JustPaste.it

O obszarach niszczenia roślin zielnych - tzw. "trawnikach" miejskich.

Niewiele można wysunąć argumentów na obronę obecnego sposobu gospodarowania "trawnikami". Analiza zagadnienia.

Niewiele można wysunąć argumentów na obronę obecnego sposobu gospodarowania "trawnikami". Analiza zagadnienia.

 

    Roślinność w miastach to przede wszystkim drzewa, krzewy oraz tak zwane trawniki. W niniejszym tekście postaram się zaprezentować trochę faktów na temat tych ostatnich.
    Co oznacza słowo "trawnik"? Według definicji encyklopedii PWN trawnik to "teren dekoracyjny pokryty zwartą, wyrównaną, w miarę jednorodną murawą, uprawianą i pielęgnowaną darnią z roślin trawiastych." Definicja ta wydaje się być logiczna, słowo "trawa" sugeruje że należy myśleć o trawniku jako formacji roślinnej składającej się w większości, jeśli nie tylko z tej grupy roślin - rodziny "traw" (według nowego nazewnictwa - Wiechlinowate). Widzimy więc że trawnik prawidłowo rozumiany jest jakby monokulturą, czyli miejscem uprawy jednego gatunku roślin (w tym przypadku nie tyle gatunku co rodziny).
    Ta koncepcja wykorzystania roślin w kształtowaniu krajobrazu ma długą historię. Pierwszymi trawnikami były miejsca regularnego wypasu zwierząt np. owiec, koni. Tkanka twórcza traw znajduję się w dolnej części łodygi, dzięki czemu pasące się zwierzęta nie zatrzymują wzrostu rośliny. To przystosowanie sprawiło że przedstawiciele tej rodziny zajęli ogromne obszary naszej planety. Ludzie dość szybko zauważyli że dzięki tej właściwości można stworzyć dekoracyjną murawę. Początki sięgają Persji, gdzie ogrodnictwo było znacząco rozwinięta. Stamtąd trawniki rozpowszechniły się do krajów basenu morza śródziemnego a następnie, w średniowieczu, na całą Europę. W XVII powstały trawniki angielskie, nisko strzyżone, których utrzymanie wymagało dużych nakładów pracy, w związku z czym stanowiące domenę ogrodów ówczesnych wyższych sfer. To właśnie ta elitarność sprawiła że współcześnie tak powszechne, wśród wszystkich klas społecznych, jest wybór właśnie trawnika jako formy zagospodarowania przestrzeni zielonej.
    Myślenie o roślinach zielnych jako o trawniku jest powszechne i znalazło swoje odbicie w języku. Mówimy trawnik na każdą przestrzeń zieloną w mieście. W lesie są polany. Na wsi łąki. W mieście natomiast wszędzie są trawniki. Pragnienie podążania za trendami elit poprzednich epok sprawiło że władze miast chcą by ich przestrzeń zielona była właśnie trawnikami, pragnienie to zaspokajają zabiegami ogrodniczymi, takimi jak koszenie, co jest logiczne, bo to właśnie ten zabieg jest jednym z najistotniejszych w celu uzyskaniu pożądanej murawy.
    Najistotniejszy ale nie jedyny, ponieważ by trawnik mógł być trawnikiem potrzebne jest jeszcze regularne nawadnianie, napowietrzanie, sianie nasion, usuwanie chwastów, a strzyżenia należy wykonywać co 5 -10 dni (w zależności od rodzaju trawnika). Wszyscy wiemy dobrze że na taką opiekę stać tylko właścicieli prywatnych biurowców czy apartamentowców oraz kilka specjalnych miejsc takich jak zabytkowe budynki o wartości turystycznej (zamki, pałace itd.). Nasze zwyczajne osiedla mieszkaniowe nie są w stanie dostatecznie zajmować się zielenią by mogło powstać to co wszyscy nazywamy trawnikami. Miasto ogranicza się więc do regularnego koszenia, ewentualnie czasami wysiewane są nasiona, gdy z powodu np. wykopów zostaje zniszczona wierzchnia warstwa gleby. Łatwo zdać sobie sprawę że efekty takiej ogrodniczej "ignorancji" skutkują negatywnie na zieleń miejską. Dodatkowo często koszona jest trawa niedostatecznie długo po deszczu, gdy jest mokra. Co jest niedopuszczalne według wszelkich zaleceń ogrodniczych, wywołując żółknięcie i obumieranie roślin. Zdarza się również że trawa jest koszona mimo że jest wyjątkowo sucho i prognozy pogody nie zapowiadają żadnych zmian. W takim przypadku również następuję śmierć roślin.
    Skutkiem tego niewłaściwego gospodarowania jest coroczne wyniszczenie roślin zielnych, tak że często pod koniec okresu wegetacji roślin, nie ma już nic prócz żółtych, wyschniętych, czyli martwych, kępek traw o wysokości 3 cm, które rozmieszczone są dość rzadko, a większość przestrzeni to po prostu zbita ziemia. Każdy widział takie skutki "opieki" nad trawnikiem. Większość z nas prawdopodobnie jest tak przyzwyczajona do tego że w pewnym momencie lata tak właśnie zaczyna wyglądać "trawnik",  że nie jest w stanie podjąć refleksji nad tym patologicznym stanem publicznej przestrzeni. Być może również często myślimy że to efekt suszy, gdy w upalne dni po po kolejnym porannym koszeniu, trawa zdaje się wysychać. Tak trawa schnie, brak nawadniania i ciągłe koszenie sprawiają że roślinność przestaje tworzyć swój własny mikroklimat, pomagający w zachowaniu wilgoci i chroniący przed słońcem w upalne dni. Również poważnym problemem jest mała przepuszczalność gleby, która na skutek antropogenicznego wymarcia na jej powierzchni roślin, staję się zbyt zbita, za mało przepuszczalna, co uniemożliwia ukorzenienie kiełkujących roślin. Wiele takich miejsc możemy znaleźć w naszych miastach a wszystkie, nie licząc ścieżek, są skutkiem nadmiernego koszenia.

