JustPaste.it

Osobliwa kampania.

Ciekawe, czy PiS zamieni się miejscami w parlamentarnym cyrku z lewym skrzydłem PO, by znaleźć się bliżej Sojuszu?

Ciekawe, czy PiS zamieni się miejscami w parlamentarnym cyrku z lewym skrzydłem PO, by znaleźć się bliżej Sojuszu?

 

Wiele długich i ciężkich lat czekaliśmy aż naczelny przywódca parlamentarnej prawicy ( za takiego się przynajmniej sam uważa...), Jarosław Kaczyński, publicznie przyzna iż z prawicą on i jego ugrupowanie wiele wspólnego nie mają. Czekaliśmy i nasza cierpliwość została wreszcie nagrodzona. Oto na jednym z wieców przedwyborczych były premier przyznał, że PiS " może i troche lewicowe jest". Możecie powiedzieć, że to niedużo, że to " może " wprowadza pewien niepokój jeśli chodzi o szczerość intencji Sz.P. Prezesa. Otóż jest to zdecydowanie dobry znak. Nawet jeśli owo " może " wzbudza pewną podejrzliwość, to i tak powyższe stwierdzenie jest jedną z niewielu prawd, jakie zdarza się słyszeć w obecnej kampanii.

O socjalnym zacięciu Prawa i Sprawiedliwości wiadomo od dawna. Jednak do tej pory żaden z polityków tego obozu jawnie nie przyznał się do symaptii lewicowych ( pomimo podziału władzy z SLD w mediach publicznych ). Cały program Polski Solidarnej i IV RP opierał się na założeniach wyrównywania szans, interwencjonalnej polityki państwa w zakresie pomocy socjalnej czy twardego sprzeciwu wobec jakiejkolwiek próby prywatyzacji dużych majątków państowych ( nawet tych nierentownych ). Dlatego z tym większym entuzjazmem przyjmuję deklarację J.Kaczyńskiego. Teraz przynajmniej wiemy na czym stoimy. Tak swoją drogą, ciekawe jest czy PiS zamieni się miejscami w parlamentarnym cyrku z lewym skrzydłem PO, by znaleźć się bliżej Sojuszu? Poważnie mówiąc zastanawiam się jednak, czy te słowa są spowodowane w większej mierze chęcią przejęcia elastycznej częsci elektoratu Grzegorza Napieralskiego, czy jednak stałą zmianą kursu politycznego PiS. Jeśli to drugie rozwiązanie okazałoby się prawdziwe to jest to zmiana o 180 stopni. Pamiętajmy, że ten sam Jarosław Kaczyński był zwolennikiem lustracji i likwidacji układu, do którego zaliczał swego czasu Józefa Oleksego, o którym nie powie już, że jest  "postkomunistą a politykiem lewicy średnio - starszego pokolenia ". Taka zmiana, w pewnym aspekcie może przynieść korzyść Prawu i Sprawiedliwości. Po pierwsze partia będzie mogła otwarcie nazwać swoje poczynania socjalnymi, bez zbędnych komplikacji natury chociażby językowych. Po drugie może to spowodować otwarcie na nowy elektorat, którego do dziś PiS ma mało, a którym jest młodzież. Wszak nie jest tajemnicą że dzisiejsza młodzież bardziej jest związana z ruchem socjaldemokratycznym, bliższe są jej ideały wzajemnej pomocy i równości aniżeli retoryka podziału na dobrych i złych, jaką do tej pory posługiwało się to stronnictwo. Jeżeli jednak założymy prawdziwość pierwszej tezy o przejęciu elastyczej i skłonnej do oddania głosu na kogoś spoza SLD częsci wyborców Napieralskiego, to taki zabieg może być bardzo niekorzystny dla PiS w dłuższej perspektywie. Otóż kierując się doraźnymi potrzebami i naginając niejako twardy, konserwatywny kręgosłup moralny, druga siła w parlamencie stawia na szali swój największy atut, którym jest antykomunistyczny, katolicki  elektorat, wywodzący się z kręgów bliskich Janowi Olszewskiemu, małżeństwu Gwiazdów czy śp. Annie Walentynowicz. Bo jak to może być, zapyta taki stereotypowy " moher ", że postkomuniści, ci cinkciarze i dorobkowicze III RP, nagle głosują na Jarosława Kaczyńskiego? Czy JK wszedł z nimi w jakiś układ? Jak to wygląda, że Prezes umizguje się do komuchów i ludzi układu, czy już zapomniał kto jest winny takiego stanu naszego Państwa? O ile odpowiedzi na te pytania mogą być różne i niekoniecznie groźne, o tyle samo ich stawianie przez wiernych do tej pory wyborców powinno budzić przynajmniej zaniepokojenie.

Dość interesujące wydaje mi się również, w jaki sposób na strategię " umizgów " PiS reaguje Platforma Obywatelska. Otóż w ostatnich dniach można było zauważyć pewną neutralność, jeśli nie niechęć wobec zabiegania o te niespełna 14 %. Słuchając Grzegorza Schetyny, mówiącego iż głosami nie można kupczyć, że nie należą one do liderów politycznych, Schetyny wytykającego SLD współprace z PiS w mediach publicznych oraz obstawianie stołków, trudno nie zauważyć że nie jest to rozmowa ( a raczej monolog) skierowana do potencjalnego partnera . Również w wypowiedziach premiera czy samego kandydata da się dostrzec, że Platforma będzie próbowała raczej zmobilizować do głosowania rzesze, które zostały w domu 20 czerwca. Oczywiście sztabowcy " kandydata dokładnie z całej Polski" nie wzgardzą głosami lewicy, jednakże w mojej ocenie, po ostatnich wypowiedziach zarówno Napieralskiego jak i czołowych polityków Platformy widoczne jest pewne ochłodzenie stosunków, przynajmniej na poziomie liderów partyjnych. Na brak porozumienia między PO a SLD może także wpłynąć fakt poparcia Komorowskiego przez byłego premiera W. Cimoszewicza już przed pierwszą turą.

Pomimo wielu dywagacji i rozważań nad ostatnimi wydarzeniami na naszej scenie politycznej, ani ja, ani nawet najlepszy obserwator i analityk nie jest w stanie w 100% określić tego co się wydarzy. Wielu powątpiewa w przemianę J. Kaczyńskiego, taka sama grupa nie wierzy w szczere intencje wyprowadzki Polskiej Armii z Afganistanu, które deklaruje B. Komorowski. Obecna kampania jest inna od poprzednich pod wieloma względami. Jednak jestem przekonany, że nadchodzące dni będą z pewnością obfitowały w wydarzenia, wypowiedzi i gesty, z którymi w polskiej polityce jeszcze się nie spotkaliśmy. Szykujmy więc stanowiska obserwatorskie, usiądźmy wygodnie bo, jak to powiedział jeden z polityków, kampania dopiero się zaczyna.