JustPaste.it

... rozmowa o Świcie ...

Świt wtacza się do mojego <<pokoju mailowego>>, zawiany myślami nocy ... kładzie się na zakurzonej podłodze i tak ciężko oddycha ...
z rąk wypada Mu butelka z niedopitymi słowami, co ugrzęzły zmrożone swoją wartością ...a hałas ich dudni w mojej głowie niczym ciężki alkohol ...
- dlaczego  nie śpisz ? - rzuca z przekąsem w moją stronę
- może chcesz pogadać ? ... jestem trochę zawiany ale lubię ten stan bohemiczny,bliski przecież i Tobie - spojrzał lubieżnie w moją stronę ...

- nic nie mówisz ... masz rację, o czym tu gadać ... wystarczy spojrzeć na Ciebie, byłaś gdzieś daleko, a raczej chciałaś być ... po Twojej pościeli nadal przechadza się zbesztane pożądanie - ... szydzi
- widzisz mój śmiech i zazdrościsz mi tego pijackiego dystansu ... - mówi ściągając niechlujnie przewieszony przez szyję krawat, zawiązany przez poprzedni dzień ...
- masz do mnie żal, że przychodzę tu nieco wstawiony ? - przecież to Twoja sprawka, że widzisz mnie w takim stanie - już nie pamiętasz ? - pyta wzburzony ...
- wczoraj tańczyłaś boso na stole, w sukience soczyście zielonej niczym trawy wiosenne na bagnach, śmiałaś się krzykiem żurawia ... i jak on spłoszony zniknęłaś w ciemnościach nocy ...
- szukałem Cię, spijałem słowa z wszystkich butelek licząc, że Ty piłaś z nich pierwsza ...
tańczyłem na tym samym stole, by poczuć Twoje ruchy i raz jeszcze czuć w sobie Twoje pożądanie ...i przyszedłem tu też za Tobą, wiedziałem,że musisz na mnie czekać ...

- ... zasnęłaś ? - burknął z przekąsem

 
- ... nie, Świcie - ... wytrzeźwiałam ...