JustPaste.it

Gospodyni domowa poszukiwana

Ekonomiści z krajów wysoko rozwiniętych głównie z Norwegii i Stanów Zjednoczonych podkreślają, że wartość nieodpłatnie wykonywanej pracy domowej kobiet jest większa niż wartość produkcji sektora wytwórczego. PKB rośnie wraz z ilością korzystania z usług przez gospodynie domowe. 

Wraz ze zmianami współczesnego świata i postępem technologicznym zmienia się podejście do roli gospodyni domowej. 

Młode matki w Niemczech wstydzą się przyznać do pracy w domu, nazywając ją „przedłużonym urlopem macierzyńskim”, tłumacząc się okresem przejściowym czy zmianą pracy. Trudno im pogodzić pracę zawodową z pracą w domu, bo państwo nie zapewnia ośmio godzinnej opieki nad dziećmi, kiedy rodzice są w pracy. Zajęcia w szkole kończą się wczesnym popołudniem, żłobki czynne są krócej niż standardowe osiem godzin pracy. W Szwecji „Pań domu” jest coraz mniej, a ich miejsce zastępują mężczyźni. Widoczna jest inna od polskiej świadomość kulturowa i polityka społeczna, gdzie płeć nie determinuje zajmowanego stanowiska w rodzinie, urlopy masowo przyznawane są ojcom dzieci, a w przedszkolu jest miejsce dla każdego dziecka, którego rodzice spełniają określone kryteria.

Skandynawscy politycy zapewnili kobietom, nie tylko możliwość zasiłku z tytułu opieki nad osobą starszą i dzieckiem, ale też przekonują ulgami finansowymi do dzielenia urlopu rodzicielskiego na obydwoje rodziców.

Tego rodzaju formy pomocy są niewątpliwie skutecznym narzędziem, do „zdrowego” funkcjonowania w rodzinie i w społeczeństwie. Dają kobiecie poczucie równego traktowania i wolności w realizacji swoich planów zawodowych. Nakładają jednak pewną dysproporcję w ocenie pracy domowej i pracy zawodowej, deprecjonując tę pierwszą. Stygmatyzują obowiązki domowe i traktują o nich jako o „gorszych”. Bycie w domu staje się czymś wstydliwym, a chęć oddania dziecka do przedszkola wiąże się ze spełnianiem wyznaczonych kryteriów. Mówi się również o narastającym podziale społecznym wśród dzieci, które „chodziły do przedszkola” i na te, których rodzice jak w przypadku krajów Skandynawskich, „korzystają z zasiłku” i do niego nie uczęszczają.

Trudno znaleźć złoty środek na tego typu dylematy.

Dlatego zdaniem ekonomistki Helene Periver: 

„Taniej, a niewykluczone, że i skuteczniej, byłoby wreszcie formalnie uznać wkład gospodyń domowych w gospodarkę. Tu nie chodzi o zapłatę - mówi, podkreślając, że wartość ekonomiczna będąca efektem pracy gospodyń domowych "zostaje w domu". - Tu chodzi o bycie docenioną.

Nie ma lepszej chwili, niż obecna, by zacząć zaliczać do PKB niepłatne obowiązki domowe i opiekę nad dziećmi - dodaje Perivier. Pracujące matki również mają w tym interes: większą część swojej nieodpłatnej pracy wciąż wykonują we własnych domach - nawet w Szwecji.”

 

Źródło: "New York Times"

 

Źródło: http://www.kasakobiet.oai.pl/index.php?module=Pagesetter&func=viewpub&tid=3&pid=264