w minimalnym stopniu samoświadomy. Rozpoczął utożsamianie się z własnymi procesami logiczno-myślowymi, którym zawdzięczał swoje przetrwanie. Proces ten skutkował powolnym ale progresywnym postępem iluzorycznej separacji na „mnie” oraz „tam, na zewnątrz”. Tak zostało do dziś.

Czasy współczesne pokazują jak bardzo potężne jest to narzędzie i jak wiele natura czy ewolucja postawiła na jedną kartę. Zdolności umysłu są tak silne że człowiek nie potrafi sobie z nim poradzić. Kiedy przyjęliśmy w imię przetrwania tożsamość zwaną ego, zrobiliśmy to aby ugruntować swoją pozycję w przyrodzie. Teraz kiedy jesteśmy już bezpieczni, nie potrafimy odejść od tej metody. Staliśmy się niewolnikami własnego narzędzia. Uzależniliśmy się od procesów myślowych i poprzez pryzmat ego postrzegamy swoją istotę. Przypominamy niemowlę, które dostało w swoje ręce wiertarkę. Ma ona wielką siłę ale niemowlę nie potrafi jej używać. Z czasem dochodzi nawet do tragedii – niemowlę zabije się narzędziem, które miało być jedynie pomocą.

Tak też dzieje się z człowiekiem. Zapomniał on że umysł używany powinien być wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba a następnie powinien lądować w skrzynce na narzędzia, jak śrubokręt czy kombinerki. My natomiast utożsamiliśmy się ze śrubokrętem i jak wariaci chodzimy wkoło bojąc się odłożyć ten śrubokręt, bo jesteśmy przekonani że to właśnie on stanowi o naszej świadomości, o tym kim jesteśmy.


2. MYŚLI PODSTAWĄ EGO

2.1 Myśli jako interfejs użytkownika

Ludzki mózg niczym twardy dysk bezustannie gromadzi dane, w postaci wiedzy czy wspomnień. Każde doświadczenie naszego życia jest w nim skrzętnie zapisywane. W codziennej interakcji wykorzystujemy te dane. Oczywiście jest to przydatne gdyż np. dzięki temu nie musimy za każdym razem uczyć się wiązania buta. To właśnie podstawowe funkcje naszego umysłu.

Różne dane z przeszłości mózg dostarcza nam w postaci myśli, które manifestują się w różnych formach w zależności od tego w jakiej części kory mózgowej wystąpią. Mogą to być obrazy, dźwięki, zapachy lub najczęściej mieszanka tych wszystkich.

Myśli mogą być również kanalizacją, za pomocą której człowiek uziemia wyprodukowaną energię przemiany materii. Tak samo jak energia jest wykorzystywana do napędzania wewnętrznych układów organizmu, poruszania się czy produkcji emocji, tak również napędza ona przepływ impulsów elektrycznych w naszym mózgu.

Kiedy prąd przepłynie przez wskazany obszar, który odpowiada przykładowo za wspomnienie z dzieciństwa, pojawia się ono na ekranie naszego umysłu niczym rozbłysk słońca. To właśnie pierwsza i naturalna myśl, która jest domeną każdego człowieka. Tych myśli nie sposób uniknąć i będą one nam towarzyszyć do końca naszych dni, tak samo jak emocje czy nastroje. Problem dotyczy jednak całkiem innego zagadnienia – braku uważności.

2.2 Śpiący twórcy łańcuchów
 
Według definicji z encyklopedii PWN, którą przytoczyliśmy na początku tego artykułu, przeciętny człowiek uznaje się za świadomego swojej własnej osoby oraz procesów zachodzących w jego wnętrzu („...specyficznie wewnętrzna zdolność bezpośredniego poznania otoczenia, własnej osoby...”). Z własnego doświadczenia oraz rozmów z innymi ludźmi a także obserwacjami zachowań konkretnych osób, śmiem twierdzić że nie jesteśmy w stanie sprostać nawet tej błędnej definicji świadomości. Jeśli mielibyśmy określić świadomość właśnie taką definicją, to 99% naszej populacji jest jej pozbawione. Dlaczego? Już śpieszę z wyjaśnieniem.

