JustPaste.it

Polska gola!

Tekst z wykorzystaniem tekstów pomyłek komentatorów sportowych

Tekst z wykorzystaniem tekstów pomyłek komentatorów sportowych

 

 

aaf49afbe0c4da2fb1a36f89459a7789.jpg

Witam państwa ze stadionu imienia... imienia... powiem później... na spotkanie towarzyszące towarzyskiemu spotkaniu drużyn narodowych Polski i Rosji. Gramy w znakomitym składzie, goście też grają w rewelacyjnym ustawieniu. Kibiców rosyjskich nie ma zbyt dużo, ale za to nie grzeszą urodą. Rosja opiera swoje szanse na iluzorycznych argumentach, że piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Władze naszego kraju nie przybyły, ponieważ szykują się do wyborów. Władze rosyjskie zajęte są zabezpieczaniem i utajnianiem dowodów katastrofy w Smoleńsku. Dostałem informację, że zawodnicy przyjechali na stadion półtorej godziny przed jego rozpoczęciem. Czekamy na wejście zawodników a tym czasem w studio są goście, są goście. Ciekawe co u nich, bo zdaje się, że tam dzisiaj jakieś zamachy zapowiadali. Tak się składa, że gdy odbywa się spotkanie tych drużyn, to zawsze temu towarzyszą jakieś dodatkowe atrakcje. Ale oto wchodzi jakiś facet w okularach. Oto ten pan w okularach... na państwa okularach... o, przepraszam na państwa ekranach. Widzimy na stadionie tym czasem, widzimy, że Rosjanie czują się jak u siebie w domu, bo na stadionie jest około piętnastu kibiców z Rosji.

Ale uwaga oto wchodzą, wchodzą.. tak, tak.. już na pewno wchodzą zawodnicy z dziećmi za rękę. Ciekawe dlaczego nie zostawili ich w domu, ciekawe dlaczego. Pewnie mamy nie miały czasu się nimi zająć. Przepraszam, przepraszam dostaję informacje od naszego dyżurnego syroptyka, że to dzieci prowadzą zawodników. Wstydzili się wyjść sami dlatego powyłapywano pobliskie dzieci do wprowadzenia ich. Ustawiają się do hymnu. Jest solista, będzie śpiewał, ale po co? Czekamy na decyzję. Dostaję informację, że orkiestra tez nie przyjechała, bo ma koncert noworoczny w kwietniu. Hymnu nie będzie. Stadion przygotowany do śpiewania, a tu taka niespodzianka. Ktoś chyba się rozbiera. Krzyczą, że damy, ale chyba nie dadzą. Ludzie już skandują, dopingując swoich ulubieńców. Słyszę coś w rodzaju do domu młoty i sierpy, do domu. Cieszy nas postawa tak dobrze dopingujących telewidzów. Na trybunach 20 tysięcy sympatyków tego nowoczesnego obiektu. Sędzia rzuca monetą. Przepraszam rzucił banknotem. Podobno automaty rozmieniające nie działają. Wybrali już swoje boiska i bramki i czekamy na końcowy gwizdek pana w czarnej koszuli. Pierwsi rozpoczynają goście. Saszajew do Wikadejewa. Głowow miał problemy z głową. Piłka obiegła całe pole karne.

Rosjanie znają potencjał swoich możliwości. Ale oto nasi przejmują inicjację i pędzą już do przeciwnej bramki. Ludzie wstają z miejsc. Doping rośnie. Mniejsi ludzie wylatują w powietrze. Starsi mdleją, porządkowi ich wynoszą. Takiego zamieszania dawno już nie widziałem. Ta radość jest niesamowita. Ludzie się bawią, tańczą się.

I oto bramkarz rosyjski Łapow sięgnął po piłkę, która była po przeciwnej stronie boiska. Łysoń złapał się za włosy, a właściwie to nie miał się za co złapać, bo jest łysy. Mówią o nim, że brutal, ale kocha dzieci.

Rzut rożny dla białych... Przepraszam, dla tych w białych koszulkach z czerwonymi portkami. A może i odwrotnie. Dostałem sygnał z Warszawy, że mają już państwo obraz, więc możemy spokojnie we dwójkę oglądać mecz. Z czego kolega nie dojechał przez pył wulkaniczny. Gdzieś tam nocuje na lotnisku. Pozdrawiamy go serdecznie. Bądź zdrów.

