JustPaste.it

Z kulą w piersi stać, wyklętym, ... prawdę rzeczę.

"Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach - to klęska." ... O naszej kolejnej Tragedii Narodowej lecz nie śmierci stu lecz setek tysięcy.

"Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach - to klęska." ... O naszej kolejnej Tragedii Narodowej lecz nie śmierci stu lecz setek tysięcy.

 

Znów i jak zwykle nasze własne, domowe, słowiańskie (czasem) homo sapiens ma niezwykłą zdolność do dostrzegania spraw nieistotnych, a pomijania wielkim, okraszonym milczeniem łukiem tych spraw, na które powinniśmy zwrócić, baczną uwagę i wyciągnąć wnioski.

Zacznijmy od małej lekcji historii w pigułce, może ciut z przyzwyczajenia (zawsze przecież tak zaczynamy wszystkie materiały w Polsce), a może dla nauki większej.

Pewna grupa młodych i starszych osób dawno, dawno temu starała się, poświęcając życie, poświęcając zdrowie, nie bacząc na okoliczności, starała się…. Ale właściwie co?

Gdy powiemy, że starała się uratować Polskę, polskość, duch narodu, że byli patriotami, to kto z nas tak prawdziwie będzie wiedział co to znaczy. Przecież dzisiaj nie ma wojny, nie ma okopów, nie ma karabinów, a wroga szukać to też niepotrzebne, bo przecież my, Polacy zawsze wroga posiadać nie możemy, chyba, że nasza wrodzona polskość sobie go znajdzie. Cóż, przecież mamy do tego zdolność.

Mamy również zdolność porównywalną z ekwilibrystyką małpy na pudełku po bananach, która po raz pierwszy chce strącić banana z drzewa za pomocą kijka, tyle, że MY, POLACY robimy to już tak długo i znów i wciąż wyglądamy jakbyśmy robili to po raz pierwszy. Ta nieporadność, głupota ekwilibrystyczna jest śmieszna, ale nawet dowcip opowiadany tak wiele razy może się znudzić, a co najgorsze staje się najzupełniej żenujący.   

Dostaliśmy do ręki następujący fakt:

Pewna grupa homo sapiens leciała samolotem. Ten samolot rozbił się. Homo sapiens przestali żyć.

Dwoje z tych homo sapiens zostało pochowanych na Wawelu, miejscu o silnym historycznym znaczeniu, wydawało się, że niepodważalnym.

Usłyszeliśmy, że to były zacne osoby, zasłużone dla Polski, leciały w ważnej sprawie.

Ja zatem zadam pytanie, może nieco podważające tą interpretację, albo całkowicie ją rujnując: A jakby leciały na lody to już nie byłyby pochowane na Wawelu, to już nie byłyby okrzyknięte bohaterami i męczennikami narodu Polskiego? Czy 90 innych osób w takim razie w tej samej sytuacji byłoby zacnych, męczeńsko pogrzebanych przez złe fatum….?

Przecież każdy z nas zauważy, że zacnych i zasłużonych dla Polski było wielu i wielu również znacznie bardziej.

Było i jest wielu, o których nie mówiło się w mało cenzuralnych słowach przez ostatni okres czasu. Powiecie „ale prezydent……”. Wybaczcie, tam był prezydent. Ilu z nas chętnie po opuszczeniu Polski zapomina o niej, jako o naszej matce. Wyobraźcie sobie, że ten człowiek poświęcił własne życie Polsce mimo tego, że mógł pozbyć się ciężaru tego wszystkiego i być sobie gdzieś daleko, bezpieczny….. Jednak tego nie zrobił. Pracował i żył dla Polski przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Też zginął.  On nie był jednak godzien… A może był zbyt mało medialny?

Po mało subtelnych obrazach kaczek, strzelnic i innej dziecinady w walce o stołki, w walce o pieniądze, nie licząc się z narodem, nie licząc się z tymi, którzy wierzą w Polskę prawdziwie i w to, że ten kraj będzie niesprzedajny, będzie nadal narodem „wspaniałym”, ale ludzie przestaną być „kurwy”. Dzisiaj jednak, moim zdaniem, zatarty zostaje obraz nieudolnego przywódcy, który nie potrafi tego kraju trzymać za jaja i nim rządzić, takiego, którego w przypadku śmierci naturalnej będziemy pamiętać jako prawdziwego prezydenta, osobę, której dumą jest mówić nazwisko. Nic z tych rzeczy. Dzisiaj mamy obraz osoby, która nagle, bardzo nagle, została wielka, czysta, nieskalana.

To jedna strona medalu, jakże przykra.

Druga, przemalowywanie trawy na zielono, zamiana kostki brukowej na „niepopękaną”, przed Bazyliką Mariacką na dzień przed pogrzebem , oklaski gdy martwy człowiek, któremu okazywana powinna być cześć, jakikolwiek by nie był (chyba, że to była oznaka radości, której naród nie potrafił pohamować), polskość wyrażana poprzez kupowanie kwiatów, zniczy i bycie w tłumie gapiów i zaśmiecanie chodników, głów, serc,…. To jest patriotyzm? Nie, .. to jest owczy pęd, to jest światło czasów, które już przeszły, to jest, dalej, nic innego niż gapie obserwujący wieszanie przestępców na miejskiej szubienicy, to jest atrakcja turystyczna, atrakcja przy której rozmawia się o częściach do samochodu, nowej sukience i śmieje się z dobrych żartów. Jak ładnie dynda, jakie fajne opony ma ten Hammer. Wstyd mi za rodaków… wstyd. A ludzie za was umierali … wstyd i hańba.

Trzecia strona medalu (ta najbardziej małpio-patycza)

 Nie dalej jak w roku 1921 (Boże 89 lat temu) został podpisany pakt o wzajemnej pomocy wojskowej. Pamiętacie? Pamiętacie efekt? Zostaliśmy oględnie zostawieni samopas, bez żadnej, jakiejkolwiek pomocy.

Czy nie ma skojarzeń, nie pojawia się światełko? Nikt nie zastanawia się czemu dzisiaj, kiedy my byliśmy w potrzebie wsparcia duchowego, emocjonalnego, uczczenia naszej narodowej tragedii, nie udzieli nam jej ci, którzy powinni, czy to nie jest znów syndrom czasów, czy tym razem nie nauczymy się. Czy znów i przez cały czas będziemy milczeć, wchodzić do dupy całemu światu i wszystkim, w roli podrzędnej, błagającej istoty, gorszej i nieudolnej? Czy wreszcie nauczymy się, że mamy nasz honor (może jeszcze nie zsunęliśmy się z tej wyspy o stromych brzegach), że mamy własną wartość, bogactwo, że potrafimy zadbać o własny kraj i własnych obywateli? Czy nauczymy się mówić prawdę prosto w oczy, nie stać malutcy i zastraszeni o nasze życie? Wyciągnąć głowę z strachliwego piasku i stanąć wyprostowanym i przyjąć to co będzie, nie ważne jakie będzie ale dumnie, nie tracąc naszej tożsamości, tego kim jesteśmy? Czy nauczymy się pamiętać i nie wytrwonić tego, że kiedyś ktoś dla nas poświęcał wszystko by ten kraj był wolny, byśmy mogli stać dumnie?  

Czy wyciągniemy wnioski, czy nauczymy się historii? A może znów po raz kolejny będziemy nieudolnie machać kijkiem po banana, choć tym razem umazani własnym gównem, obesrani przez tych co stracili dla nas szacunek.

…Póki co wstyd i hańba….