Kiedy pojawia się pierwsza naturalna myśl od razu identyfikujemy naszą osobę właśnie z tą myślą, co jak się później okaże nie jest niczym dziwnym. Kiedy przykleimy się do owej myśli bez odpowiedniej dawki uważności, rozpoczynamy mozolny proces kreowania całego ciągu myślowego. Naturalną myślą był 'pies'. Lecz my nie dostrzegliśmy tej myśli jako czegoś niezależnego od nas. Zamiast tego momentalnie weszliśmy do środka tej myśli i pomimo tego że sama z siebie już po chwili przestała istnieć my rozpoczęliśmy dobudowywanie wagoników. Zamiast zachować uważność oglądanego procesu, zamiast widzieć że oglądany film wyświetlany jest na ekranie telewizora, weszliśmy do wnętrza telewizora, nie mając pojęcia co się z nami dzieje – straciliśmy kontakt z pilotem i nie możemy wyłączyć teleturnieju, w którym sami bierzemy udział!

Pies – mój pies z dzieciństwa – dzieciństwo – mama – śmierć w szpitalu – pielęgniarki – niskie zarobki – moja praca - i tak dalej. To tylko jeden z przykładowych ciągów jakie tworzymy w naszych głowach. Mogą to być również dialogi, monologi, scenariusze i cała masa innych śmiesznych elementów. Ciągi te, pomimo że składają się z pojedynczych obrazów wyciągniętych na siłę z odmętów naszej pamięci, wydają się być idealną i ciągłą linią. Jest to analogiczna sytuacja do taśmy filmowej, w której ruch postaci na ekranie jest jedyne iluzją, składającą się z tysięcy pojedynczych zdjęć.

Ten ciąg, ta iluzja ciągłej projekcji filmowej wyświetlanej w naszym umyśle powoduje powstanie 'ja'. Mamy więc kłębek myśli - wspomnień i doświadczeń powiązanych logicznie i chronologicznie, które wydają się stanowić nieprzerwany strumień nas samych - jest to Ego.

Filozofia zachodu tak mocno utkwiła w tym przekonaniu, że głosi nawet ustami Kartezjusza: "Myślę więc jestem", co jest stwierdzeniem tak dalekim od prawdy, gdy spojrzymy choćby na chwilę przebłysków naszej prawdziwej świadomości, która jest przestrzeniami pomiędzy tymi klatkami filmu, pomiędzy myślami rzekomo nas tworzącymi. To właśnie wtedy, kiedy uświadamiamy sobie że ciąg jest tak naprawdę zlepkiem pojedynczych obrazów, które sami na siłę wywołujemy, dociera do nas echo prawdziwej i niezmiennej świadomości, ciszy pomiędzy obrazami. A kiedy nagle budzimy się i dostrzegamy tą przerwę, ten czysty ekran, cały łańcuch urywa się, traci spójność i integralność. Wtedy pojawia się moment uważności, dzięki której uświadamiamy sobie że „znów się zamyśliłem”, że znów spaliśmy większość naszego dnia.

Jeśli jednak za autora zwrotu „Myślę więc jestem” uznamy nie Kartezjusza ale jego ego – tak, wtedy okażą się one jak najbardziej prawdziwe!


3. ŚWIADEK I WGLĄD

3.1 Ocknij się!

Kluczem do rozróżnienia ego i świadomości pozostaje uważność. Neutralny świadek, który swą obecnością strzec będzie naszej prawdziwej istoty. Ego jest jedynie wypadkową wszystkich doświadczeń jakie zbieramy przez całe życie. Wspomnień, planów, logicznych schematów, programów i odruchów. Ego jest produktem. Przypomina to sytuację, w której literom na wyświetlaczu telefonu komórkowego nadajemy jakieś abstrakcyjne cechy lub co więcej, identyfikujemy się z nimi.

