JustPaste.it

Arty-celebry-sta

Niniejszy tekst piszę ponieważ jest on jedynym lekarstwem na moją dolegliwość. Otóż od kilku miesięcy cierpię na poważne uczulenie. Pojawia się na dźwięk słów: artysta i celebryta

Niniejszy tekst piszę ponieważ jest on jedynym lekarstwem na moją dolegliwość. Otóż od kilku miesięcy cierpię na poważne uczulenie. Pojawia się na dźwięk słów: artysta i celebryta

 

Natomiast niebezpiecznie się nasila gdy oba słowa są ze sobą mylone, stosowane zamiennie lub też nadużywane. A, że ostatnimi czasy, coraz częściej dochodzi do takich sytuacji, moje samopoczucie ulega pogorszeniu.

Próbowałam tłumaczyć sobie, że się czepiam albo, że zwyczajnie czegoś nie rozumiem, że po prostu całe to moje uczulenie jest tylko urojeniem. Tak więc zadałam sobie pytanie: „Kim jest artysta?” Najprostszą odpowiedzią byłaby zapewne ta: „Kimś kto tworzy dzieła sztuki.” Czyli, nieco bardziej rozwijając, artystą jest na przykład malarz, bo maluje; pisarz bo pisze; aktor, bo gra; piosenkarz, bo śpiewa i tak dalej. I tak właśnie nazywają siebie osoby goszczące w mediach – artystami. Niby mają do tego prawo, przecież śpiewają, piszą, grają, tańczą. Tworzą. Prawda? Coś mi tu jednak nie pasuje. Nie pasuje mi, że sami tak o sobie mówią. Kiedy w wywiadach zaczynają odpowiedź od słów: „Jestem artystą...”. Tak? Jesteś? Na pewno? A ja myślałam, że od tego, żeby nazwać kogoś artystą są odbiorcy. Że na miano artysty trzeba sobie  zasłużyć. I to czymś więcej niż zrobieniem coveru popularnej piosenki sprzed lat czy zagraniem epizodu w znanym serialu. Myślałam, ze artystą jest ktoś, kto uprawia artyzm, inaczej mówiąc jest mistrzem w tym co robi. Że jest jedyny w swoim rodzaju, a nie kolejną kopią sprawdzonego wzorca, który dobrze się sprzedał, więc może i tym razem się uda.

I drugie słowo wywołujące u mnie alergię. Odnosi się do osób, które również śpiewają, piszą, grają, tańczą, ale też skaczą, robią głupie miny, ewentualnie zawierają związki małżeńskie z wymienionymi wyżej „artystami” lub nie robią nic. Celebryci. Czyli jak słusznie zauważył Daniel Boorstin, osoby znane z tego, że są znane. W sumie, to nie mam do nich pretensji, jak czytam w Wikipedii (w żadnym słowniku języka polskiego nie mogłam znaleźć tego słowa i muszę przyznać, że poprawiło mi to nastrój) są to osoby, które często pojawiają się w środkach masowego przekazu i wzbudzają ich zainteresowanie, bez względu na wykonywaną profesję. Cóż, skoro media się nimi interesują, to mogą nic na to poradzić. To przecież prasa robi wokół nich hałas. I wcale nie musi mówić dobrze, ważne żeby było głośno, zawsze to jakaś reklama.

            I pomyśleć, że kiedyś ludzie musieli umrzeć, żeby po latach ktoś zauważył ich dzieło.

Nie wiem jaką jeszcze powinnam podjąć kurację, bo choć przelałam swój żal na papier (tudzież  na dokument tekstowy/monitor), objawy wcale nie ustąpiły. Najwyraźniej moja alergia jest jak katar, leczona czy nie, trwa tyle samo.