JustPaste.it

Tragedia narodowa.

Smoleńsk - dzisiaj.

Smoleńsk - dzisiaj.

 

Tragedia  narodowa

Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem rozgrywa się w dwóch wymiarach: państwowym i prywatnym. W obu jest tragedią, w obu straszną. Godną żałoby nie tylko tygodniowej.

Jako publicysta, ten drugi wymiar, prywatny, pomijam – choć szczerze, serdecznie bliskim i zainteresowanym współczuję. Ten wymiar ludzki i zwyczajny nie zajmuje mnie jednak z przyczyn publicznych.

Zajmuje mnie wymiar pierwszy, państwowy, czyli właśnie publiczny. Na ten temat chciałbym się choćby skrótowo wypowiedzieć.

„Zginęła elita Polski”, „Największa tragedia w historii Polski” – etc. Do tych prasowych tytułów mam bardzo poważne zastrzeżenia. Nie chodzi tu tylko o właściwą dziennikarzom na co dzień skłonność do napuszonej przesady. Tym razem wydaje im się zapewne, że cokolwiek napiszą, przesadą nie będzie. No bo jakże, wobec takiej tragedii?!

Wobec takiej tragedii wyłazi rzecz elementarna: dziennikarzom brak słów. Brak słów właściwych. Świadczy to po prostu o słabej znajomości języka polskiego. Zwykle mało kto rzecz tę zauważa i mało komu ona przeszkadza. Ale wystarczy spokojnie porównać, jak była opisana już nawet nie tragedia Haiti, lecz zwykły przegrany mecz naszej reprezentacji. Ubóstwo językowe widać aż nazbyt wyraźnie.

Nie będę się jednak znęcał nad dziennikarzami, tym bardziej bez ich udziału. Co prawda, nad nami to oni się znęcają znacznie bardziej, i też bez naszego udziału. Od wypadku minęła już niemal doba i czas trochę pomyśleć. Samodzielnie.

„Zginęła elita Polski”, „Największa tragedia w historii Polski” - pozostańmy przy tych dwu przykładach.

- Przy pierwszym: nie taka znów elita, sądząc choćby po stanie państwa, do jakiego zostało przez tę elitę doprowadzone.

- Przy drugim: każde dziecko potrafi kilka większych tragedii z historii Polski podać, i to bez szczególnego namysłu.

Najgorzej wypadają przyczyny katastrofy. Jedną podobną sprawę mamy już za sobą, to znaczy: jedną nagłośnioną. Tyle, że bez tragicznych konsekwencji, bo tamten kapitan samolotu wolał się sprzeciwić nieodpowiedzialnemu głupcowi i wybrał życie. Ten – najwidoczniej wolał być posłusznym.

Meldunek, złożony przez kontrolę lotów, nie pozostawia żadnych wątpliwości. Samolot cywilny nie musiał słuchać rozkazów.