Sytuacja jest o tyle śmieszna że telefon to jedynie jakiś przedmiot mający ułatwić nam komunikację a litery na wyświetlaczu to jedynie środek interakcji pomiędzy narzędziem a użytkownikiem. Tak również działa nasz umysł, który musi posiadać pewien rodzaj interfejsu, za pomocą którego będziemy w stanie się nim posługiwać.

Czym więc świadomość jest? Świadomość jest momentem, w którym przypominamy sobie że trzymamy telefon w ręku i jedynie na niego patrzymy. To jak moment ocknięcia „Łał! Jest coś poza wyświetlaczem! O kurcze a cały czas wydawało mi się że jest tylko wyświetlacz!”

Jednak jak pozostać na tyle uważnym aby sobie to przypomnieć? Początkowo wydaje się to trudne, jednak w miarę czasu, wzmocnienia dyscypliny oraz praktyki zaczniemy dostrzegać to coraz częściej. Tyczy się to zarówno myśli jak i emocji. Jedne i drugie w swojej naturalnej formie są tylko momentem, refleksem światła na powierzchni jeziora. Musimy zobaczyć ten refleks i pozwolić mu przeminąć. Prawdziwy gniew trwa kilka sekund, później jest już tylko uraza i podsycanie nienawiści. Prawdziwa myśl jest tylko chwilą, jednym obrazkiem – dalej już sami zaczynamy pisać scenariusze, mówiąc do samych siebie jak wariaci.

Kiedy jednak będziemy uważni, wyłapiemy moment kiedy naturalna emocja czy naturalna myśl się kończą, kiedy wyparowują. Właśnie wtedy dostrzeżemy ten moment czystej pustki a raczej pełni – tak, chwila kiedy emocja czy myśl rozpływają się to właśnie świadomość. Tylko wtedy jesteśmy w stanie widzieć rzeczy takimi jakimi są.

3.2 Kłamliwa propaganda Ego

Kiedy patrzymy na rzeczywistość poprzez iluzję naszego „ja”, poprzez ego, nie jesteśmy w stanie widzieć rzeczywistości taką jaka jest. Widzimy wszystko w krzywym zwierciadle. Nasze lustro, do którego dociera światło czystych doświadczeń nie odbija ich takimi jakimi są. Rozpoczyna się proces modyfikacji rzeczywistości, subiektywizowania jej.

Przykładowa sytuacja: Jesteście w pracy i pokłóciliście się ze swoim szefem. Naturalnie wasz organizm zareagował tak jak ma to zakodowane genetycznie, czyli gniewem. Odpowiednie hormony zostały zaaplikowane do waszej krwi i jesteście zdenerwowani. I to jest natura. Ale ta natura trwa chwilkę a co dzieje się z wami? Przez następne trzy godziny będziecie podsycać w sobie zdenerwowanie. Oburzyliście się, wasz system logiczno-umysłowy (ego), które utożsamiacie z „ja” został obrażony, więc teraz kiedy naturalna emocja już dawno zniknęła, wy nadal postrzegacie rzeczywistość przez pryzmat ego. Nadal patrzycie na swojego szefa jak na wroga, mimo tego że teraz rozmawia z wami normalnie i jest bardzo życzliwy i ugodowy. Co więcej, wasze ego zaczyna przywoływać wszystkie analogiczne sytuacje jakie zapisane są w waszej pamięci. Robi to tak agresywnie, z taką presją że poprzez zwykłą sprzeczkę postrzegacie swojego szefa jako najgorszą istotę na świecie. A on tylko posprzeczał się z wami o to że spóźniliście się do pracy o 15 minut.