PRZED         oraz                                                        PO   koszeniu       

PRZED  PO

   Co więc powinniśmy robić z naszymi "trawnikami" tak by cieszyły nasze oczy i pełniły swoja pożyteczną funkcję? Wiemy że nie możemy pozwolić sobie na murawy dywanowe, często koszone i wymagające ciągłego nawadniania, a nawet gdybyśmy mieli taką możliwość to są one bardzo nieekologiczne, zubażając bioróżnorodność, swoim jedynie trawiastym charakterem. Potrzeba również dużo energii i wody do ich utrzymania, w związku z czym, przy braku szczególnych korzyści płynących z tej formacji roślin, wydaje się uczciwe uznanie ich za nieatrakcyjne, nierozsądne, irracjonalne rozwiązanie.
    Rośliny, które żyją na "trawnikach", gdy pozwoli im się urosnąć, zakwitnąć i wydać owoce, okazują się znacznie pożyteczniejsze niż przystrzyżona, ledwo żywa trawa. W naszym kraju występuję cały ogrom roślin, które mimo ciężkich warunków miejskich, zasolonych gleb, zanieczyszczeń, zakwaszenia, ingerencji ludzkich, sieci rur i przewodów podziemnych, mimo wszystkich tych uprzykrzeń,  potrafią przeżyć i korzystnie wpływać na nasz krajobraz swoimi kwiatami, oraz nakarmić zwierzęta owocami. Np. wróble, chętnie żywią się nasionami traw, jedyne co trzeba zrobić by miały co jeść, to nie robić nic, czyli nie kosić trawnika tak często. Do korzyści jakie mielibyśmy z zaaranżowania trawników w bardziej rozsądny sposób należy również to że zwarta pokrywa roślinna uniemożliwia wywiewanie wierzchniej warstwy gleby, co dzieje się obecnie, zwiększając dodatkowo zanieczyszczenie powietrza. Dodatkowo większa ilość roślin oznacza zwiększoną absorpcje dwutlenku węgla i zanieczyszczeń, przyczyniając się do poprawy miejskiego mikroklimatu.

PRZED  oraz                                                                                                                         PO koszeniu

938735b794cf6d767c80e23e1c5b792f.jpgba1b64679cb9341c5d508b007d93b20b.jpg

    Nie twierdzę że należy zrezygnować z koszenia w ogóle, co doprowadziłoby prędzej czy później do całkowitego zakrzewienia a tego chcemy przecież uniknąć. Optymalnym rozwiązaniem na zagospodarowanie przestrzeni miejskiej jest łąka kwietna składająca się z różnych naturalnie występujących roślin zielnych. Takie rozwiązanie jest estetyczne, ze względy na to że stale znajdują się na niej kwitnące rośliny. Jest również ekologiczne, dając możliwość życia krajowym gatunkom roślin oraz tworząc bardziej sprzyjające środowisko dla życia zwierząt. Wymagają również mniejszych nakładów pracy przy koszeniu, ponieważ wskazane jest by były koszone stopniowo, w celu zachowania ciągłości w wydawaniu nasion. Obecnie koszenie całego osiedla zazwyczaj jest wykonywane jednego dnia, w związku z czym wszystkie rośliny które potrzebują więcej czasu na wydania nasion zostają wyeliminowane.
    Niewiele można wysunąć argumentów na obronę obecnego sposobu gospodarowania "trawnikami". Widząc że obecny kierunek w miejskim ogrodnictwie nie jest w stanie zapewnić właściwej opieki terenom zielonym, konieczne wydaje się poszukiwanie nowych rozwiązań, które będą bardziej sprzyjające zarówno dla nas jak i dla roślin.