Ale widzimy, że Szyjkowski, chociaż jest obrońcą, podrywa swoich kolegów. Do roboty, do roboty.

Piłkarz gości polewa sobie wodę głową. Dobre krycie... Na boisku potworzyły się pary. Teraz Rozbrajak obsłużył Prawego. Polak, sądząc po sylwetce, lubi sobie wypić lecha. Minuta doliczona do pierwszej połowy boiska. Jak państwo widzicie, nic nie widać w tej mgle. I oto Majonez składał się, ale się nie złożył. Przerwa. Sędzia zagwizdał i oddali mu piłkę. Do przerwy 0-0 dla naszych. Teraz reklamy, a potem jedziemy dalej.

                                                                               ca3dfbb6649247c86291f3a73a806f25.jpg

Rozpoczynamy druga połówkę. Będzie gorąco. Zaczynamy grać na serio. Ten wynik to dla Polaków sporo, jak i niewiele. I oto centra Rosjanina na pole karne i tu strzał. Fajtański łapie, ale nie złapał. Ważna jest dla bramkarza ta pierwsza udana interwencja, to daje takie psychiczne samopoczucie. Rozbrajak biegnie teraz tak jak podbiega się do autobusu. Sarna znajduje się na polu karnym lub w jego obrębie. Krąży jak elektron wokół jądra Prawego. Teraz puścił Baka prawą stroną. I oto Rozbrajak trafił bramką w słupek. Nie chciał narażać achillesów, więc strzelił gorzej.

Ale oto znów Sarna strzela. Będzie bramkaaaaaaaa.... Chybaaaaa... Tak jeeeeest.... A jednak nie. Przerwa w grze. Na boisko wszedł nierozgrzany Piecyk. Zawodnicy uzupełniają przy linii bocznej boiska pierwiastki śladowe. Czarnoskóry Arfico schodzi z boiska, był najjaśniejszą postacią tego meczu. Zaczynamy wszystko do końca. I oto piłka ugrzęzła gdzieś tam w ciałach rosyjskich zawodników. Próbujemy ją wypatrzeć, ale nie widać. Gdzie jest piłka, gdzie jest piłka. Jest, znalazła się. Ale oto sędzia ja wymienia. Woli inną. Ludzie się denerwują. Sędzia kalosz. Zastanawiam się skąd ten sędzia jest z Singapuru czy z Korei. A może jakiś Arab lub Pigmejczyk. Umie gwizdać, to najważniejsze.

Zbliżamy się do końca końcówki tego spotkania. Nogi piłkarzy są ciężkie jak z waty. Sędzia zdecydował, że trzy minuty potrwa ta druga połowa. Trzy minuty, czyli zatem około 100 sekund. Ale oto składowa akcja naszego zespołu. Piecyk podaje do Rozbrajaka, Sarna drybluje i posyła w głowę Prawego. Ten przeskakuje nad nią i wali prosto w mur. I goooool. Braaaaaaaamka. Znalazł to miejsce między nogami obrońcy. Prawy zdobył gola po indywidualnej akcji całego zespołu. Oto ten moment przed momentem na państwa ekranach. Cieszą się Polacy, cieszy się cała Polska i my się cieszymy, dzieląc się w bólu z Rosjanami. Ale myślimy, że lepiej wygrać 2-0 niż 1-0. Piłkarze zawodników Rosji grają już bez przekonania. Cały stadion krzyczy głośno. Cieszymy się z radości tego cieszenia. Kończ pan Turek, kończ ten mecz. Nasze żołądki są już w skarpetkach. Nie wiem czy stoję, czy siedzę czy może latam wokół naszych kochanych kolesi, którzy sprawili swoim sympatyków, sympatyczną atmosferę. Czuję swąd palących racy. Cieszą się ludzie, cieszy się Naród. I oto koniec. Koniec. Zagwizdał pan Rumun, oszczędził nasze snopy nerwów. Wygraliśmy wygrany mecz. Do usłyszenia. Żegna państwa szczęśliwy przekaziciel przekazu.