Uważność jest w tym procesie bardzo ważna. Gdybyśmy posiadali odpowiednią jej dawkę, wychwycilibyśmy bez problemu moment, w którym naturalny gniew uległ by rozproszeniu lub wyładowaniu. Pozostała by jedynie świadomość. Jednak jesteśmy niczym „chodzący we śnie”, lunatycy. Nie byliśmy uważni. Zamiast widzieć gniew wyświetlany jak w telewizorze, wskoczyliśmy do telewizora i staliśmy się niewolnikami gniewu. Dalej zaczęliśmy nieświadome tworzenie nieskończonej liczby ciągów myślowych, poprzez które ocenialiśmy rzeczywistość.

Czy była to prawdziwa rzeczywistość? Nie. Prawdziwa świadomość? Nie. Do puki będziemy postrzegali świat przez pryzmat ego, dotąd każdy z nas będzie posiadał swój osobny świat. Jeśli jednak uda się nam być czujnymi, uda się nam nie identyfikować z własnymi naturalnymi emocjami i myślami i zaprzestaniemy stwarzania kolejnych, iluzorycznych, wtedy spojrzymy na świat prawdziwą świadomością, tą niedefiniowalną perspektywą, która nie różni się niczym w każdym z nas.

3.3 Przebłysk słońca między chmurami

W filozofiach wschodu istnieje takie pojęcie jak „satori”. Określa ono chwilowy wgląd w rzeczywistość. Jednostka, która przeżyła satori, chwilowo wyłączyła własne ego i zobaczyła rzeczywistość w jej prawdziwej postaci. Przez krótką chwilę zjednoczyła się ze świadomością w jej czystej formie. Każdy kto przeżył to choć jeden raz, od razu widzi różnicę pomiędzy świadomością, której definicję przytoczyliśmy na początku a tą prawdziwą, niedefiniowalną świadomością, obcością wszystkiego w tej jednej chwili, wewnątrz nas samych.

Niektórzy powiadają że kiedy człowiek wyłączy swoje ego i przez ułamek sekundy zobaczy świat takim jakim jest, staje się „dobrze scentrowany”. Jak można to rozumieć? Czy kiedy patrzymy na świat oczami świadomości a nie oczami ego, to coś się zmienia w obrazie? Nie. Nadal patrzymy naszymi oczyma, nadal widzimy dokładnie to samo co widzieliśmy wcześniej. Perspektywa nie podlega żadnej zmianie. Jedyna modyfikacja pojawia się w tym co czujemy.

Choćbyśmy osiągnęli wszystkie możliwe stany mistycznych oświeceń, wglądów i cholera wie czego jeszcze, nadal będziemy tym jednym człowiekiem. Nie rozpłyniemy się i nie skleimy się z podłogą czy krzesłem. Nadal będziemy widzieć świat tak jak do tej pory i nadal będziemy siebie świadomi (o ile zachowamy pełnię zdrowia fizycznego). Więc co takiego zmieni się w obserwowanej rzeczywistości? Po co ta cała zabawa?

Kiedy patrzymy przez pryzmat ego jesteśmy świadomi swojej perspektywy ale jednocześnie wyobrażamy sobie ile różnych innych perspektyw znajduje się wokół nas. Ty widzisz mnie, ja widzę ciebie, ona widzi jego. Kwiat widziany z jednej strony przez Asię będzie czymś całkiem innym niż kwiat widziany z drugiej strony przez Maćka.

