JustPaste.it

Syndrom wypalenia zawodowego

Chętniej pójdziesz do dentysty niż do pracy? Wolisz pomóc teściowej rozsmarować maść na hemoroidy niż ruszyć z kolejnym projektem? To raczej nie jest zwykłe zmęczenie.

Chętniej pójdziesz do dentysty niż do pracy? Wolisz pomóc teściowej rozsmarować maść na hemoroidy niż ruszyć z kolejnym projektem? To raczej nie jest zwykłe zmęczenie.

 

Wypalenie zawodowe atakuje powoli, ale gdy Cię trafi, masz poważny problem. Comiesięczne humory Twojej żony to przy tym pikuś. Pani Pikuś.

Z początku myślisz, że to nic wielkiego. Wstajesz rano trochę jakby ciężej, w pracy wszystko robisz trochę jakby wolniej. W to co robisz wkładasz coraz mniej pasji, a coraz więcej wysiłku. Ale wciąż przecież dajesz radę. Jesteś profesjonalistą. Syndrom wypalenia? Owszem, ale jak fajki się skończą. Stres w pracy? Treser Twojego ratlerka może narzekać na stres w pracy, ale Ty? Ty przecież jesteś twardy. Denerwujesz się częściej, drażni Cię już chyba wszystko, ale zaciskasz zęby i robisz swoje. Trzeba zarabiać na chleb. Jesteś ciągle “w gazie”, ciągle pod telefonem, wciąż w gotowości. O własnych przyjemnościach nie ma mowy, na to przecież jeszcze przyjdzie czas. Skoro żona i dzieci mogą poczekać, to koledzy z kółka filatelistycznego tym bardziej. Ale do czasu…

W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że wszystkiego jest jakoś za dużo. Za dużo pracy, za dużo nerwów, za dużo niedokończonych spraw, nieodebranych maili, niedotrzymanych nierealnych terminów. Ktoś jakimś magicznym sposobem zwinął Twój wolny czas w rulonik i schował do skarpety, pewnie na lepsze czasy. A może na czarną godzinę? Każdy dzień jest zupełnie do bani, to co robisz w pracy interesuje Cię mniej niż zwyczaje godowe rozwielitki pchłowatej, a Twój twórczy wkład w firmowe osiągnięcia wydaje się tak samo istotny, jak to, co jadłeś na podwieczorek w 2 klasie podstawówki. W domu bywasz rzadziej niż Twój pies w operze (tak, tak, wciąż mowa o ratlerku – miał być rotwailler, ale żona coś źle zrozumiała, a Ty nie miałeś przecież czasu sam po niego jechać – byłeś w pracy), a Twoją rodzinę widzisz tylko na zdjęciu, które masz na biurku. Jednym słowem – masz przerąbane.

Ale to wszystko minie, prawda? Pójdziesz po pracy na jednego by po siedemnastym jakoś do domu doczłapać, odeśpisz, zmęczysz kaca, łykniesz kilka kaw, wypalisz parę fajek i jakoś to będzie. Może ktoś rano będzie wyglądał w pracy ciekawiej od Ciebie, może ktoś wyłoży się spektakularnie na śliskiej podłodze, może szefowi wkręci się krawat w niszczarkę (mała rzecz a cieszy)?. Może odpoczniesz chwilę, wyśpisz się porządnie z raz czy dwa i znów nabierzesz sił by pracować po 12 godzin dziennie, albo i więcej, jak siły pozwolą? Otóż nie. Siły nie pozwolą. Musisz naprawdę zmienić podejście do życia. Kilka głębokich oddechów, czy spacer po lesie to dobry początek, ale żeby naprawdę przezwyciężyć wypalenie zawodowe, powinieneś zmienić dużo więcej.

