JustPaste.it

Bankowi windykatorzy ubliżali, o prawo i pijar nie dbali

Nie każdy dłużnik to przestępca a bezpodstawne straszenie postępowaniem karnym samo w sobie nosi znamiona przestępstwa. Kto jak kto, ale banki powinny o tym wiedzieć.

Nie każdy dłużnik to przestępca a bezpodstawne straszenie postępowaniem karnym samo w sobie nosi znamiona przestępstwa. Kto jak kto, ale banki powinny o tym wiedzieć.

 

W telewizji nie tak dawno wiele było o skandalicznym traktowaniu klientów jednego z banków przez windykatorów tegoż banku, w rozmowach telefonicznych. Szykanowany dłużnik rozmowy nagrywał i udostępnił mediom. Wiadomo, klient spóźnia się ze spłatą kredytu, windykator dzwoni do klienta-dłużnika. Było ubliżanie, poniżanie klienta, na tym skupiły się media a przynajmniej telewizja TVN.

Natomiast chyba nikt nie skomentował straszenia dłużnika postępowaniem karnym, ławą oskarżonych i art. 286 Kodeksu Karnego czyli odpowiedzialnością za oszustwo. A wydaje się nam że w tej sytuacji mogły to być jak ulał groźby bezprawne opisywane w art. 191 Kodeksu Karnego. Stanowi on, że "Par. 1 Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Par. 2. Jeżeli sprawca działa w sposób określony w Par. 1 w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Otóż bezpodstawne straszenie postępowaniem karnym w takiej formie jak np. "czy mówi Panu coś art. 286 kk, będzie Pan siedział na ławie oskarżonych, itp" (chyba mniej więcej tak to brzmiało?) według nas wydaje się wypełniać znamiona przestępstwa określonego właśnie w art. 191 Par. 2 kk., czyli bezprawnych gróźb.

Takie groźby windykator kierował pod adresem klienta który przecież jak mógł, tak kredyt spłacał terminowo. Gdy popadł w kłopoty finansowe to przecież też starał się spłacać i napisał pismo do banku z prośbą o zmniejszenie rat. Taki człowiek nie jest w takiej sytuacji oszustem i nie należy go tak traktować, nie wolno grozić mu bezpodstawnie odpowiedzialnością karną i kłopotami z tym związanymi. Groźba bezprawna to właśnie między innymi bezpodstawne grożenie postępowaniem karnym, przedstawieniem prokuratorskich zarzutów i skierowaniem aktu oskarżenia osobie, która przestępstwa nie popełniła i nie popełnia. Fakt iż ktoś jest dłużnikiem opóźniającym się z zapłatą, wcale automatycznie nie oznacza że taka osoba jest oszustem.

Z oszustwem mamy do czynienia gdy ktoś (w przypadku kredytu) zaciąga kredyt ze z górny powziętym zamiarem niezwrócenia go. Lżony i zastraszany człowiek który, jak wynika z reportażu wciąż , pomimo kłopotów spłaca kredyt choć w niższych kwotach od ustalonych, nie wydaje się być oszustem. Z pewnością nie jest nim jeśli nie wprowadził banku w błąd przy zaciąganiu kredytu. Nie przedstawił wszak fałszywego zaświadczenia o zarobkach czy innego. Prędzej zatem popełnia przestępstwo ktoś kto bezprawnie mu grozi jako rzekomemu oszustowi, naciągaczowi. Jeżeli dłużnik zalega ze spłatą kredytu, to wydaje się że (zaznaczamy - wydaje się, że) owszem, można powiedziec mu np. "Jeżeli nie spłaci Pan kredytu do końca miesiąca to rozważymy skierowanie przeciwko Panu zawiadomienia na Policję o podejrzeniu popełnienia oszustwa". Absolutnie nie można jednak w sytuacji jak przedstawiona wyżej, mówić np. "oskarżą Pana, będzie pan siedział na ławie oskarżonych, będzie Pan miał kłopoty".

Banki wydają kupę pieniędzy na reklamę. A lżeni, zastraszani klienci też nie próżnują. Wysyłają nagrania rozmów z windykatorami kredytów do mediów, rozpisują się o podobnych przypadkach na forach dyskusyjnych. To powoduje powstanie i emitowanie kolejnej reklamy z cyklu np. "przyjazny bank". Kto za to płaci? Oczywiście banki ale w ostatczenym rozrachunku także my - klienci.

 

Źródło: http://www.kredyty.aid.pl

Licencja: Creative Commons