Jednak kiedy osiągasz chwilowy wgląd, kiedy zatrzymujesz się tylko w tej chwili w której jesteś, w tej spokojnej ciszy pomiędzy myślami i emocjami, nagle zaczynasz czuć obecność czegoś w sobie. Zdajesz sobie sprawę że wiesz absolutnie wszystko, posiadasz całą wiedzę zgromadzoną w całym uniwersum. Czujesz wtedy to „coś” co na wschodzie określane było często jako „Tao” - wszystko i nic. Czujesz to coś pierwotnego. Czy zmienia się wtedy twoja perspektywa? Nie. Nadal jesteś świadomy własnych oczu oraz tego że patrzysz za ich pomocą. Ale pojawia się coś całkiem odmiennego czego nie było wcześniej – czujesz że istnieje tylko ta jedna perspektywa. Gdzieś w głębi wiesz że cały wszechświat patrzy w tym momencie twoimi oczyma i że nie ma żadnych innych oczu, żadnych innych perspektyw. Jesteś tylko ty i jesteś absolutnie wszystkim, jesteś Bogiem wszechświata. Ten niespotykany koktajl skrajnego, empatycznego egoizmu sprawia że czujesz w sobie wszystkie sprzeczności jako jedną spójną całość.


4. TU I TERAZ - DOM ŚWIADOMOŚCI

4.1 Czas – dom Ego

Ważnym czynnikiem dobrej gleby, bez którego nie wyrośnie piękne i dorodne Ego jest iluzoryczne pojęcie „czasu”. Czym tak naprawdę jest czas? Czy istnieje coś takiego jak obiektywna przeszłość i przyszłość jako elementy składowe jednej, spójnej linii czasu? Nie ma czegoś takiego ponieważ czas jako linia istnieje tylko w naszych głowach.

Czym jest przeszłość z punktu widzenia człowieka? Przeszłość to abstrakcyjna czasoprzestrzeń do której jedynymi (i nie ma kompletnie żadnych innych) odnośnikami są nasze wspomnienia. Nic więcej! Nie mamy absolutnie nic więcej. A przyszłość? To abstrakcyjna czasoprzestrzeń do której jedynymi odnośnikami są nasze plany i marzenia. Nic więcej! To właśnie w tych mitycznych miejscach żyje ego. Przyszłość i przeszłość to jego domeny i dom. Wiąże się to bezpośrednio z tym co napisaliśmy wcześniej.

Ego to ciągi myślowe wytwarzane przez umysł, z którymi utożsamiamy się. Jednak aby mieć taką sposobność musieliśmy stworzyć w naszych głowach miejsce, w którym ego mogło by istnieć. Musiało powstać coś, dzięki czemu spojrzymy na siebie jako na istotę, które jest obecna „cały czas”. Tylko nasze wspomnienia o rodzinie, nas, pierwszej miłości, imieniu i nazwisku, pozycji społecznej, dawnych urazach, błogich marzeniach, czyli wszystkim tym co uważamy za „mnie”, tylko wspomnienia o tym pozwalają istnieć iluzji nas samych. Przecież kim bylibyśmy jeśli było by tylko Tu i Teraz? Tu, w tym momencie nie jestem Anetą. Po prostu jestem. Teraz nie jestem człowiekiem rozzłoszczonym na swojego szwagra. W momencie, w którym jem obiad nie jestem dyrektorem handlowym. Więc kim ja jestem?

Tego pytania boi się tak wiele osób i właśnie dlatego boją się zobaczyć jak wygląda świat bez ego. Stworzyliśmy czas jak terrarium dla chomika, którym jest nasze ego. Boimy się zrezygnować z tych wszystkich odnośników do naszej przeszłości i przyszłości bo kim wtedy byśmy się stali? Tak naprawdę właśnie wtedy bylibyśmy tym czym jesteśmy naprawdę, czyli wszystkim. Każdą czynnością którą wykonujemy, każdym posiłkiem jaki spożywamy, każdym przyjacielem którego mamy.

Lecz zamiast tego dalej tkwimy w iluzji oraz powiązaniach do przeszłości i przyszłości nie umiejąc być po prostu tutaj, w tym momencie pomiędzy myślami i ocenami. Kiedy widzimy piękną różę z początku pojawia się w nas zachwyt. „Czujemy” ten kwiat wewnątrz nas samych, odbijamy jego istotę. Jednak już po chwili, z powodu braku uważności, górę bierze nasze ego, które ponieważ istnieje tylko w przeszłości lub przyszłości, zaraz rozpoczyna przeszukiwanie naszego mózgu w celu znalezienia odpowiedniego wspomnienia związanego z różami. Dochodzi do kategoryzowania i szufladkowania między przeszłymi podobnymi wspomnieniami. Cały czar teraźniejszości i prawdziwej świadomości chwili pryska. Róża już nie jest wyjątkowa. Staje się kolejną różą i to na dodatek brzydszą niż ta, którą widziałem przedwczoraj.