  1. Poznaj swojego wroga.

    • Zastanów się co najbardziej Cię stresuje, co odrzuca Cię od pracy, na myśl o czym szukasz tabletki na kaca? Jak to co robisz w pracy ma się do tego co robisz, czy chcesz robić, w ogóle w życiu, do Twoich zainteresowań, pasji, przekonań czy wartości?
    • Czy są rzeczy, których robić zwyczajnie nie chcesz, czy wykonując niektóre ze swoich obowiązków czujesz, że robisz coś całkiem wbrew sobie? Może sprzedajesz towar, którego sam byś nie kupił? Może tworzysz produkt, który według Ciebie nadaje się tylko dla Twojego szefa? Może po prostu wydaje Ci się, że Twoja praca jest całkiem pozbawiona wartości i przez to sam czujesz się mało wartościowy jako człowiek?
    • Czy lubisz swoich współpracowników, tak zwyczajnie po ludzku? Może nie odpowiada Ci specyficzne poczucie humoru Twojego przełożonego, a może masz już dosyć przechwałek kolegi z sąsiedniego biura (gdyby połowa z tego co mówi była prawdą, to całą współczesną wiedzę o seksie można by uznać za bajki dla przedszkolaków).
    • Czy wciąż robisz w pracy rzeczy, które lubisz? Czy Twój zakres obowiązków nie rozszerzył się nie wiadomo kiedy (wiesz, jest taka sprawa… ) jak wszechświat po wielkim wybuchu? Może nieostrożnie pokazałeś kiedyś, że dajesz sobie świetnie radę z wieloma rzeczami, które przerastają Twoich kolegów, a które jakoś automagicznie nagle same z siebie lądują teraz u Ciebie, a nie u osób u których z założenia powinny? Czy czujesz że wciąż jesteś naprawdę zaangażowany w to co robisz czy tylko odbębniasz mechanicznie wszystko co na Ciebie spada, i sam już nie pamiętasz czym tak naprawdę miałeś (i chciałeś) się zajmować?

    Już sama świadomość tego, co najbardziej frustruje Cię w pracy może pomóc Ci rozpocząć walkę z wypaleniem zawodowym. Jak pisał Sun-Tzu w “Sztuce wojny” – “Kto zna wroga i zna siebie, temu nic nie grozi, choćby i w stu bitwach. Kto nie zna wroga, a zna siebie, czasami odnosi zwycięstwo , a czasem ponosi klęskę. Kto nie zna ani wroga, ani siebie, nieuchronnie ponosi klęskę w każdej walce”. A Ty chcesz zwalczyć stres, prawda? Do boju! Na pohybel SWZ.

  2. Wciśnij hamulec. Natychmiast.

    Jeśli pracujesz po kilkanaście godzin na dobę, postaraj się skrócić to do “przepisowych” ośmiu. Albo sześciu. Czterech? Co tam, jak szaleć to szaleć. Najlepiej weź od razu dzień wolny, odbierz nadgodziny albo wykorzystaj urlop na żądanie. Wyluzuj. Zrelaksuj się i pod żadnym pozorem nie myśl o pracy. Wyłącz telefon. Zrób coś całkiem dla siebie. Zapomnij o problemach na tak długo jak to tylko możliwe. I ciesz się każdą chwilą. Wyprowadź ratlerka na długi spacer, nakarm rybki, pograj z wujkiem w warcaby czy idź z ciotką na bingo, obojętnie co wybierzesz, będzie to lepsze niż praca. I najważniejsze – nie spiesz się. O ile, rzecz jasna, nie wybrałeś opcji z ratlerkiem – szybkie bestie są niesłychanie, choć nie wyglądają. I mogą tak długo. Bardzo długo.

  3. Przywróć równowagę w swoim życiu

    Najważniejszą rzeczą, która pomoże Ci wrócić do pracy (tej albo innej, kto wie, jak to się skończy – zmiana pracy, to przecież nie koniec świata, ani nawet koniec kariery) to powrót do równowagi. Przez ostatnich kilka lat prawdopodobnie zaniedbałeś całkowicie swoje życie prywatne. Klasery ze znaczkami kurzą się na półkach, bicykl kurzy się w piwnicy, syn i córka zaczynają kurzyć fajki za rogiem żłobka, czy szkoły, cholera jedna wie, gdzie one teraz chodzą i po co? Żona kurzy się nie wiadomo gdzie i z kim, albo wkrótce zacznie, jeśli się nią właściwie nie zajmiesz. I nie chodzi tu wspólny spacer, żona to nie ratlerek. Ty nad niczym nie panujesz, chaos z pracy, dziwnym sposobem (pewnie wcisnął się do kieszeni marynarki na ostatnim Bardzo Ważnym Spotkaniu) przedarł się za Tobą do domu. Czas z tym skończyć. Nie robisz się młodszy, życie ucieka, a emeryturę i tak zeżre Ci ZUS. Zacznij naprawdę żyć.

dnav. Autor współtworzy serwis dobrenawyki.pl

 

Źródło: http://praca.dobrenawyki.pl/syndrom-wypalenia-zawodowego/