JustPaste.it

Ciekawostka socjologiczna

Powtarzamy dzieciom, że nieważne jak wyglądają, że ważne co mają w głowie. A jeśli mają w głowie już dobrze, czy nie mogłyby zwrócić uwagi jak ta głowa wygląda?

Powtarzamy dzieciom, że nieważne jak wyglądają, że ważne co mają w głowie. A jeśli mają w głowie już dobrze, czy nie mogłyby zwrócić uwagi jak ta głowa wygląda?

 

Kiedy miałam naście czy trochę więcej lat wydawało mi się, że nie jestem atrakcyjną kobietą. Co więcej moje kompleksy były na tyle przytłaczające, że nie chciało mi się nawet postarać, żeby za taką uchodzić. Sytuacja trwała i trwała, jak ondulacja mojej babci i nie mogłam się pozbyć wrażenia, że faceci po prostu mnie nie zauważają. Ponieważ mnie czytelnicy nie widzą, więc pokrótce opiszę co widzę w lustrze:

Oczy - zdjęłam okulary i wtuliłam niemalże nos w lustro, noooo mogą być, nie są chyba takie złe, nie za duże nie za małe, tylko kolor taki nijaki. Gęba, oooo z tym gorzej, czoło pomarszczone, chociaż mi nie raz znajoma mówiła, żebym nie przesadzała z tym marszczeniem czoła. Mówiła, że jak skończę 30-tkę to się własną pięścią zabiję, że taka głupia byłam, ale teraz stwierdzam, że szkoda obtłukiwać kostki, czasu nie cofnę…cera, szkoda mówić, mogłabym się trochę opalić, ale słońce skutecznie unika mojej skóry, jak katolik synagogi, więc mogłabym co najwyżej wspomóc się solarium, ale nigdy nie lubiłam robić za barani kotlet, smażony, czy opiekany, co za różnica. Figura – taka sobie, też bez fanatyzmu. Cycki duże, jeszcze jędrne, choć grawitacja już zaczęła swoją pracę, tyłek jędrny, talia może trochę mało zaznaczona, a brzuch wypukły. No jedno z czego mogłabym być zadowolona – mam dłuuuugie nogi.

Minęło trochę czasu, minęła też trzydziestka, dzieci podrosły, mąż też - tylko, że wszerz, a ja w swoją atrakcyjność nadal nie wierzyłam. Aż…

Zmieniłam pracę. W nowym zakładzie pracował również mój znajomy z dawnych lat. Robił na mnie nieliche wrażenie, patrzyłam na niego jak sroka w gnat, ale tylko patrzyłam, bo do porozmawiania to on raczej nie był. Jednak, gdy zdjął koszulkę i pracował na podwórku, to się cały budynek przechylał w jego stronę - tak się babki wywieszały z okien. I ten oto Adonis, wcielenie marzeń nastolatek, ale i babć w papilotach zwrócił swoje natchnione oczęta w moją stronę i rozsmarował mnie na biurku, by wycisnąć na mych ustach znaczący pocałunek, co mu lekko nie wyszło, bo rozlał colę, a tyłek miałam w gorącej pizzy, którą nomen omen on przyniósł, w ramach przynęty pewnie. Wrażenie jednak pozostawił niezatarte.

Nagle, jak za kopnięciem byka w Pampelunie uświadomiłam sobie, że mogę się PODOBAĆ!!! Niezwykłe uczucie. Skutki? W ciągu pół roku wymieniłam całą garderobę. Kupiłam wygodną, ale seksowną bieliznę do spania, noszę spódnice, nie noszę jeansów i faceci oglądają się za mną. Co się stało? Czy jeden nieudolny pocałunek mógł zmienić całą mnie? Wychodzi na to, że mógł, bo dostrzegłam, że moja ocena własnego wyglądu nie jest jedyną (jakoś to do mnie w dniu ślubu nie dotarło), że inni zazdroszczą mi tego, czego sama w sobie nie doceniałam i że łatwiej i przyjemniej się żyje, kiedy ma się świadomość, że gdzieś tam, w innym czasie i miejscu mogłabym się kochać na biurku!!! Z pominięciem pizzy oczywiście.

Życzę wszystkim kobietom, by czuły się kobiece, by doceniały to, co w nich pięknego, chociaż powierzchownego, a gdy poczują się piękniejsze, takie się staną, bo niewielu wnika w nasze wnętrze, większość ocenia okładkę i o tę okładkę naprawdę warto dbać… dla siebie.