Oto pułapka w jakiej tkwimy.

4.2 „Karma” współistnieje z czasem

W koncepcji czasu również bardzo ważnym pojęciem jest wschodnie określenie zależności przyczynowo skutkowych, czyli „Karma”. Ludzie od dawien dawna prześcigają się w jej definicjach  lub starają się ją „zmyć” aby ich życie stało się czyste i pełne. Jednak zamiast zrozumieć jej definicję taką jaka jest, szukają oni powiązań do swoich poprzednich żywotów, czynów z młodości lub nie wiadomo czego jeszcze, tym mocniej zamykając się w owej definicji i tworząc jeszcze więcej zależności, jeszcze więcej „złej karmy”.

Do pojęcia karmy znów istotne jest zrozumienie czasu. Czas to przestrzeń wykreowana przez ludzkie psyche w celu stworzenia domu dla własnego ego. Tylko ego mogło stworzyć pojęcie karmy czyli przyczyny i skutku. Przyczyna i skutek są nierozerwalnie związane z pojęciami przeszłości i przyszłości i mogą być umiejscowione jedynie na iluzorycznej osi czasu. Tak naprawdę w równym stopniu przyczyna  wywołuję skutek co skutek przyczynę.

Żeby w tym momencie poczuć skutki karmy muszę odnieść się do jakiś przeszłych przyczyn. Ponieważ czuję skutek muszę znaleźć gdzieś na osi czasu przyczynę, która ten skutek wywołała, no bo jak inaczej było by możliwe czucie czegokolwiek?! Tak samo w drugim kierunku. Kiedy uderzam ręką w ścianę to mój umysł już wie że ręka zaboli. Umysł już powędrował te kilka sekund w przód, więc karmą uderzenia będzie ból.

Dlatego człowiek ograniczony ego zawsze będzie ograniczony karmą i nigdy nie będzie wolny. Natomiast świadomość tu i teraz nie może w żaden sposób "reagować". Nie da się reagować kiedy nie ma przeszłości i przeszłości. Jak możemy reagować smutkiem kiedy wczorajszy smutny dzień nie istnieje? Bo w rzeczywistości go nie ma. Pozostało tylko iluzoryczne wspomnienie, do którego wraca użalające się nad sobą ego. Prawdziwa świadomość żyje tylko w tej jednej chwili. Wszystko co wydarzyło się nanosekundę temu przestało istnieć, zaś wszystko to co wydarzy się za moment jeszcze nie jest prawdziwe.

Właśnie dlatego, kiedy utożsamia się własne życie nie z aktywnym działaniem ale z karmną, czyli ciągiem przyczynowo-skutkowym, nie da się być wolnym, ponieważ zawsze istnieją odnośniki do przeszłości i przyszłości determinujące chwilę obecną. Zawsze coś jest „bo coś się wydarzyło” lub coś będzie „bo coś robię teraz”.

Człowiek który chce być wolny, musi istnieć tylko w tej jednej prawdziwej chwili, w której czysta świadomość będzie odbierać tylko to co istnieje naprawdę, w czystej i niezmiennej postaci, bez żadnych powiązań z tym co zaszło i z tym co może być. Tym właśnie jest postawa „wu wei”, czyli działanie bez wysiłku, bez presji związanej z zaspokojeniem zależności pomiędzy tym co wcześniej, teraz i później. Kiedy działasz wu wei, bez wysiłku, po prostu działasz. Robisz wszystko adekwatnie do chwili obecnej bo istnieje tylko ta chwila.


