JustPaste.it

Z życia powodzianina...

....Jak się po chwili okazuje wał przeciwpowodziowy jest w kiepskim stanie, nie dość, że nie został poddany renowacji po "powodzi tysiąclecia" w '97...

....Jak się po chwili okazuje wał przeciwpowodziowy jest w kiepskim stanie, nie dość, że nie został poddany renowacji po "powodzi tysiąclecia" w '97...

 

a81ef3a29ee63891a53fb32b32d7c761.jpg

Większość ludzi jednej wsi w gminie Warta od piątku przynajmniej raz była zobaczyć jak wygląda sytuacja nad rzeką. Tylko nieliczni z nich to zwykli gapie, szukający sensacji, reszta chce pomóc swojej wiosce, do której właśnie w ten weekend ma dojść fala kulminacyjna. Jak się po chwili okazuje wał przeciwpowodziowy jest w kiepskim stanie, nie dość, że nie został poddany renowacji po "powodzi tysiąclecia" w '97, to na dodatek bobry zniszczyły go w kilku miejscach. Te zwierzęta zostały tutaj sprowadzone w ramach projektu Natura 2000, który został wprowadzony w życie także w gminie Warta. - Takiego bobra to tylko złapać i zęby powybijać - mówi pan Jarek, którego nigdy nie opuszcza dobry humor. - Za takie coś to ładną karę byś dostał. Takie chronione zwierzaki mają więcej praw niż człowiek - wtóruje mu pan Stanisław. Po chwili wolnego przyjeżdża pierwsza ciężarówka marki Tatra i wysypuje piasek. - Pobliska żwirownia daje piasek za darmo - mówi kierowca.

Okazuje się, że worków jest póki co tylko tysiąc, a to na pewno nie wystarczy. Wał jest w tym miejscu niższy niż w innych sąsiednich miejscowościach i trzeba będzie tu i ówdzie podnieść go za pomocą worków. O godzinie 18 poziom wody przekracza o 60 cm stan alarmowy. Mieszkańcy wsi pracują ile tylko mogą, obecnie jest ich około 50. Na szczęście pomagają im strażacy z okolicy, ich też jest bardzo wielu. Jedni workują piach, drudzy sprawdzają co jakiś czas stan wału, czyli to czy nie przemiąka, kolejni wożą worki z piaskiem ciągnikami. Tak mija godzina.

fdc3795afc1aa75e5419b0a93ae7b1ec.jpg

O 19 inni strażacy przypływają łodzią razem z zapasem żywności i gorącą herbatą. Czas na kolację, która ma być tylko dla służb mundurowych, ale oni chętnie dzielą się z miejscową ludnością. Kiedy wszyscy mają przerwę na kolację, ktoś dostarcza dodatkowe 2000 worków. Po nich zostaje przywieziona wywrotka piachu. Wiele ludzi jest już zmęczonych, ale pracuje mimo to. Do 22 wszystkie worki są już pełne piasku. Każdy z nich waży około 30 kg. Większość została wykorzystana do wzmocnienia wału przeciwpowodziowego, reszta pozostawiona w rezerwie. Również ludzi jest coraz mniej, zostają najwytrwalsi, zaczyna się nocne czuwanie. Zostali sami miejscowi. Pan Stanisław przywozi kilka opon, które, jedna po drugiej, mają zostać spalone. Wszystko po to, żeby dać trochę światła i ogrzać czuwających, bo noc nie jest już taka ciepła jak dzień.

Wśród nocnej warty wiele jest młodych osób. Po sprawdzeniu stanu wody i wału mają czas na opowiadanie żartów i niewinne wygłupy. Inni leżą na workach, patrząc w niebo, niektórzy ogrzewają się przy ogniu. Czas zwolnił, pozostaje czuwanie, przy papierosach i piwie. Obecna sytuacja bardziej przypomina piknik niż wcześniejszą walkę z żywiołem. Pan Józef mówi do młodzieży: "Przejdzie się trochę teraz w drugą stronę wału i zobaczcie jak tam wygląda stan rzeczy". Czworo z nich poszło. Wracają za 40 min i pierwsze co robią to idą do ognia. - Robi się coraz zimniej, a na dodatek na trawie pojawiła się rosa - mówi jeden z nich. Drugi zdejmuje buty i skarpetki, zawieszając je na kiju i przykładając do ognia. Pozostali się śmieją, ale robią to samo.

Nagle, ktoś przybiega i mówi, że stan wody podniósł się o 5 cm, robi się mała panika. - Uspokójcie się, nic na to nie poradzimy, pozostaje czekać - spokojnie mówi pan Jan. Mija 3 w nocy, ludzi pozostało około dziesięciu. Co jakiś czas trzeba zanieść parę worków, bo wał coraz bardziej nasiąka.

Jest już grubo po 4, robi się coraz jaśniej. - Zawsze chciałem obejrzeć wschód słońca, siedząc na wale - śmieje się pan Jarek. - Ja też, ja też - podtrzymuje go pan Stanisław. Po obejrzeniu wymarzonego widoku, każdy wraca do domu na śniadanie. Trzeba nabyć energii na następny ciężki dzień pracy...