JustPaste.it

Unikat

Potrzebowałem trochę czasu, żeby ogarnąć płytę Renaty Przemek.

Potrzebowałem trochę czasu, żeby ogarnąć płytę Renaty Przemek.

 

Mówię o "Unikacie" z 2006 roku. Słuchałem przez parę tygodni tych czternastu piosenek i starałem się się coś niecoś przyswoić. Wszystkie były ciężkie w mniejszym, bądź większym stopniu – na pewno nie do przyswojenia w jeden dzień. Ciężkie nie tylko pod względem treści, dla słuchacza męcząca jest głównie forma.

 

Wiem na pewno, że nic dobrego mnie już nie może spotkać...

 

Za dużo tam bólu, za dużo dojrzało-kobiecej beznadziei, która, nawet jeżeli opowiada o miłości, raczej przez pryzmat strachu przed rozstaniem. Jak w założeniu – płyta powstała bardzo prawdziwa i na pewno życiowa, emocjonalnie i merytorycznie skierowana głównie do kobiet, które mają za sobą pewne doświadczenia pozwalające do treści zawartych na płycie się ustosunkować. Ale nie tylko. Do kobiety mi daleko, a – przynajmniej tak mi się zdaje, kto wie na ile prawdziwie – udało mi się coś niecoś zrozumieć i dzięki analizie piosenek dojść do przekonania, że jeżeli decydujemy się na przeżywanie życia, uczestniczenie w nim (zamiast patrzeć jak przepływa obok), decydujemy się na przeżywanie cierpienia, miłości, przemijania, całym sobą. A to może dać tylko szczerość. Szczerość jest patronką tej płyty.

 

Niech smutek zamieszka pod naszym dachem.

Polubić muszę go, bo jeśli nagle odejsziesz, to ja

nie zostanę tu zupełnie sama.

 

Druga refleksja jest taka, że Los kobiety to ciągłe pasmo obaw i zmagań. Rozliczeń z przeszłością. Kobieta, choć znajdująca się w związku, bardzo samotna. Kobieta odcinająca się od zewnętrznego świata. Kobieta, która boi się porzucenia. Kobieta, która chce uciec od obecnego partnera. Kobieta, która widzi jedynie zło w świecie. Kobieta, która zajmuje się życiem z dnia na dzień ze świadomością uciekającego czasu, mająca nadzieję na zmianę. Kobieta, która boi się samej siebie. To bohaterki historii opowiadanych w tym albumie, poprzez teksty poetki Anny Saranieckiej.

 fdd26aae1aa3c54776b09e88ad941bd4.jpg

Muzyczne konstrukcje utworów są bardzo dobrze przemyślane, w obrazie całości wyglądają dość spójnie. Przeważają dźwięki metaliczne, ciężkie, chaotyczne, chociaż chwilami przemieniają się w bardziej stonowane impresje, głównie w tekstach kładące nacisk na zatrzymanie się przy chwili i analizę własnego bólu.

 

Niebo nie dla mnie, wiem, lecz jeśli nagle odejdziesz

to smutek nie starczy by cię zapamiętać.

 

Ładunek emocjonalny tej piosenki był zbyt nieznośny, bym mógł go przetrawić. Chyba trudno by było żyć z kobietą, którą w piosenkach Renata Przemek wykreowała. A trudniej by było przechodzić przez wszystkie etapy jej rozwoju, które – jak się może wydawać – zaprowadziło ją na skraj załamania nerwowego.

5befeb30bead1075641a2477802403e0.jpg 

Ale mimo całego pesymizmu, jedną solidną naukę możemy z tej płyty wynieść: lepiej ryzykować, niż żałować, że się nie spróbowało. Bez względu na konsekwencje, które – mimo naszych absurdalnych obaw – nie wpłyną w żaden sposób na kształt rzeczywistości, nie zmienią nic.

 

To nie ważne, która z naszych planet

zrobi w stronę drugiej krok.

To nie ważne, co się z nami później stanie

kosmos chyba zniesie to.

 

Album nagrany przez dojrzałą artystkę, z którego, jeśli się chce, można się także czegoś nauczyć, uważam za dzieło.

Płyta nie jest do jednorazowego przesłuchania. Jeśli ktoś chce rozrywki, także jej tu nie znajdzie. Ta płyta służy do refleksji nad smutkiem, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że do płaczu. Zawiera w sobie życiową mądrość, jakiej nie da nam ogromna ilość książek. Powodzenia w słuchaniu!