REINKARNACJA I EPILOG

Chciałbym również nawiązać do istotnego zagadnienia jakim niewątpliwie jest „reinkarnacja” w kontekście wywodu jaki tu snujemy. Potocznie reinkarnacją nazywa się ponowne wcielenie w ciało fizyczne, jakiejś bliżej nie określonej i niezdefiniowanej energii (czy to duszy, ducha czy elementów jakiś rozbitych na kawałki informacji). Chciałbym przedstawić nieco inny pogląd na ten temat.

Jeśli prawdziwa świadomość jest tak naprawdę odbiciem wszystkiego co dzieje się tu i teraz, w zasięgu jej perspektywy a na dodatek jest odbiciem pozbawionym jakiejkolwiek oceny ze strony ego, to czym różni się świadomość Marty od świadomości Pawła? Czym różni się moja świadomość od świadomości kruka czy sroki? W końcu – czym różni się moja świadomość w chwili obecnej od świadomości w momencie moich narodzin lub tuż przed nimi i czym będzie się ona różnić od mojej świadomości po śmierci? Absolutnie niczym.

Obojętne czy jestem to Ja, Ty, Ania, żabka, chomik czy ptak, nasza świadomość będzie zawsze taka sama. Co więcej, będzie dokładnie taka sama teraz, za 40 lat jak i po śmierci. A skoro istnieje tylko chwila obecna a czas jest jedynie iluzją ego, to czyż nie umieramy i nie rodzimy się cały czas? A patrząc na to przez negatyw – czy w jednej chwili nie kryje się nieśmiertelność i życie wieczne?

Kiedy uda się nam być po prostu tutaj, obserwując własnych nas oraz procesy zachodzące w naszym ciele, wtedy ego po prostu umrze. Istnieje ono tylko wtedy, kiedy karmimy je własną energią i nie uważnością. Kiedy spojrzymy na nie naszymi wewnętrznymi oczyma, momentalnie zawstydza się i chowa w odmętach naszego umysłu. A kiedy zabierzemy mu jego dom – przyszłość i przeszłość – nie będzie miało żadnego schronienia i wtedy po prostu zniknie rozpuszczone w świetle czystej świadomości, która zawsze jest obecna tu i teraz.


POST SCRIPTUM

Pamiętajmy o naszym ciele i jego potrzebach. Funkcjonujemy na zasadzie indywidualnych przetwórni materii, dlatego pożywienie zawsze zostanie przekształcone w działanie czy to na płaszczyźnie fizycznej czy mentalnej. Ekspresja naszego wnętrza zawsze będzie szukała ujścia za pomocą energii, którą pobieramy z paliwa jakim jest pożywienie. Coś zebrane w środku, zawsze musi wyjść na zewnątrz, dlatego zarówno myśli jak i emocje będą nam towarzyszyć do końca życia. Tylko ich zrozumienie i poszanowanie pozwoli nam cieszyć się spokojem.

Naturalny gniew nie jest niczym złym. Jest piękny w swojej niewinności i naiwności. Naturalny gniew jest delikatny i krótkotrwały, zbyt słaby aby kogoś skrzywdzić. Tylko tłumione i gromadzone w sobie emocje i myśli są w stanie obezwładnić nas i znaleźć ujście w sposób o jakim nawet nie myśleliśmy.

Również naturalne myśli będą towarzyszyć nam do końca naszych dni. Dokąd mózg będzie pracował, dotąd myśli będą pojawiać się w naszym umyśle. Po prostu patrzmy na nie i nie utożsamiajmy się z nimi. Bądźmy uważni a nasza prawdziwa świadomość zagości w nas na stałe i zaczniemy w końcu żyć tak jak tego naprawdę chcemy.

Więcej naszych artykułów znajdziesz na: thelinked.pl

 

Źródło: http://thelinked.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=268&Itemid=55